sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 26, część II

*Perspektywa Tamary*
Następny dzień przyniósł miłe zmiany w zachowaniu Harry’ego; był słodki i opiekuńczy o ile nie troszkę odległy. Całował mnie znajomo, otwierał drzwi, kiedy wsiadałam do jego Range Rover’a i podtrzymywał miłą rozmowę, podczas jazdy. To była tylko jego nagła potrzeba, która dała mi cynk, jedyne odniesienie do jego ciemności, która znalazła w nim miejsce przez ostatnie miesiące, cień jego poczucia winy. W jego oczach wciąż było to przyćmienie, w jego rozciągniętym uśmiechu, który mówił mi przenikliwie, że nie jest taki, jakim się pokazuje, że teraz w jego głowie pojawiają się okropne niepewności. Ale on podtrzymywał swoją grę, a ja o nic nie zapytałam po moim wczorajszym odbiorze. Ale głęboko miałam nadzieję, że to zniknie. Że wciąż Kocha Mnie tak, jak Ja Kocham Jego.
Dzień spędziłam na nogach, które rosły jeszcze bardziej niewygodne ostatnimi dniami. Moje kostki były nieco napuchnięte, a ja musiałam teraz tachać ze sobą wszędzie mój brzuch, za pomocą kręgosłupa, który teraz stale bolał. Czułam się, jakby minęły wieki, odkąd ostatni raz widziałam moje stopy. Ale tego ranka byłam podekscytowana; zapowiadał się wspaniały dzień. Szukaliśmy domu, widzicie, w droższych częściach miasta. Harry wyglądał na wiecznie- niezadowolonego cenami domów z sześcioma sypialniami, na których przeglądanie nalegał, ignorując moje argumenty mówiące, że nigdy nie będziemy potrzebowali tak wielkiej przestrzeni.
-Zasługujesz na życie w luksusie- rzucił, ze ściągniętymi ustami studiując kilka ulotek, które miał ze sobą agent nieruchomości, przewracając niezorganizowanie papierami, skotłowanymi w jego dłoniach- Chcę jak najlepiej dla ludzi, na których mi zależy.
-Ale nie będzie cię tak często w domu- wymamrotałam, przełykając gulę w moim gardle. Wjechaliśmy na kolejny podjazd, odrzucając kolejny „Stylowy”, wolnostojący dom z kuchnią pomalowaną na okropny bordowy kolor i limonkową łazienką- Będę tylko ja i dziecko.
Zaciągnął ostro powietrze, zaciskając szczękę na moje słowa- Będę w domu tak często, jak będę mógł.
Jego głos był napięty i pobudzony. Kurwa, tak szybko się ostatnio irytował. Miałam dość stąpania po cienkim lodzie.
- Nie to miałam na myśli, Harry- jęknęłam  z frustracją- Wiem, że będziesz się starał być w  pobliżu, ale rzeczywistość jest taka, że będziesz w trasach i w ogóle, kiedy ja będę czekała. Nie chcę się sama włóczyć po wielkim domu.
-Dobra- warknął- Poszukamy mniejszego.
Wywróciłam oczami na jego emocjonalną postawę i otwarłam usta, by go przeprosić, ale on już ruszył przed siebie. Złapałam się za brzuch, desperacko mając nadzieję, że żadni dziennikarze nie kryją się w krzakach. To by trochę zjebało plany zarządu, by świat widział nas, jako młodych- zakochanych, skoro właśnie omal nie odgryzamy sobie głów.
Toczyłam się powoli z tyłu, a Harry sapał i prychał z przodu, łapiąc oddech i stając przed kolejnymi drzwiami domu, który z zewnątrz nie robił jakiegoś wielkiego wrażenia, ale umykał doskonałości i prestiżowi. Nauczyłam się, by nie oceniać domów powierzchownie- zazwyczaj otoczenie nie równało się z wnętrzem.
