sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 22

Stłumiony dźwięk huczącego telewizora był głównym odgłosem w moim mieszkaniu ostatnimi dniami. Był włączony praktycznie 24/7, ponieważ tak było łatwiej znieść niczym niezakłóconą ciszę bycia samotną. To było smutne, że nawet dzisiaj nie było żadnej różnicy, nawet z tego względu.
Byłam samiuteńka w moje urodziny.
Nie czuję się dostatecznie stara, by być siedemnastolatką. To brzmiało bardzo dojrzale, bardzo dorośle, a ja nie czułam żadnej z tych rzeczy. Ostatni tydzień to dowiódł, kiedy siedziałam, nie robiąc absolutnie nic, oglądając ze szklistymi oczami kolejny kiepski serial.
Oglądałam dużo Jeremy Kyle*. Poznałam całą obsadę Made in Chelsea i The Only Way is Essex**. Wyglądało na to, że Brytyjczycy mieli talent do robienia potwornie okropnych programów telewizyjnych, które w jakiś sposób potrafiły zabić czas. Lubiłam leżeć cały dzień w łóżku. Lubiłam co wieczór malować paznokcie w inne wzory, a następnego dnia je zmywać, by wieczorem móc je pomalować ponownie w inny sposób. Lubiłam próbować z moimi ciążowymi ubraniami, które zamawiałam na internecie, oglądając, jak przerobić je tak, by bez wysiłku okrywały mój brzuszek, ukrywając jak dotąd moje wciąż rosnące wybrzuszenie. Byłam jeszcze kilka razy oglądać ciuszki z dziewczynami, pomijając moje początkowe zakłopotanie, ewentualnie czułam się czasem dziwnie, kiedy pokazywały na malutkie skarpetki, albo malutkie butki i wózki dziecięce zdobione koronką. Zdawały sobie sprawę z moich zastrzeżeń, zachęcając mnie.
„Twoje dziecko będzie bardziej rozpieszczone niż Suri Cruise! Będzie miało wszystko, co najlepsze! I wyobraź sobie oczy Harry’ego i twój nos na malutkie buźce…”
W sumie, podobały mi się ich komentarze. W najmniejszym stopniu, ale wciąż. Prawie czułam się dumna. To dało mi nadzieję, ponieważ, jeśli one potrafiły to zaakceptować, to reszta świata też powinna?
Napięcie między mną a Harry’m stanowczo zmalało. Wszystko przeszło za pomocą tych kilku krótkich wiadomości i telefonu następnego dnia, by przeprosić na poważnie, obojga, mnie i jego. Wciąż byliśmy trochę oziębli, ale miło było pomyśleć, że już nie prowadzimy ze sobą wojny. To sprawiło, że wszystko wydawało się dużo bardziej bezpieczne.
Dziewczyna w wiadomościach rozrywkowych na MTV właśnie gadała o tym, jak ten i ten wyrwał się z jak-jej-na-imię, nowego filmu tego-i-tego właśnie kręconego. Wciąż byłam w piżamie, skacząc po kanałach, z sennymi oczyma. Było już południe, a ja zjadłam tylko śniadanie, jeśli można to tak nazwać. Tosty z trzema gałkami lodów waniliowych, czekoladą, sosem karmelowym i piankami. Wysoka szklanka z gorącą czekoladą z bitą śmietaną i ptasim mleczkiem, przepite kefirem, cebulowymi Pringles i paczką Oreo. Zachcianki uderzyły we mnie w tym tygodniu jak cegła, a cukier zajmował pierwsze miejsce na liście. Czekolada była moją główną zachcianką, chociaż czułam się winna za tak duże jej ilości. Starałam się korzystać jak najwięcej z czasu bez Harry’ego, który na pewno by mi nagadał i zmusił do jedzenia gównianych weetabix***, albo coś podobnie bezbarwnego i gównianego. A mnie wkurzałyby jego srogie rady, które tak naprawdę były słuszne. Miałam od lekarki ulotkę odnośnie zdrowego jedzenia podczas ciąży, ale zapach czegokolwiek słodkiego i kremowego był dla mnie jak kokaina dla narkomana. Więc tak długo, jak Harry był daleko, postanowiłam korzystać i w pełni cieszyć się z wpychania sobie rzeczy do buzi.
