*Perspektywa Harry’ego*
Pokój, który kiedyś należał do mnie wprowadził moje serce w
nostalgiczny nastrój moich nastoletnich lat. Czułem się, jakbym wyszedł pewnego
ranka w 2010 roku do domu zawodników w Londynie i zostało to w jakiś sposób
umieszczone w czasowej kapsule, niedosięgalne przez zmiany zachodzące wokół.
Ledwo ogarniałem, jak wiele się zmieniło- nawet przez ten rok, kiedy po raz
ostatni spaliśmy tutaj razem z Tamarą. Teraz zostanę tatą. Moje życie wywróciło
się do góry nogami.
Zanurzyłem się do łóżka, obok ciepłego ciała Tamary, jej
sylwetka odziana była w puszystą piżamę, naciągniętą pod każdym możliwym
aspektem. Tam, gdzie zatrzymywały się jej nogawki, zakryła je skarpetkami. Jej
ciało było jak twierdza do zdobycia dla zimna, które chciałoby przedostać się
do jej skóry.
-Jesteś jak taki
malutki pluszowy misiaczek- zagruchałem w skórę jej szyi, przyciskając
delikatny pocałunek za jej szczęką, zanim zgasiłem lampkę, przenosząc nas w
ciemność.
-Jestem ogromna- zachichotała śpiąco w odpowiedzi- Nie ma w
tym nic „malutkiego”.
Wtuliliśmy się w siebie, a ja wściubiłem nos w jej kark,
jeżdżąc nim po jej skórze, zanim pozwoliłem moim otwartym, mokrym ustom trącić
jej ciało, zostawiając ścieżkę do jej ramienia. Zatrzymałem się, słuchając jej
delikatnego oddechu.
-Kocham Cię- mój głos był lekkim szeptem, muskającym jej
skórę.
Zapanowała długa cisza. Za długa. Przełknąłem smutek z
mojego gardła, kiedy zdałem sobie sprawę, że ona rozważa, czy też mnie Kocha.
To była moja wina. Wszystko moja wina.
-Też Cię Kocham, Harry- zerknęła na mnie ponad ramieniem,
delikatnie przekręcając szyję. Jej okrągłe, szeroko otwarte oczy błysnęły nawet
w ciemności, jej idealne, pełne usta, przepięknie się wydęły. Zaparło mi dech w
piersiach, kiedy spojrzałem prosto w jej oczy, serce waliło mi w piersi.
Kochałem Ją tak bardzo, że aż bolało. To bolało, ponieważ się bałem. Ponieważ
bałem się, że kłamię, kiedy mówię, że Ją Kocham.
-Chcę się z tobą kochać- westchnąłem w ciepłe powietrze mojego
pokoju. Obserwowałem mięśnie jej szyi, kiedy przełknęła ślinę, jej świecące
niebieskie tęczówki utrzymywały się na moich. Zniżyłem swoje usta do jej,
zasysając jej górną wargę pomiędzy moje i całując ją delikatnie. Jej ciało
poruszyło się niespokojnie, a pościel ją okalająca zmierzwiła się, przycisnęła
swój puszysty tył do mojej klatki.
Przerwałem pocałunek, dysząc, moja krew pulsowała z
pożądania. Chciałem ją poczuć, nic tylko ją. Chciałem, by wszystko, co do niej
czuję mnie obezwładniło. Chciałem znów poczuć, że Ją Kocham, a jeśli nie, to
przynajmniej chciałem udawać.
-Mogę?- wymruczałem, odgarniając blond włosy z jej pięknej
twarzy. Przez chwilę żuła swoją wargę, podpierając się na łokciu, by lepiej
mnie widzieć, sięgając w tył drugą dłonią i wplatając palce w moje potargane
loki.
-Nie wiem- drażniła mnie z uśmieszkiem- Możesz?