-Harry powiedział mi, że jesteś zainteresowana mniejszymi domami- powiedział agent nieruchomości, a to wciąż brzmiało jak propozycja. Wszystko, co on mówił sprawiało, że czułam się, jakby odpowiedź miała mnie prowadzić do procesów sądowych.
-Tak- odpowiedziałam, walcząc z uśmiechem, trzymając się za brzuch, podczas gdy dwoma palcami drugiej dłoni zataczałam kółka na skroniach. Znowu przeraźliwie bolała mnie głowa. Powróciło to do mnie niedawno, a w najgorszych momentach czułam, jakby głowa mi pękała. Otwarłam moją torebkę i wyciągnęłam butelkę z wodą, biorąc długi, piekący łyk, mając nadzieję, że to jedynie skutek odwodnienia. Pomijając fakt, że wypiłam dzisiaj już chyba litr wody.
-Cóż, przed sobą mamy cztery sypialnie, przestrzenne, ale niezbyt przestronne.
Gadał i gadał, głupi człowiek, w prążkowanym garniturze, który w ogóle nie pasował do jego nudnego usposobienia. Zdecydowanie nienawidził swojej roboty, biedny facet. Też bym tak miała, gdybym musiała chodzić i pokazywać ludziom różne domy, na które nawet nie mogłabym sobie pozwolić. Zaczęłam mieć już tego dość, a dom właściwie miał być dla mnie. Ja i Harry straciliśmy już 3 dni w zeszłym tygodniu, szukając domu, Primrose Hill, Richmond, Teddington, Brent, Harrow… każde droższe London Bourough, które agent miał do zaoferowania, a teraz jesteśmy tutaj- Kingston- polując po raz kolejny. To było jedynie takie trudne, dlatego, że z każdym domem, który mi się podobał Harry miał jakiś problem i vice versa. Nie mogliśmy się dogadać, a to sprawiało, że szalałam. To raniło moje serce. Jak mamy żyć ze sobą do końca życia, skoro nawet nie potrafimy wybrać sobie razem miejsca do spędzenia tego czasu?
-Posiada basen, łazienkę na piętrze, całą w marmurze, drewniane panele na podłodze, zdobiony kominek w salonie, a to wszystko poniżej siedmiu milionów. Chcecie się rozejrzeć?
Jęknęłam w odmowie, kiedy Harry przytaknął na tak, natychmiastowo spojrzeliśmy na siebie niecierpliwie. Jego zdenerwowane, zielone oczy wwiercały się we mnie, twarz mu posiniała, kiedy wzruszyłam ramionami, nieporuszona opisem tego miejsca.
-Nie potrzebujemy tych wszystkich rzeczy, Harry.
Wyrzucił ręce w powietrze, parskając i łapiąc niespokojnie oddech.
-Czego ty kurwa ode mnie chcesz, Tamaro?- słowa opuściły jego usta, a ja stałam, zszokowana jego wybuchem. Patrzyłam na niego z niedowierzaniem, z szeroko otwartymi w szoku oczyma. Zamknął usta, wyglądał na zaskoczonego swoimi słowami, zaczynając z furią przebiegać palcami po swoich skołtunionych lokach- Czy mógłbyś, proszę dać nam chwilkę?- praktycznie jęknął do zażenowanego pana Pike, który uniósł w górę dłonie i skierował się do kwiecistego, jasnego ogrodu.
-Proszę, nie mów tak do mnie, Harry- wymamrotałam przez zaciśnięte zęby, a on patrzył na mnie lekceważąco, udając, że nie słyszał mojej uwagi.
-Staram się tutaj jak mogę, Tamaro, a tobie nie podoba się żadne z tych miejsc, tylko stoisz, jęczysz i narzekasz. Co chcesz, żebym zrobił? Czego ty kurwa szukasz?!
Spojrzał na mnie, a ja przełknęłam przestraszona ślinę, prostując się z powrotem, kiedy moje serce zaczęło szybciej pompować krew na żądlące słowa, które tchnął w moją stronę.