 Telewizja brzęczała bezustannie, historia po historii o sławnych ludziach i ich życiach. Niektórych z nich spotkałam raz, czy dwa, gardząc nimi, a teraz czułam lekkie uczucie satysfakcji, słysząc o ich upadkach z wdzięku do jakichś poplątanych zerwań i trafionych filmów. Natychmiast poczułam się podle, przypominając sobie jednak własny stan. Byłam typowym przykładem gwiazdy- wpadka w wieku siedemnastu lat. Czasami myślałam, że świat może byłby lepszy, jeśli ludzie martwiliby się bardziej o swoje życia niż tych, którzy są bogaci i sławni. Ale potem znów, może taka jest ludzka natura, ubóstwiać inne osoby, jako życiowy cel, inspirację. Cokolwiek to było, by sprawić, że poczujesz się lepiej- ludzie jak ci, których widziałam u Jeremy’ego Kyle’a- albo pozornie idealni. Modele, piosenkarze, aktorzy. I jeszcze, pomijając wystawianie ich na piedestał, wierząc, że mają wszystko, potrzebowaliśmy zapewnienia, że oni nie są tak wspaniali, kiedy pojawiają się w magazynach, które mówią o ich rozwodach, albo uzależnieniach od narkotyków, albo planach dietetycznych. Pod koniec dnia oni są tacy, jak każdy inny. Nikt nie miał wszystkiego… nie naprawdę.
Kolejną szokującą wiadomością jest to, że chłopak z zespołu, łamacz serc, Harry Styles pod koniec roku zostanie tatusiem…”
Łyżeczka wypadła mi z ręki i wpadła do miski, kiedy uniosłam głowę na dźwięk jego imienia, miałam serce w gardle. Lody rozprysnęły się, brudząc moją fioletową, jedwabną pościel białą mazią i lepiącym brązowym sosem. Próbowałam je przełknąć, ale moje usta bezużytecznie się otworzyły. Jego zdjęcie pojawiło się na ekranie. Uśmiechający się, w eleganckim, prasowanym, granatowym garniturze. Jego niebieska i zielona muszka go wyróżniała. To było na Kid’s Choice Awards, jeśli mnie pamięć nie myli. Przeskoczyło na kolejne jego zdjęcie, tym razem z zespołem, a dziewczyna komentowała. Ledwie ją słyszałam- w uszach mi brzęczało. Chciałam to wyłączyć, to było najlepsze, by ukryć się przed rzeczywistością. Ale mój wzrok utknął, a serce szalało. Muszę to zobaczyć.
„Osiemnastoletni piosenkarz przyznał, że Gwiazdka Disney’a Tamara Gold, która obchodzi dzisiaj siedemnaste urodziny, jest w ciąży z jego dzieckiem. Jednak to dla nich nie takie proste. Źródło donosi, że perkusista One Direction, Josh Devine był prawdopodobnie ojcem. To tłumaczy potyczki między nim a Styles’em, ostatniego dnia w miejscu w Paryżu.”
Wiedzieli wszystko. Skąd się o tym wszystkim dowiedzieli?! Moje myśli tonęły w złości, raniących pytaniach, szoku, zdezorientowaniu i wstydzie. Cały świat wiedział. Nie byłam na to gotowa, jeszcze nie. Mieliśmy to wszystko ustalić na konferencji, na wywiadzie. Coś oficjalnego. Jak to wyciekło?
„Harry ma wiele wątpliwości odnośnie ich przyszłości i tego, czy oboje są na tyle dojrzali, by wychowywać razem dziecko. Jednak mówi, że na pewno je zatrzymają …
Ignorowałam nieustanne walenie w mojej klatce i ból głowy, moja miska z lodami wylądowała przez moją panikę na podłodze. Wyciągnęłam dłoń, szukając telefonu. Musiałam z nim porozmawiać, usłyszeć jego głos. To była jedyna rzecz, jaką wiedziałam, że mogę zrobić.