Kąciki moich ust uniosły się w odpowiedzi na jej figlarny uśmieszek,
zobaczyłem tą figlarną, drażniącą się dziewczynę, którą znałem. Pocałowałem ją
delikatnie raz jeszcze, krew spłynęła do mojego krocza, gdy jej delikatne palce
masowały skórę mojej głowy, gładko drapiąc moją szyję i powodując u mnie
dreszcze.
Wsunąłem palce pod materiał jej koszulki termicznej,
odsuwając nasze usta, kiedy przelotnie zadarłem jej koszulkę, odrzucając ją w
głąb pokoju. Moje duże dłonie odnalazły jej nabrzmiałe piersi, zduszony jęk
wydobył się z głębi jej gardła, kiedy stopniowo dotykałem jej ciała.
-Mmm, Harry- wydyszała, odsuwając się od moich ust-
Ostrożnie, jestem delikatna.
-Przepraszam- przeprosiłem na wdechu, całując jej szczękę-
Jesteś taka piękna, mówiłem ci to ostatnio?
Zarumieniła się pod moim ciemnym spojrzeniem, kiedy spijałem
każdy kształt jej twarzy. Przycisnąłem swoje miękkie usta z powrotem do jej,
ciągnąc delikatnie za dół jej piżamy. Uniosła z trudnością biodra, ściągając
bawełniane spodenki razem z bielizną. Przycisnąłem do siebie ciasno jej plecy,
łącząc nasze ciała jak elementy układanki. Moje palce drążyły ścieżkę w dół,
między jej nogi, smakując jej wilgotności.
-Jest dobrze, prawda?-
wymamrotałem niepewnie w ciemność, oblizując powoli usta. Moje oczy
przebiegły po jej rysach, zapamiętując każdą idealną linię jej twarzy. Czy
możemy uprawiać seks, kiedy jest już w tak zaawansowanej ciąży? Nie mam
pojęcia. Poczułem falę poczucia winy. Spędzałem dni, zapijając moje uczucia,
pakując się w kłopoty, kiedy ona siedziała sama w domu, czytając książki o
macierzyństwie, które obiecałem z nią przestudiować.
-To niesamowite- uśmiechnęła się ciepło- Tak bardzo cię
pragnęłam, Harry.
Przełknąłem ślinę. Ogarnęły mnie wyrzuty sumienia. Tak
okropnie ją zaniedbałem. Wspomnienia o naszym gorącym pieprzeniu w ubikacji
zalały mnie, czułem, jakby to kalało mnie w oczy, ponieważ widziałem ją tak
wyraziście, jej nagie ciało wciśnięte znajomo w moje, jej rozchylone usta,
jęczące moje imię.
Jeśliby była jedna rzecz, której najbardziej żałowałem w
moim krótkim, żałosnym życiu, byłaby to ona. Moje chwilowe wygaszenie skargi,
które zmieniło mnie w potwora. Czułem się, jakbym zbrukał niewinne ciało
Tamary, moimi brudnymi rękami, dłońmi, które dotykały inne ciało z taką
nietrzeźwą, bezmyślną pasją. Nienawidziłem siebie za to.
-Pragnę cię, kochanie- wyszeptałem. Jej niebieskie oczy
zamrugały w oczodołach, zęby z niecierpliwością zatopiła w swojej dolnej
wardze.
Moje dłonie rozdzieliły jej nogi, kiedy położyła się na
mnie, sięgając w tył dłonią, by przebiec po mojej umięśnionej klatce. Mój
oddech zwolnił, kiedy uniosłem jej uda, niewyraźnie zadzierając jej stopę na
moją łydkę, zanim sięgnąłem między nas, by wziąć w dłoń moją twardą długość.
Przebiegłem po niej dłonią raz czy dwa i zaschło mi w ustach. Ustawiłem się i
usłyszałem jej błagalny pisk, proszący o więcej.
-Proszę- wyrzuciła, drżąc. Popatrzyłem w jej oczy,
utrzymywaliśmy nasze intensywne spojrzenie, które przeszło przez każdy nerw
mojego ciała, gdy zagłębiłem w nią główkę, pchając, dopóki nie mogła już więcej
zmieścić.