-Nie potrzebujemy tego wszystkiego, Harry. Marmurowych basenów, pięknych żyrandoli i pieprzonych, diamentowych stolików do kawy….
-Chcę dla ciebie jak najlepiej- wtrącił, patrząc na mnie w dół ognistym spojrzeniem, z wydętymi wargami. Był tak zły, tak nakręcony. Naprężony, jak gumka, w każdej chwili gotowy do skoku. Harry za niedługo pęknie. Widziałam to na horyzoncie.
-Ale to nie jest najlepsze- wyrzuciłam- Ja tylko chcę ładnego miejsca, które będziemy mogli nazywać domem. Nie potrzebują trzech milionów metrów powierzchni, nie potrzebuję ścian zrobionych ze złota. Ja tylko chcę domu.- uniosłam ramiona, kiedy drążyłam bez celu, potrząsając głową. Chciałam, by to zrozumiał, by zrozumiał, że jedyne, czego potrzebujemy, to siebie nawzajem. Ale może on myślał inaczej, może dlatego nalegał na duży dom. Ponieważ posiadanie siebie nawzajem nie było dla niego wystarczające?
Westchnął ciężko, drapiąc się niezręcznie po karku. Wezwał z powrotem agenta, spotykając się z nim w połowie drogi, rozmawiając i przeglądając różne ulotki, szemrając zawzięcie. Oddaliłam się, pozostając w ciszy, kiedy oni załatwiali swoje sprawy. Moje gardło było ściśnięte w smutku, ale to nic nowego. Czułam się niechciana i zawiedziona, praktycznie cały czas, kiedy Harry był nieopodal. Jego złe humorki sprawiały, że czułam się nieswojo.
Wkrótce wyruszyliśmy z bloku w poszukiwaniu kolejnej nieruchomości, ale nie byłam co do tego przekonana po słowach pana Pike, który opisał ją jako „czteropokojowy dom wolnostojący”. Kiepsko to dla mnie brzmiało, ale Harry uniósł brwi, siedząc obok mnie w drodze do następnego domu, miałam wrażenie, że jeśli wkrótce nie zgodzę się z nim w kwestii domu, to Harry popadnie w jakiś rodzaj załamania nerwowego.
Kiedy stanęliśmy na chodniku, poprowadził nas agent, podążając za roztargnionym Harry’m, którego, przyjacielski, kochany nastrój z poranka powoli przemieniał się w zwyczajowy brak reakcji. Kiedy nagle się cofnął i złapał za moją rękę, delikatnie muskając ustami mój policzek, błyskając zamierającym serce uśmiechem, moje wnętrze ociepliło się z nadziei i pożądania, desperacko pragnąc poczuć się znów docenioną i zauważoną. Cały dzień czułam się niewidoczna, a teraz to. Może moje przesłanie do niego dotarło- może zdał sobie sprawę w tych swoich pokręconych myślach, że mam rację i że żaden dwór nie zastąpi nam potrzeby posiadania siebie nawzajem.
Ale to było potem, gdy zobaczyłam fotografa na rogu ulicy, ukrywającego się bezskutecznie za cienką ścianą. Mój żołądek zawiązał się w supeł, a żółć narosła w moim gardle, kiedy zdałam sobie sprawę, że to było na pokaz. Harry ucieka się do udawania przed kamerami, że mnie kocha.
Nienawistna świnia, pomyślałam uszczypliwie, z oczami zasłoniętymi łzami. W ciągu tych ostatnich dwóch miesięcy, nigdy nie czułam się bardziej samotna i przygnębiona. Nasze życie zmieniało się w kłamstwo, prawda?
Szliśmy leniwie do kolejnego wejścia, agent opowiadał o jego zaletach i funkcjach, o sąsiedztwie i pobliskich szkołach. Nie słuchałam, byłam myślami mile stąd.