Sygnał oczekiwania wydawał się być niekończący. Kiedy w końcu odebrał, ledwo zdobył się na przyjazne „cześć”.
-Harry? Harry?- mój głos był drżący, zdesperowany i wściekły zarazem, w sumie nie tak, jak ja. Brzmiałam, jak kobieta na krawędzi. Cóż, mój świat się zawalał, nie wspominając o tym, że moje hormony wprawiały mnie w histerię. Czułam, jakby każde uczucie w ludzkiej zdolności przepływało przeze mnie, wściekłość, smutek, samotność, a jednocześnie pokrewieństwo. Zdezorientowanie na dodatek. Nie, to nie było to. Zmieszanie nie było wplątane w resztę tych wszystkich uczuć; ono było ich podsumowaniem.
-Tamara?- jego głos był głęboki i szorstki, a ten dźwięk przysporzył mi jeszcze innych uczuć; namiętności, pragnienia. Kurwa, tęskniłam za nim, a te hormony wcale nie pomagają. Próbowałam pozbyć się niechcianych myśli, jakie wywarł na mnie jego głos, ale byłam zniszczona i łatwo się rozpraszałam. Ciąża zmieniła mnie w uczuciową kupkę.
-Harry- powtórzyłam jego imię, mając nadzieję, że zabrzmię na złą, ale zamiast tego, popadłam w pisk strachu i smutku. Wszystko, czego chciałam to, by powiedział mi, że wszystko będzie dobrze- Harry, to jest we wszystkich wiadomościach…
-Co jest?- wciąż był w połowie we śnie, oszołomiony moimi pogmatwanymi słowami- Tamaro, co jest nie tak?
Wszystko jest nie tak- Ja- wymamrotałam pomiędzy drżącymi oddechami, dusząca potrzeba, by wykrzyczeć to wszystko na głos, nagle mną zawładnęła- My. Dziecko. Jesteśmy we wszystkich wiadomościach.
Zapanowała długa, ostra cisza i mogłam usłyszeć dźwięk długoterminowego połączenia. Odetchnęłam ciężko do telefonu, a łzy ciekły. Co jest nie tak, że podoba mi się ciepło łez na skórze? Czyżbym polubiła płakać? Poczułam słoność na języku, kiedy oblizałam usta. To było prawie wygodne; sposób na pozbycie się tego.
-Cholera- wymamrotał poważnie- Kurwa, cholera, cipa.
-Harry?- wydusiłam przez ściśnięte piersi- Harry, co jest?
-Ja.. ja powiedziałem komuś.
Zapanowała długa, ciążąca przerwa, kiedy to z siebie wyrzucił. Moja wcześniejsza wściekłość zajęła czołowe miejsce w mojej głowie. Próbowałam się kontrolować, ukryć to w głębi mojego głosu. Powiedziałam stanowczo, by to ukryć.
-Komu?
-Dziewczynie w barze…w hotelu. Byłem w barze…
Wypowiadał szybko słowa, a ja zazgrzytałam zębami. I co? Kiedy ja siedziałam w domu, zamknięta w tym mieszkaniu, futrując się i opiekując jego nienarodzonym dzieckiem, on wychodził pić do hotelowego baru, rozmawiając z przypadkowymi dziewczynami?
-Dziewczyna- zadrwiłam, nie potrafiąc nic zrobić z goryczą w moim głosie- W barze. Mam nadzieję, że kiedy rozmyślałeś o byciu ojcem to nie zależało jej, kurwa, na twoim mózgu…
-Tam- westchnął z frustracji- To nie było tak, okej? To było innej nocy, kiedy nie rozmawialiśmy ze sobą. Byłem zawiedziony, wyszedłem na drinka, żeby pozbyć się myśli. Zaczęliśmy rozmawiać…
-O czym? Pozwól mi zgadnąć, o jej karierze modelki?  O tym, jak potrafi zawiązać w pętelkę ogonek wiśni za pomocą języka? O tym, jak bardzo lubi go ssać?- wyrzuciłam, gorące łzy paliły moją skórę. Może przesadzałam, ale wyglądało na to, że wszystko się na mnie uwzięło. Po tym całym ukrywaniu, zamykaniu się tutaj… nie mogłam uniknąć tych wydarzeń. Nienawidziłam tego. I zamierzałam się na nim wyżyć.