Dyszała i odrzuciła głowę na moje ramię, jeździłem dłonią w
górę i w dół po jej udzie, całując jej szyję, językiem gładząc jej skórę, kiedy
zanurzyłem się w niej prawie całkowicie i wyszedłem. Krzyknęła głośno,
wyginając się w łuk w moich ramionach. Jej ścianki zacisnęły się wokół mnie, a
ja jęknąłem, cielesne pragnienie ogarnęło mnie całkowicie.
-Kurwa… O Boże- wydyszałem, intensywność uczucia jej wokół
mnie sprawiała, że byłem mokry. Westchnęła, kręcąc się i drżąc w moim uścisku,
kiedy się w niej zagłębiałem; płytkie, szybkie ruchy moich bioder, które
zmieniały ją w gorącą papkę. Wiedziałem, że jest delikatna, więc odczuwała moje
ciało, jakby to było zupełnie nieprawdopodobne.
-Harry- pisnęła moje imię, dzieląc je na dwie sylaby, z
głosem pełnym trwogi- O mój Boże, Harry.
-Jesteś nieprawdopodobna- pochwaliłem ją, mamrotając w
zagłębienie jej ramienia- Jesteś piękna, Tam. Taka seksowna. Taka ciasna wokół
mnie…
Wydała z siebie drżący okrzyk przyjemności, kiedy wbiłem w
nią ostro swe biodra. Brzmiała tak gorąco; mógłbym dojść z zamkniętymi oczami
jedynie w akompaniamencie dźwięków, jakie z siebie wydawała.
Nagle zacisnęła się wokół mnie, ścianki ścisnęły bezlitośnie
mojego kutasa, kiedy dźwięk, który w ogóle nie brzmiał, jak ja wydobył się z
mojego gardła.
-Kurwa, nie, Tamaro! Nie rób tego- dojdę- błagałem do jej
ucha.
Zadrżałem z przyjemności, kiedy zaciskała się raz po razie,
wysyłając gorące dreszcze przez moje ciało aż do palców u stóp. Wgryzłem się w
jej ramię, zaciskając oczy, kiedy kontynuowałem pchanie i wypychanie. To
wszystko było takie niesamowite- ponowne trzymanie jej, ponowne kochanie się z
nią. Nasze ruchy były krótkie i niedbałe, jej ruchy były ograniczone przez
brzuszek, ale mogłem wyczuć gorąco budujące się w dole mojego brzucha,
bulgoczące w moich jelitach.
Sięgnąłem do jej przodu, wolną dłoń przyciskając do
krzywizny między jej udami, muskając kciukiem jej łechtaczkę, chichocząc w jej
szyję, kiedy praktycznie na mnie warknęła. Jej mięśnie znów się zacisnęły,
wydobyłem z siebie jęk, moja skóra wysiadała z przyjemności.
Mogłem poczuć, jak jej całe ciało pulsuje wokół mnie. W
minucie stała się jeszcze bardziej aktywna, jej jęki i westchnienia wzrastały.
Zataczałem kółka na jej łechtaczce, liżąc jej delikatną, ciepłą szyję.
-Wypuść to- namawiałem ją prawie bezgłośnie- Wypuść to dla
mnie, Tamaro…
Zadyszała, zamykając oczy, kiedy jej ciało zaczęło się
gwałtownie trząść, uda zacisnęły się spazmatycznie wokół mojego kutasa, a
ścianki się zwęziły. Jęknąłem w jej szyję, czując jak mój orgazm odcina mnie od
świata. Od wszystkiego za wyjątkiem niej.
Moje napięte mięśnie stopniowo się rozluźniały. Tamara
wypuściła długi oddech i wyplątała się ze mnie. Pokój był teraz ciepły i
duszny, nie było ryzyka, że któremuś z nas będzie zimno. Teraz byliśmy dla
siebie nawzajem okryciami, obydwa nasze ciała były lepkie i gorące od dotyku.
Przyciągnąłem ją bliżej, trzymając ją, gdy układała się, by zapaść w sen.