Był śliczny, mogłam to przyznać. Jadalnie wykonana z drzewa sosnowego, z różowymi podwieszanymi krzesłami i jasnymi, brzoskwiniowymi ścianami, szklanymi drzwiami, które wpuszczały światło do przestrzennego salonu, biały, tapicerowany i szklany stolik do kawy jeszcze bardziej odświeżał pomieszczenie. Oślepiająco jasna była sypialnia, bielsza niż spadający śnieg. Toaletka z białego drewna była bardzo stylowa i klasyczna. Wyobraziłam sobie siebie, siedzącą przed nią, czeszącą moje blond fale i nakładającą czerwoną szminkę na moje usta. Doskonałe wyobrażenie kochającej żony; szczęśliwej rodziny, matki, która wciąż emanowała beztroską i pięknem. Jak kurewsko ironiczne może to wszystko być.
 Kiedy agent nieruchomości, cudowny pan Pike, w końcu zadał nam pytanie, przywdziałam uśmiech, wymamrotałam kilka rozanielonych słów z wymyślonym podekscytowaniem i niepoliczonym entuzjazmem, wyciekającym z mojej skóry, kiedy lekko przytaknęłam do Harry’ego, podpisującego wykropkowaną linię. Odwróciłam się w stronę sypialnianego okna, rozglądając się na zielony obszar za naszym nowym domem. Może postawimy kilka huśtawek, czy coś, kiedy on troszeczkę podrośnie i zacznie dreptać. Mogłabym znaleźć kogoś, kto by to zrobił, pomyślałam żałośnie. Harry’ego tu nie będzie. Nie będzie miał czasu.
Mężczyzna, którego kocham odwrócił się do mnie twarzą, kiedy skończył z papierkową robotą, ale znalazł moje miejsce puste. Słyszałam jego ciężkie kroki, lądujące na drewnianej podłodze, kiedy mnie szukał, zerkając cicho przez uchylone drzwi do najmniejszego pomieszczenia. Mogłam wyczuć jego obecność, wodę po goleniu w powietrzu, zmieszaną z zapachem jego skóry. Byłam po drugiej stronie pokoju, tyłem do niego, kiedy obserwowałam, jak samochody podążają w dół drogi, za ścianą z czerwonej cegły i naszą czarną bramą. Moje serce pulsowało od bólu i zdezorientowania.
Gdzie przyszłość kiedyś wydawała się czymś, z czym mogłabym się zmierzyć, ja teraz widziałam mroczną, przerażającą mgłę niejasności. Strach wypełniał mnie, pochłaniał mnie. Obiecał, że będzie tu dla mnie, podczas gdy będę chuda i gruba, tak długo, jak zatrzymam jego dziecko. Teraz zaczęłam naprawdę kwestionować tą obietnicę.
-W porządku?- zapytał cicho, jego znajomy, ochrypły głos zapalił świeczkę w moim sercu. Wychrypiałam słabe „tak”, zanim się zbliżył, stukając conversami o drewnianą podłogę. Byłam zaskoczona, kiedy owinął od tyłu ramiona wokół mojej talii- czuły gest, którego nie oczekiwałam. Ale jego ramiona wciąż były znajome. Były ciepłe i bezpieczne. Jak dom.
-To może być pokój dziecinny- wyszeptał do mojego ucha, jego oddech łaskotał moją skórę. Każda część mojego ciała wołała o niego, o jego ciało i dotyk. To było straszne, zdać sobie sprawę, ile tak naprawdę minęło, odkąd byłam właściwie blisko niego. Jego usta dotknęły delikatnie linii mojej szczęki.