-Tamaro- jęknął- Po prostu się zamknij, proszę, to nie było tak!
-Więc jak było?- krzyknęłam, trzęsąc się w szlochu- Bo wygląda na to, że wyszedłeś się upić i pogadać z jakąś dziwką, ponieważ ja nie chciałam z tobą rozmawiać. Czy tak było, Harry? Kłócimy się, więc szukasz kogoś innego?
-Tęskniłem za tobą!- wykrzyczał do telefonu. Milczałam, zaskoczona siłą jego głosu. Pozwoliłam mu mówić- Tęskniłem za tobą tak bardzo i rozważałem to wszystko przez ten bałagan z Josh’em. Czułem, że jeśli nie potrafimy sobie z tym poradzić, to może nie jesteśmy gotowi, by mieć dziecko. Więc starałem się zapić smutki, a nagle ona tam była. Pytając, co się stało. Nie zamierzałem mówić nic pierwszy, ale powiedziała mi, że wie, jak to jest być samotnym…- westchnął z przygnębieniem- Więc powiedziałem jej o wszystkim.
Przełknęłam złośliwą gulę w moim gardle. W głowie mi się kręciło, telewizor wciąż grał w tle- Jesteś głupim popierdoleńcem, Harry Styles’ie.
-Byłem pijany- błagał bez pomocnie- Musiała być dziennikarką. Nie mam pojęcia… po prostu mnie wysłuchała, a ja potrzebowałem kogoś…
Kiedy urwał, jego głos był słaby i pełen żalu, czułam, jak zalewały go wyrzuty sumienia. Dlaczego go winiłam? Może, jeśli nie byłabym tak uparta i załamana naszą nienawistną przerwą, nie zrobiłby takiego bałaganu. On nie chciał, by to wyciekło, więc dlaczego tak się wściekałam na mężczyznę, którego kocham? Na mężczyznę, z którym najprawdopodobniej będę do końca życia?
-Przepraszam za niedzwonienie do ciebie. Za bycie taką oziębłą- moje przeprosiny były żałosne, ale to wisiało w powietrzu między nami. Mogłam usłyszeć, jak oddycha, a moje serce zabolało na delikatny chrzęst. Czy on też płakał?
-Przepraszam za to, że na ciebie krzyczałem- wymruczał, przywołując moje myśli do rozmowy, która rozpoczęła naszą wojnę. Kiedy na mnie wyzywał i krzyczał. Przez co płakałam.
-Mam być nim, Tamaro? Moim perkusistą? Jesteś dziwką. Pierdoloną dziwką…
-Zraniłam cię- mruknęłam twardo- Miałeś prawo, być przybitym.
-Nie miałem przynajmniej prawa, by tak mówić.
Nie odpowiedziałam, ponieważ nie mogłam tego podważyć- Jesteś taką kurwą. Pieprzył cię lepiej niż ja? To dlatego? Odrażasz mnie, Tamaro!
-Nie powinniśmy byli im na to pozwolić- rozważył cicho.
-Na co?
-Złamanie nas. Rozdzielenie… musimy być silni, razem. Dla dziecka.
-Kto nas próbuje złamać?- zapytałam spekulacyjnie. Nie nadążałam za jego myślami, ale ułożyłam ochronnie moją wolną dłoń na brzuchu, na groźbę „tych”, o których mówił Harry.
-Nie wiem. Wszyscy. Świat- jego słowa zblakły- Cały świat naprzeciw mnie i ciebie.