-Naprawdę Cię Kocham- wymruczałem do jej ucha. Słyszałem
uśmiech w jej głosie, kiedy odpowiadała.
-Nawet przez minutę tego nie podważałam.
*Perspektywa Tamary*
Wigilia
-A co powiesz na Percy?
Spojrzałam groźnie na Harry’ego zniesmaczona, leżąc w
wygodnej pozycji na jego łóżku, obserwując ja kręci się pracowicie po swoim
pokoju.
-Harry, nie nazwiemy naszego dziecka Percy!
-Dlaczego- jęknął tym swoim głębokim, jak roztopiona
czekolada głosem. Wywróciłam oczami, uśmiechając się za jego plecami. Patrzył uważnie
w lustro, wiszące na jego ścianie, kiedy wiązał krawat, rozsupłując go, dopóki
nie był idealnej długości.
-Ponieważ ludzie będą się z niego śmiali. Będą go nazywać
Świnką Percy.
-Nie, nie będą- zaprotestował, potrząsając głową. Obrócił się
w moim kierunku na pięcie, moje serce zabiło dziko, kiedy spojrzałam na jego
sylwetkę, odzianą w dopasowany czarny garnitur. Wyglądał nieskazitelnie, jego
kremowa, gładka skóra pod nieokiełznaną grzywką.
-Ja będę- argumentowałam nonszalancko, a on posłał mi krzywe
spojrzenie, ale uśmiechnął się z humorem.
Wychodził tego wieczora, zostawiając mnie samą w noc przed
świętami- cóż nie mogłam narzekać- zostałam zapytana o zostanie w domu. Na dworze
było o wiele za zimno, a ubieranie się ciepło w moim rozmiarze zdecydowanie nie
było tego warte. To był ten sam bal charytatywny, na którym byliśmy zeszłego
roku wtedy, kiedy wystawił mnie dla jakiejś brunetki, a potem uratował mnie od
nachalnego dresiarza na parkingu. Pomagał zebrać pieniądze na udział, a ja
byłam z niego dumna. W końcu serce chłopaka było na właściwym miejscu.
-Co sądzisz o Olivierze?- zaoferowałam, wpatrując się
bezczynnie w książkę z imionami, którą dała nam Anne. Leżałam szczęśliwa na
plecach, odciążając kręgosłup od ciężaru mojego brzucha- Ładne, prawda?
-Olivier to imię dla jakiejś sieroty- wtrącił, potrząsając
głową- Proszę, sir, mów dalej?
-Ugh, okej- westchnęłam w frustracji, przeglądając mozolnie
niekończącą się listę imion. Przewróciłam kilka stron, przerzucając
niespokojnie- Po prostu będę czytać po kolei, a ty będziesz tylko mówił tak lub
nie, zrozumiałeś?
-Dajesz.
-Harley,
Harrison, Hayden, Heath, Hector, Henry, Herbert…- wędrowałam wzrokiem,
wpatrując się bezczynnie-…Issac…Jack, Jackson, Jacob, Jaden….Jake, James, Jamie…
-Czekaj chwilę- wtrącił nagle Harry- Co to było? James?
-Taa- odpowiedziałam niezainteresowana- Co z nim?
-Podoba mi się- odpowiedział Harry z mglistym spojrzeniem,
oczy miał skupione, kiedy rozważał użytkowanie go w codziennych sytuacjach;
wołając Jamesa na dół, pytając Jamesa, czy odrobił zadania, opowiadając ludziom
o jego synu, Jamesie…
-James Styles- wypróbowałam to w moich ustach- Ma ten
wydźwięk?
-Taa- zgodził się z uśmiechem. Uniosłam delikatnie kąciki
ust, obserwując jego kędzierzawą osobę, gładząc miękko mój brzuch- Mały James…
-Naprawdę mi się podoba- zapewnił z uśmiechem- James…
-Cóż, mamy ustalone, zanim przejdziemy dalej?- zapytałam,
gdy Harry kładł się niezręcznie na łóżku, starając się nie pomiąć swojego
idealnie wyprasowanego stroju, który ograniczał jego ruchy do niezręcznych.