A potem jego ciepło zniknęło, ciało oddaliło się od mojego. Stąpał do drzwi, a mnie bolało to, by mieć go z powrotem, wzięłam drżący oddech, zanim ponownie się rozejrzałam i podążyłam za nim. Moja głowa wciąż pulsowała, a nagły powalający ból zalał moje ciało, moja głowa piekła, a nogi potknęły się, gdy straciłam równowagę. Całe pomieszczenie wirowało, a świat się kręcił. Moje plecy przylegały do ściany, kolana mi się trzęsły, zmagałam się z chwianiem, nie upadnij…
Ciepłe, miłe ramię objęło mnie, kiedy się potknęłam, Harry wbijał we mnie spojrzenie z dzikim skoncentrowaniem, otoczenie tylko na chwilę przystało, gdy wciąż się trzymałam. Źle się czułam. Boże, nie czułam się dobrze…
-Tamaro?!- zachęcił mnie gorączkowo- Tam, wszystko dobrze skarbie?
-W porządku- westchnęłam, potrząsając głową, kiedy znów poczułam stopy, walcząc po części ze szczególną niechęcią z jego ramionami. Jego zielone oczy pełne były zmartwienia, podążając krytycznie za moim każdym ruchem, podtrzymując moje ramie przed upadkiem- Po prostu czuję się… oszołomiona… głowa mnie znów dzisiaj bolała.
Popatrzył na mnie sceptycznie, ściągając brwi- Powinnaś iść się przebadać, to nie jest normalne. Takie oszołomienie. Gdybyś była sama zapewne byś upadła.
-Mam kontrolę w przyszłym tygodniu- zapewniłam go z roztargnieniem, zanim zaczęłam się toczyć do schodów, Harry szybko skoczył, by prowadzić. Nienawidziłam, kiedy był tak zaniepokojony. Nie potrzebowałam tego, nie od niego, kiedy on ledwo mnie w ogóle całował- Wspomnę wtedy o tym.
Wymamrotał zatwierdzenie. Wciąż panowała cisza w naszym nowym domu. Dom, kochany, kurwa, dom, pomyślałam.
Zatrzymaliśmy się u podstawy schodów, a on powiedział coś o pięknie tego miejsca. Przytaknęłam cicho, uznając piękne umeblowanie za najlepszą z cech. Oddychając głęboko. Słowa wypłynęły z moich ust, zanim mogłam je powstrzymać, moje oczy zapiekły, gdy desperacko przemyślałam wszystko w kółko i znowu, szukając odpowiedzi w miejscach, w które aktualnie patrzyłam.
-Kocham cię, Harry.
Moje słowa znów były słabą chrypką, wyrzucając słowa, które tak desperacko pragnęłam, by odwzajemnił i jeszcze miał je na myśli.
-Też Cię Kocham.
Zanim w ogóle miałam możliwość na przeanalizowanie sztuczności, wyczuć ją na swojej skórze, westchnął i pociągnął mnie w swoje ramiona, zderzając swoje giętkie usta z moimi, w pożądliwym pocałunku, który przyspieszył bicie mojego serca i rozszedł się po moich żyłach, adrenalina dała mi uczucie spadania w moim żołądku. Tęskniłam za tym tak cholernie, ból był nieopisany. Ordynarna pasja, ściskająca potrzeba jego dłoni, kiedy łapał nimi dziko, beznadziejnie moją skórę, wczepiając pożądliwie palce w moje włosy. Jego język szalał niechlujnie naprzeciw mojego. Prawie błagając o reakcję- na pocałunek w rekompensacie. To sprawiło, że prawie osłabłam. Moja głowa znów wirowała, tym razem ze szczęścia.
Oderwał się i oboje nie mogliśmy złapać tchu, dysząc, z wydętymi i zaróżowionymi ustami. Jego oczy studiowały moje z błyskiem niepokoju, zakładając w pośpiechu palcami blond fale za moje ucho, jakby to było istotne dla jego zdrowia i życia. Uśmiechnął się, ale nie dosięgało to jego oczu. A potem po raz kolejny się odwrócił, otwierając drzwi i przytrzymując je dla mnie. A cisza zapłonęła.
Byłam drażliwa. Miałam sucho w ustach, znajome uderzenie pochodziło od dziecka, kiedy przełknęłam piekące łzy, instynktownie sięgając dłonią do brzucha. Wszystko było nie tak. W sumie, nic nie było dobrze.