-I jego- dodałam, klepiąc się po brzuszku. Marząc, by Harry był obok mnie z ręką na mojej.
-Wszystkiego najlepszego z okazji siedemnastych urodzin, Tam- wymruczał po kilku chwilach, a ja mogłam wyczuć uśmiech na jego ustach- Dzisiaj, trochę później, dostaniesz prezenty, obiecuję. Będą dostarczone.
-Dziękuję- odpowiedziałam wdzięcznie, moje słowa zostały przerwane przez mocny ruch w moim brzuszku, silniejszy niż wszystkie. Zdałam sobie sprawę, że wciąż nie powiedziałam o tym Harry’emu- Czuję ruchy dziecka.
Mogłam usłyszeć nieskażoną błogość w jego głosie, kiedy wydusił- Naprawdę? Kopie?
-Taa, w każdym razie jest bardzo aktywny- uśmiechnęłam się ciepło na myśl o moim małym chłopczyku, jego malutkich nieuformowanych stópkach. Tak mały, tak kruchy. Westchnęłam smutno na rzeczywistość naszej sytuacji. Dziecko nie jest jedyną osobą, która czuje się teraz krucho- Więc co teraz zrobimy? Teraz, kiedy wszyscy wiedzą?
-Nie jestem pewien- zadumał się Harry.
-Nie chcę być sama- wyrzuciłam, zanim mogłam się powstrzymać. To była prawda; byłam pewna, że jeśli zrobię dwa kroki za drzwi, reporterzy oblegną mnie jak robaki kwaśne mleko. Nie mogłam zrobić tego sama, nie poradzę sobie z tym wszystkim. Ale Harry był tak daleko…
Wydawało się, że Harry myśli przez chwilę- Muszą nas razem zobaczyć. Jako znak jedności, żeby zobaczyli, że jesteśmy silni i zakochani.
-Byłoby świetnie- odpowiedziałam tęskno- Jest tylko mały szczegół, a mianowicie, jesteśmy w innych państwach.
-Coś wymyślę- stwierdził z przekonaniem Harry- Załatwię ci lot. Potrzebuję cię tutaj ze mną- nastąpiła przerwa, kiedy zaczerpnął powietrza, a ja mogłam poczuć jego ból.  Obawy, wątpliwości i strach, które w nas zamieszkały, odkąd dowiedzieliśmy się o ciąży. To było niezmienne, nieprzerwane, niekończące. Nie było od tego ucieczki. Strach przed przyszłością-Kocham Cię, Tamaro. Nie pozwolę im nas rozdzielić.
_____________________________________

*Jeremy Kyle- prezenter, prowadzący kontrowersyjny talk-show.
** Made in Chelsea i The Only Way is Essex- seriale brytyjskie.
***Weetabix- specyficzna firma, produkująca płatki zbożowe, które wcale nie są takie złe. Jeśli nie wiesz, że to płatki zbożowe, to czekoladowe wchodzą ci jak ciastka, serio :D
Słabo z komentarzami pod ostatnim rozdziałem, ale rozumiem- ostatni tydzień starego semestru, trzeba poprawiać oceny itp. Itd.
Za to pod tym mam nadzieję, że skomentujecie.
Teraz z kolei ja nie wiem, kiedy dodam kolejny, gdyż od poniedziałku do piątku codziennie mam albo kartkówkę albo sprawdzian i muszę jakoś dobrze zacząć drugi semestr.
Nie jestem w stanie obiecać chyba niczego przed przyszłą niedzielą, ale sprawdzajcie!
Zapraszam na http://inked-tlumaczenie.blogspot.com/
Follow dla bohaterów:
@Harry_FWB
@Tamara_FWB
i mnie, jeśli chcecie znać aktualizacje odnośnie rozdziałów:
@ladymorfinepl

1 komentarz:

  1. Wiedzialam ze ona cos knuje a tu Bam sa w tlewizji i wszyscy wiedza o ciazy. Pfff co za pinda :D A co do rozdzialu to cudowny. ;*

    OdpowiedzUsuń