Przycisnął dużą rękę do równego kształtu mojego brzucha,
pokrywając dobrą jego część swoją dłonią.
-Hej, mały mężczyzno- wymruczał ściszonym tonem do
trzepoczącego w środku stworzonka- Mały James. Podoba ci się to? James?
Poczułam ostre kopnięcie i uśmiechnęłam się instynktownie,
odzwierciedlając reakcję Harry’ego.
-Więc ustalone- zgodził się. Zatrzymał się na chwilę, jego
pełne usta wydęły się, jak u ryby, kiedy zastanawiał się czy powiedzieć, czy
nie- Ale… co jeśli to będzie dziewczynka?
Jęknęłam zmęczona, wywracając na niego oczy z rozbawieniem.
--Harry, czy ty masz coś przeciwko współczesnej medycynie
czy co?!
-Nigdy nie wiadomo!- krzyknął dobitnie- Słyszałaś wczoraj
mamę, miałem być Harriet.
-Cóż, mam dość tej pieprzonej książki-burknęłam, spychając
ją ostrożnie na pościel.
-Po prostu moglibyśmy mieć jakieś przygotowane- wyjaśnił,
wstając z materaca- Na wypadek.
-Masz coś konkretnego na myśli?- spytałam.
Zatrzymał się, jego oczy zagłębione były w marzeniach. Odchrząknął,
wzruszając ramionami, oczywiście lekko zażenowany tym, czym ma się ze mną
podzielić.
-Zawsze podobało mi się Darcy dla dziewczynki.
Mogłam dostrzec ostrożność w jego oczach, nerwowość związaną
z wyznaniem mi tego. Miał dużo powodów do zdenerwowania. Mój żołądek nagle się
zacisnął, moje serce krzyczało zbuntowane na jego wybór.
-Nie nazwę jej Darcy- odpowiedziałam pewnie. Widziałam, jak
jego wyraz twarzy zmienił się natychmiastowo w zawód, ale to było oburzające-
nie nazwę tak siebie z krwi i kości.
-Co z nim nie tak?- zapytał smutno.
-Jest okropne, Harry- otrząsnęłam się- Brzmi jak coś z
osiemnastego stulecia.
-Myślisz o Dumie i Uprzedzeniu.
-Dokładnie!- potwierdziłam gorączkowo- Czytałeś to
kiedykolwiek? To najnudniejsze gówno w historii, bazujące na IX wieku i
równoważne z The Only Way Is Essex!*
Wydął wargi, mogłam powiedzieć, że jest zirytowany. Głupiutki,
mały chłopiec, który w jakiś sposób i tak wyglądał uroczo. Postanowiłam wypowiedzieć
się teraz, póki jeszcze mogę.
-Podoba mi się Peighton dla dziewczynki.
Harry zmarszczył twarz, unosząc na mnie natychmiastowo nos.
-Och Boże, to brzmi jak dla jakiegoś bachora, który
uczęszcza do prywatnej szkoły i bierze lekcje jazdy konno!
Zadrwiłam, wkurzając się tym na niego.
-Dobra, zostawimy to teraz. W każdym razie to chłopiec-
malutki James.
-Zobaczymy- Harry przypomniał o swoim sceptycyzmie, a ja
zakryłam uśmiechem moją urazę na to, że odrzucił moją propozycję imienia. On wciąż
miał nadzieję na trzymanie jego małej księżniczki, nawet po całym tym czasie-
to było niezaprzeczalnie słodkie.
-Cokolwiek- rzuciłam, kiedy wychodził za drzwi. Usłyszałam,
jak idzie przez korytarz, dopóki drzwi od łazienki nie zamknęły się za nim. Rozłożyłam
się wygodnie na jego łóżku, unosząc ręce nad głowę. Byłam wykończona i okropnie
ciężka. Dużo więcej ostatnio rozmawialiśmy- dużo, dużo więcej. A ostatniej
nocy, kiedy znów mnie dotykał, miałam wrażenie, jakby nic się nigdy nie stało,
jakby wszystko było w porządku. Chciałam wierzyć, że wszystko było dobrze,
pomijając małą zadrę, która wciąż była w moim sercu. Prawie mogłam się do tego
przekonać; prawie potrafiłam zapomnieć.