Desperacja w jego ustach przypominała mi resuscytację, robioną zmarłemu. Ruchy były napięte i pilne, ale jednocześnie zmęczone. Ale chętne i kurewsko desperackie. Chcą, by zaczął się zaciągać powietrzem, by usiadł i zaczął przemawiać i starają się najlepiej, jak potrafią, ale wiedzą, że odszedł. Iskra nie powróci i nie zabłyśnie ponownie, ponieważ odszedł. Nie żyje.
To było, jak Harry palący się do miłości do mnie, którą kiedyś miał w sobie, iskra w jego krwi, która świeciła tylko dla mnie i nikogo więcej. To było daremne. Bezcelowe. W jego oczach mogłam zobaczyć, że to odeszło, dawno wymarłe i zapomniane uczucie. Kiedy to zarejestrowało się w jego głowie, że jest bezużyteczne, to było wtedy, gdy prawdziwy ból się zaczynał. Ponieważ raz, kiedy mężczyzna zda sobie sprawę, że pompuje w serce nieżywego człowieka, że on nie powróci, mężczyzna się nudzi. Przestaje mieć nadzieję. Zostawia to, znajduje coś nowego na horyzoncie i stara się ruszyć dalej i zapamiętuje osobę, którą zostawił za sobą. Tą, której nie mógł ocalić.
Tą, dla której się poddał.
____________________________________________
Przepraszam, że tak długo, ale nie miałam na nic siły. Już od miesiąca choruję i jestem wyczerpana. Dzisiaj się zebrałam, mimo wielkiego bólu głowy, chyba udzieliło mi się o Tamary ;)
Piszcie, co sądzicie; co byście zrobili na miejscu Tamary? Jak myślicie, jak to się dalej potoczy? Czekam :)
Dziękuję za komentarze, i ponad 10tys wyświetleń! Ah i powracam do dodawania tłumaczeń w niedziele, bo wtedy jestem bardziej zmotywowana :)
@Harry_FWB
@Tamara_FWB
@ladymorfinepl
Pozdrawiam~Lady Morfine <3

4 komentarze:

  1. Hej rozdział jest świetny chociaż smutny :-) co się stało z kochajacym troskliwym i opiekuńczym harrym ? Myślę że dopiero uswiadomi sobie co do niej czuje jak ją straci bądź jak coś jej się stanie bo narazie ( chociaż w rzeczywistości kocham karnego i jestem jego fanką ) to zachowuje się jak dupek przecież ona sama sobie nie zrobiła dziecka co mówi że ma wątpliwości czy chce z nią być do końca bo dopiero jego kariera się rozwija a przecież ona też jest młoda i bardzo sławna :-) czekam na next:-) i życzę zdrowia - klaudia

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam ten ff. Martwie się o nich. Harry zachowuje się baaaaardzo dziwnie. Moze wszystko się zmieni jak dziecko już się urodzi?? Pozdrawiam i czekam z niecierpliwoscia na nowy rozdzial. Aneta

    OdpowiedzUsuń
  3. Ło matko ile rozdziałów! Zabieram się do czytania, bo mimo że zaczęłam od końca bardzo mi się spodobało :D
    Dałabyś radę informować mnie na tt? @LadyMhor

    Zapraszam do siebie:

    Www.fallen-zayn-fanfiction.blogspot.com

    Co połączylo Harrego i Zayna, dwóch nienawidzących się gangsterów? Dlaczego są w stanie poświęcić własne życie byleby tylko wygrać z rywalem?
    Będę wdzięczna za każdy komentarz :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam prośbę mogłabyś informować mnie na tt o nowych rozdziałach?
    Byłabym wdzięczna :)
    @martynkakop
    Swoją drogą fajnie tłumaczysz , podziwiam cię ! ♥

    OdpowiedzUsuń