Wciąż obstawałam przy tym, że te święta będą idealne nawet,
jeśli wciąż byłam dla niego ostra, przez to, co robił ostatnimi tygodniami. Chociaż
raz chciałam mieć idealne święta. Byłam zdeterminowana, by to stało się
tradycją.
Jego telefon zaczął wibrować
na materacu, mrugając obok mnie. To przerwało moje wcześniejsze, spokojne
rozmyślenia, a ja popatrzyłam na niego z irytacją. Moje niezachwianie
zadowolone myśli odpłynęły, a dźwięk jego telefonu niemile mi o tym
przypominał, o tym, jak był nim pochłonięty ostatnio, nawet wczoraj. I ten
podejrzany telefon, kiedy wyszedł na korytarz, gdy przyjechaliśmy. Rozmawialiśmy,
a on co chwilę w niego klikał, zapewniając mnie krótko, że to był Nick,
kiedykolwiek bym nie pytała. Był niegodzien zaufania, a moja cierpliwość
sięgała szczytu.
Unosiłam się z wysiłkiem stopniowo z posłania. Usiadłam,
zerkając ostrożnie na ekran.
Lydia dzwoni.
Przełknęłam ciężko ślinę. Dlaczego jakaś dziewczyna dzwoniła
do niego wieczorem, zwłaszcza wiedząc, że jest z rodziną? Ze mną? Nikt z pracy
nie przeszkadzałby mu podczas krótkiej przerwy… więc kim ona jest?
Zanim miałam szansę na dalsze rozmyślenia, rozłączyła się, a
ekran przeszedł do jego skrzynki nieodebranych, do sposobu, w jaki prawdopodobnie
musiał zostawić go przedtem. Przełknęłam ślinę z zaciśniętym gardłem, wmawiając
sobie, że to złe, przeglądać jego prywatne rzeczy, ale tym samym pragnąc tego. Uniosłam
powoli palce, odblokowując ekran, wyświetliło mi się to. Moje oczy skanowały
niecierpliwie zawartość. Żołądek mi się wywrócił.
Nie mogę przestać o
tobie myśleć ;) xxx
Myślałeś o mnie? I o
tym, co chciałbyś mi zrobić…?
Chcę cię w sobie,
Harry…
Było pełno wiadomości od niej. Każda z nich była sugestywna-
każda z nich to ukazywała.
Ta noc w klubie była
niesamowita, powinniśmy to powtórzyć… Nie mogę przestać o tobie myśleć…
Ta noc?
Dałeś mi najlepszy
numerek, jaki kiedykolwiek miałam, Harry ;)
Poczułam ciężar w żołądku. Moje dziecko kopało, a mi chciało
się płakać. Prawie jej nie odpisywał… dlaczego jej nawet nie odpisywał? O Boże,
znalazłam jedną wiadomość, czytałam ją z szalejącym sercem i piekącymi oczami.
Przestań do mnie
pisać, Lydio. Ta noc była pomyłką, okej? Jestem z Tam, kocham ją, więc proszę,
przestań już.
Przejrzałam kilka następnych- groźnie i niejasno chciała
wyrazić swoją historię, a Harry się z nią kłócił. Czułam, jak moje jelita po
raz kolejny się ściskają, kiedy wspominała o ich „oszałamiających” ekscesach i
wyobraziłam go sobie, jak ją posuwał. Tą okropną dziewczynę o imieniu Lydia. Szczupłą,
seksowną pindę, która pozwalała mu ze sobą zrobić, cokolwiek tylko chciał,
która mruczała do jego ucha i przyjmowała go idealnie, ponieważ nie miała
ogromnego, wystającego, nieatrakcyjnego brzucha z dzieckiem, który zalegał niezręcznie
między nimi. W te wszystkie noce, kiedy wtaczał się przez drzwi w każdej
godzinie, był z nią? Czy naprawdę to był tylko raz, czy może wspomniała tylko o
tej nocy, ponieważ szczególnie zapadła jej w pamięć?
Ten seks nie powinien
był mieć miejsca, byłem pijany, proszę Lydio, staram się jak tylko mogę, by mi
wyszło z Tamarą i to była pomyłka…
-Tamara?
Natychmiastowo odrzuciłam telefon, zerkając i udając
nonszalancję, kiedy mała, kędzierzawa głowa Harry’ego pojawiła się w szczelinie
drzwi.
-Wychodzimy, dobrze? Wrócę w nocy, nie czekaj, bo może być
już późno. Uważaj na siebie, dobrze?
Przełknęłam kwas, palący, zgniły, podły i wciąż nienawistny,
głęboki ból złamanego serca ogarnął mój głos, podniesiony o ton.
-Taa- pisnęłam.
Uniósł brew na mój cieniutki głos. Zrobił krok w głąb
pokoju.
-Wszystko w porządku?
-Mmmhm- przytaknęłam w krzykliwym kłamstwie, wzruszając do
niego ramionami- Po prostu jestem trochę zmęczona.
Uniósł kąciki ust, przemierzając pokój i zgarniając swój
szatański telefon. Schylił się, by musnąć moje usta, a ja odwróciłam
zdegustowana głowę, jego ciepłe usta dotknęły mojego policzka w lekkiej
dezorientacji.
-Śpij dobrze, skarbie- wymruczał niezwykle delikatnie,
uśmiechając się ciepło, zanim opuścił pokój. Czekałam w ciszy, z bólem na
łóżku, aż drzwi na dole się za nimi zamkną i kiedy auto zniknie w dole ulicy. Wtedy
uniosłam się z rozpaczą z materaca i zaczęłam działać, zbierając każde moje
ubranie, które mogłam znaleźć i wrzucając je do gotowej torby, łzy spływały cicho
ze smarkami z nosa, kiedy pociągałam nim stopniowo, dręcząc moje ciało.
Wzięłam wszystko, co mogłam i zarzuciłam torbę na ramię. Przycisnęłam
telefon do ucha i z drżącym głosem zamówiłam taksówkę, podając jego adres,
rozłączając się z ze ściskającym serce uczuciem nieszczęścia. Będą tutaj za
dwadzieścia minut. Zostawię to wszystko za sobą- będę samotną matką
nienarodzonego dziecka.
Wzięłam kawałek papieru z jego szafki nocnej, odrywając z
niej mały skrawek. Z trzęsącą dłonią naskrobałam słowa, które chciałam, by
zobaczył, zanim odejdę z jego życia i wezmę ze sobą jego dziecko. Chciałam, by
się zapytał, czy było warto- czy jego marne noce, spędzone z jakąś dziwką były
warte stracenia jego rodziny, jego dziecka. Czy było warto mnie stracić.
Mam nadzieję, że była
tego warta.
*The Only Way Is Essex-
serial, w którym dużo jest rozpusty.
________________________
Mam nadzieję, że nie nienawidzicie mnie aż ta bardzo, za tak
rzadkie dodawanie rozdziałów, ale też jestem tylko człowiekiem, który- jak pech
chciał- lubi imprezować.
Jak Wam się podoba? Dobry początek, ale zakończenie
nieciekawe… Zobaczymy, co będzie następnie :) Zbliżamy się ku końcowi :D
Jak sądzicie, Tamara dobrze postąpiła? Co byście zrobiły na
jej miejscu? Jakie przewidujecie zachowanie Harry’ego po zobaczeniu liściku?
PISZCIE, JESTEM CIEKAWA XD
Następny dodam w piątek!
~Lady Morfine<3
@Harry_FWB
@Tamara_FWB
@ladymorfinepl <<<<<<<<<-
wszelkie pytania na tt :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz