Stłumiony dźwięk huczącego telewizora był głównym odgłosem w
moim mieszkaniu ostatnimi dniami. Był włączony praktycznie 24/7, ponieważ tak
było łatwiej znieść niczym niezakłóconą ciszę bycia samotną. To było smutne, że
nawet dzisiaj nie było żadnej różnicy, nawet z tego względu.
Byłam samiuteńka w moje urodziny.
Nie czuję się dostatecznie stara, by być siedemnastolatką. To
brzmiało bardzo dojrzale, bardzo dorośle, a ja nie czułam żadnej z tych rzeczy.
Ostatni tydzień to dowiódł, kiedy siedziałam, nie robiąc absolutnie nic,
oglądając ze szklistymi oczami kolejny kiepski serial.
Oglądałam dużo Jeremy Kyle*. Poznałam całą obsadę Made in Chelsea i The Only
Way is Essex**. Wyglądało na to, że Brytyjczycy mieli talent do robienia
potwornie okropnych programów telewizyjnych, które w jakiś sposób potrafiły
zabić czas. Lubiłam leżeć cały dzień w łóżku. Lubiłam co wieczór malować
paznokcie w inne wzory, a następnego dnia je zmywać, by wieczorem móc je
pomalować ponownie w inny sposób. Lubiłam próbować z moimi ciążowymi ubraniami,
które zamawiałam na internecie, oglądając, jak przerobić je tak, by bez wysiłku
okrywały mój brzuszek, ukrywając jak dotąd moje wciąż rosnące wybrzuszenie. Byłam
jeszcze kilka razy oglądać ciuszki z dziewczynami, pomijając moje początkowe
zakłopotanie, ewentualnie czułam się czasem dziwnie, kiedy pokazywały na
malutkie skarpetki, albo malutkie butki i wózki dziecięce zdobione koronką. Zdawały
sobie sprawę z moich zastrzeżeń, zachęcając mnie.
„Twoje dziecko będzie
bardziej rozpieszczone niż Suri Cruise! Będzie miało wszystko, co najlepsze! I wyobraź
sobie oczy Harry’ego i twój nos na malutkie buźce…”
W sumie, podobały mi się ich komentarze. W najmniejszym
stopniu, ale wciąż. Prawie czułam się dumna. To dało mi nadzieję, ponieważ,
jeśli one potrafiły to zaakceptować, to reszta świata też powinna?
Napięcie między mną a Harry’m stanowczo zmalało. Wszystko przeszło
za pomocą tych kilku krótkich wiadomości i telefonu następnego dnia, by
przeprosić na poważnie, obojga, mnie i jego. Wciąż byliśmy trochę oziębli, ale
miło było pomyśleć, że już nie prowadzimy ze sobą wojny. To sprawiło, że wszystko
wydawało się dużo bardziej bezpieczne.
Dziewczyna w wiadomościach rozrywkowych na MTV właśnie
gadała o tym, jak ten i ten wyrwał się z jak-jej-na-imię, nowego filmu tego-i-tego
właśnie kręconego. Wciąż byłam w piżamie, skacząc po kanałach, z sennymi
oczyma. Było już południe, a ja zjadłam tylko śniadanie, jeśli można to tak
nazwać. Tosty z trzema gałkami lodów waniliowych, czekoladą, sosem karmelowym i
piankami. Wysoka szklanka z gorącą czekoladą z bitą śmietaną i ptasim
mleczkiem, przepite kefirem, cebulowymi Pringles i paczką Oreo. Zachcianki uderzyły
we mnie w tym tygodniu jak cegła, a cukier zajmował pierwsze miejsce na liście.
Czekolada była moją główną zachcianką, chociaż czułam się winna za tak duże jej
ilości. Starałam się korzystać jak najwięcej z czasu bez Harry’ego, który na
pewno by mi nagadał i zmusił do jedzenia gównianych weetabix***, albo coś
podobnie bezbarwnego i gównianego. A mnie wkurzałyby jego srogie rady, które
tak naprawdę były słuszne. Miałam od lekarki ulotkę odnośnie zdrowego jedzenia
podczas ciąży, ale zapach czegokolwiek słodkiego i kremowego był dla mnie jak
kokaina dla narkomana. Więc tak długo, jak Harry był daleko, postanowiłam
korzystać i w pełni cieszyć się z wpychania sobie rzeczy do buzi.
Telewizja brzęczała bezustannie,
historia po historii o sławnych ludziach i ich życiach. Niektórych z nich
spotkałam raz, czy dwa, gardząc nimi, a teraz czułam lekkie uczucie
satysfakcji, słysząc o ich upadkach z wdzięku do jakichś poplątanych zerwań i
trafionych filmów. Natychmiast poczułam się podle, przypominając sobie jednak własny
stan. Byłam typowym przykładem gwiazdy- wpadka w wieku siedemnastu lat. Czasami
myślałam, że świat może byłby lepszy, jeśli ludzie martwiliby się bardziej o
swoje życia niż tych, którzy są bogaci i sławni. Ale potem znów, może taka jest
ludzka natura, ubóstwiać inne osoby, jako życiowy cel, inspirację. Cokolwiek to
było, by sprawić, że poczujesz się lepiej- ludzie jak ci, których widziałam u
Jeremy’ego Kyle’a- albo pozornie idealni. Modele, piosenkarze, aktorzy. I jeszcze,
pomijając wystawianie ich na piedestał, wierząc, że mają wszystko, potrzebowaliśmy
zapewnienia, że oni nie są tak wspaniali, kiedy pojawiają się w magazynach,
które mówią o ich rozwodach, albo uzależnieniach od narkotyków, albo planach
dietetycznych. Pod koniec dnia oni są tacy, jak każdy inny. Nikt nie miał wszystkiego…
nie naprawdę.
„Kolejną szokującą
wiadomością jest to, że chłopak z zespołu, łamacz serc, Harry Styles pod koniec
roku zostanie tatusiem…”
Łyżeczka wypadła mi z ręki i wpadła do miski, kiedy uniosłam
głowę na dźwięk jego imienia, miałam serce w gardle. Lody rozprysnęły się,
brudząc moją fioletową, jedwabną pościel białą mazią i lepiącym brązowym sosem.
Próbowałam je przełknąć, ale moje usta bezużytecznie się otworzyły. Jego zdjęcie
pojawiło się na ekranie. Uśmiechający się, w eleganckim, prasowanym, granatowym
garniturze. Jego niebieska i zielona muszka go wyróżniała. To było na Kid’s
Choice Awards, jeśli mnie pamięć nie myli. Przeskoczyło na kolejne jego
zdjęcie, tym razem z zespołem, a dziewczyna komentowała. Ledwie ją słyszałam- w
uszach mi brzęczało. Chciałam to wyłączyć, to było najlepsze, by ukryć się przed
rzeczywistością. Ale mój wzrok utknął, a serce szalało. Muszę to zobaczyć.
„Osiemnastoletni piosenkarz
przyznał, że Gwiazdka Disney’a Tamara Gold, która obchodzi dzisiaj siedemnaste
urodziny, jest w ciąży z jego dzieckiem. Jednak to dla nich nie takie proste. Źródło
donosi, że perkusista One Direction, Josh Devine był prawdopodobnie ojcem. To tłumaczy
potyczki między nim a Styles’em, ostatniego dnia w miejscu w Paryżu.”
Wiedzieli wszystko. Skąd się o tym wszystkim dowiedzieli?! Moje
myśli tonęły w złości, raniących pytaniach, szoku, zdezorientowaniu i wstydzie.
Cały świat wiedział. Nie byłam na to gotowa, jeszcze nie. Mieliśmy to wszystko
ustalić na konferencji, na wywiadzie. Coś oficjalnego. Jak to wyciekło?
„Harry ma wiele wątpliwości
odnośnie ich przyszłości i tego, czy oboje są na tyle dojrzali, by wychowywać
razem dziecko. Jednak mówi, że na pewno je zatrzymają …
Ignorowałam nieustanne walenie w mojej klatce i ból głowy, moja
miska z lodami wylądowała przez moją panikę na podłodze. Wyciągnęłam dłoń,
szukając telefonu. Musiałam z nim porozmawiać, usłyszeć jego głos. To była
jedyna rzecz, jaką wiedziałam, że mogę zrobić.
Sygnał oczekiwania wydawał się być niekończący. Kiedy w
końcu odebrał, ledwo zdobył się na przyjazne „cześć”.
-Harry? Harry?-
mój głos był drżący, zdesperowany i wściekły zarazem, w sumie nie tak, jak ja. Brzmiałam,
jak kobieta na krawędzi. Cóż, mój świat się zawalał, nie wspominając o tym, że
moje hormony wprawiały mnie w histerię. Czułam, jakby każde uczucie w ludzkiej
zdolności przepływało przeze mnie, wściekłość, smutek, samotność, a
jednocześnie pokrewieństwo. Zdezorientowanie na dodatek. Nie, to nie było to. Zmieszanie
nie było wplątane w resztę tych wszystkich uczuć; ono było ich podsumowaniem.
-Tamara?- jego głos był głęboki i szorstki, a ten dźwięk
przysporzył mi jeszcze innych uczuć; namiętności, pragnienia. Kurwa, tęskniłam
za nim, a te hormony wcale nie pomagają. Próbowałam pozbyć się niechcianych
myśli, jakie wywarł na mnie jego głos, ale byłam zniszczona i łatwo się
rozpraszałam. Ciąża zmieniła mnie w uczuciową kupkę.
-Harry- powtórzyłam jego imię, mając nadzieję, że zabrzmię
na złą, ale zamiast tego, popadłam w pisk strachu i smutku. Wszystko, czego
chciałam to, by powiedział mi, że wszystko będzie dobrze- Harry, to jest we
wszystkich wiadomościach…
-Co jest?- wciąż był w połowie we śnie, oszołomiony moimi
pogmatwanymi słowami- Tamaro, co jest nie tak?
Wszystko jest nie tak- Ja- wymamrotałam pomiędzy drżącymi
oddechami, dusząca potrzeba, by wykrzyczeć to wszystko na głos, nagle mną
zawładnęła- My. Dziecko. Jesteśmy we wszystkich wiadomościach.
Zapanowała długa, ostra cisza i mogłam usłyszeć dźwięk
długoterminowego połączenia. Odetchnęłam ciężko do telefonu, a łzy ciekły. Co jest
nie tak, że podoba mi się ciepło łez na skórze? Czyżbym polubiła płakać? Poczułam
słoność na języku, kiedy oblizałam usta. To było prawie wygodne; sposób na
pozbycie się tego.
-Cholera- wymamrotał poważnie- Kurwa, cholera, cipa.
-Harry?- wydusiłam przez ściśnięte piersi- Harry, co jest?
-Ja.. ja powiedziałem komuś.
Zapanowała długa, ciążąca przerwa, kiedy to z siebie
wyrzucił. Moja wcześniejsza wściekłość zajęła czołowe miejsce w mojej głowie. Próbowałam
się kontrolować, ukryć to w głębi mojego głosu. Powiedziałam stanowczo, by to
ukryć.
-Komu?
-Dziewczynie w barze…w hotelu. Byłem w barze…
Wypowiadał szybko słowa, a ja zazgrzytałam zębami. I co? Kiedy
ja siedziałam w domu, zamknięta w tym mieszkaniu, futrując się i opiekując jego
nienarodzonym dzieckiem, on wychodził pić do hotelowego baru, rozmawiając z
przypadkowymi dziewczynami?
-Dziewczyna- zadrwiłam, nie potrafiąc nic zrobić z goryczą w
moim głosie- W barze. Mam nadzieję, że kiedy rozmyślałeś o byciu ojcem to nie
zależało jej, kurwa, na twoim mózgu…
-Tam- westchnął z frustracji- To nie było tak, okej? To było
innej nocy, kiedy nie rozmawialiśmy ze sobą. Byłem zawiedziony, wyszedłem na
drinka, żeby pozbyć się myśli. Zaczęliśmy rozmawiać…
-O czym? Pozwól mi zgadnąć, o jej karierze modelki? O tym, jak potrafi zawiązać w pętelkę ogonek
wiśni za pomocą języka? O tym, jak bardzo lubi go ssać?- wyrzuciłam,
gorące łzy paliły moją skórę. Może przesadzałam, ale wyglądało na to, że
wszystko się na mnie uwzięło. Po tym całym ukrywaniu, zamykaniu się tutaj… nie
mogłam uniknąć tych wydarzeń. Nienawidziłam tego. I zamierzałam się na nim wyżyć.
-Tamaro- jęknął- Po prostu się zamknij, proszę, to nie było
tak!
-Więc jak było?- krzyknęłam, trzęsąc się w szlochu- Bo
wygląda na to, że wyszedłeś się upić i pogadać z jakąś dziwką, ponieważ ja nie
chciałam z tobą rozmawiać. Czy tak było, Harry? Kłócimy się, więc szukasz kogoś
innego?
-Tęskniłem za tobą!- wykrzyczał do telefonu. Milczałam,
zaskoczona siłą jego głosu. Pozwoliłam mu mówić- Tęskniłem za tobą tak bardzo i
rozważałem to wszystko przez ten bałagan z Josh’em. Czułem, że jeśli nie
potrafimy sobie z tym poradzić, to może nie jesteśmy gotowi, by mieć dziecko. Więc
starałem się zapić smutki, a nagle ona tam była. Pytając, co się stało. Nie zamierzałem
mówić nic pierwszy, ale powiedziała mi, że wie, jak to jest być samotnym…-
westchnął z przygnębieniem- Więc powiedziałem jej o wszystkim.
Przełknęłam złośliwą gulę w moim gardle. W głowie mi się
kręciło, telewizor wciąż grał w tle- Jesteś głupim popierdoleńcem, Harry Styles’ie.
-Byłem pijany- błagał bez pomocnie- Musiała być
dziennikarką. Nie mam pojęcia… po prostu mnie wysłuchała, a ja potrzebowałem
kogoś…
Kiedy urwał, jego głos był słaby i pełen żalu, czułam, jak
zalewały go wyrzuty sumienia. Dlaczego go winiłam? Może, jeśli nie byłabym tak
uparta i załamana naszą nienawistną przerwą, nie zrobiłby takiego bałaganu. On
nie chciał, by to wyciekło, więc dlaczego tak się wściekałam na mężczyznę,
którego kocham? Na mężczyznę, z którym najprawdopodobniej będę do końca życia?
-Przepraszam za niedzwonienie do ciebie. Za bycie taką
oziębłą- moje przeprosiny były żałosne, ale to wisiało w powietrzu między nami.
Mogłam usłyszeć, jak oddycha, a moje serce zabolało na delikatny chrzęst. Czy on
też płakał?
-Przepraszam za to, że na ciebie krzyczałem- wymruczał, przywołując
moje myśli do rozmowy, która rozpoczęła naszą wojnę. Kiedy na mnie wyzywał i
krzyczał. Przez co płakałam.
-Mam być nim, Tamaro? Moim
perkusistą? Jesteś dziwką. Pierdoloną dziwką…
-Zraniłam cię- mruknęłam twardo- Miałeś prawo, być
przybitym.
-Nie miałem przynajmniej prawa, by tak mówić.
Nie odpowiedziałam, ponieważ nie mogłam tego podważyć- Jesteś taką kurwą. Pieprzył cię lepiej niż ja?
To dlatego? Odrażasz mnie, Tamaro!
-Nie powinniśmy byli im na to pozwolić- rozważył cicho.
-Na co?
-Złamanie nas. Rozdzielenie… musimy być silni, razem. Dla dziecka.
-Kto nas próbuje złamać?- zapytałam spekulacyjnie. Nie nadążałam
za jego myślami, ale ułożyłam ochronnie moją wolną dłoń na brzuchu, na groźbę „tych”,
o których mówił Harry.
-Nie wiem. Wszyscy. Świat- jego słowa zblakły- Cały świat
naprzeciw mnie i ciebie.
-I jego- dodałam, klepiąc się po brzuszku. Marząc, by Harry
był obok mnie z ręką na mojej.
-Wszystkiego najlepszego z okazji siedemnastych urodzin, Tam-
wymruczał po kilku chwilach, a ja mogłam wyczuć uśmiech na jego ustach-
Dzisiaj, trochę później, dostaniesz prezenty, obiecuję. Będą dostarczone.
-Dziękuję- odpowiedziałam wdzięcznie, moje słowa zostały
przerwane przez mocny ruch w moim brzuszku, silniejszy niż wszystkie. Zdałam sobie
sprawę, że wciąż nie powiedziałam o tym Harry’emu- Czuję ruchy dziecka.
Mogłam usłyszeć nieskażoną błogość w jego głosie, kiedy
wydusił- Naprawdę? Kopie?
-Taa, w każdym razie jest bardzo aktywny- uśmiechnęłam się
ciepło na myśl o moim małym chłopczyku, jego malutkich nieuformowanych
stópkach. Tak mały, tak kruchy. Westchnęłam smutno na rzeczywistość naszej
sytuacji. Dziecko nie jest jedyną osobą, która czuje się teraz krucho- Więc co
teraz zrobimy? Teraz, kiedy wszyscy wiedzą?
-Nie jestem pewien- zadumał się Harry.
-Nie chcę być sama- wyrzuciłam, zanim mogłam się
powstrzymać. To była prawda; byłam pewna, że jeśli zrobię dwa kroki za drzwi,
reporterzy oblegną mnie jak robaki kwaśne mleko. Nie mogłam zrobić tego sama,
nie poradzę sobie z tym wszystkim. Ale Harry był tak daleko…
Wydawało się, że Harry myśli przez chwilę- Muszą nas razem
zobaczyć. Jako znak jedności, żeby zobaczyli, że jesteśmy silni i zakochani.
-Byłoby świetnie- odpowiedziałam tęskno- Jest tylko mały
szczegół, a mianowicie, jesteśmy w innych państwach.
-Coś wymyślę- stwierdził z przekonaniem Harry- Załatwię ci
lot. Potrzebuję cię tutaj ze mną- nastąpiła przerwa, kiedy zaczerpnął
powietrza, a ja mogłam poczuć jego ból. Obawy,
wątpliwości i strach, które w nas zamieszkały, odkąd dowiedzieliśmy się o ciąży.
To było niezmienne, nieprzerwane, niekończące. Nie było od tego ucieczki. Strach
przed przyszłością-Kocham Cię, Tamaro. Nie pozwolę im nas rozdzielić.
_____________________________________
*Jeremy Kyle- prezenter, prowadzący kontrowersyjny
talk-show.
** Made in Chelsea i The Only Way is Essex- seriale brytyjskie.
***Weetabix- specyficzna firma, produkująca płatki zbożowe,
które wcale nie są takie złe. Jeśli nie wiesz, że to płatki zbożowe, to
czekoladowe wchodzą ci jak ciastka, serio :D
Słabo z komentarzami pod ostatnim rozdziałem, ale rozumiem-
ostatni tydzień starego semestru, trzeba poprawiać oceny itp. Itd.
Za to pod tym mam nadzieję, że skomentujecie.
Teraz z kolei ja nie wiem, kiedy dodam kolejny, gdyż od
poniedziałku do piątku codziennie mam albo kartkówkę albo sprawdzian i muszę
jakoś dobrze zacząć drugi semestr.
Nie jestem w stanie obiecać chyba niczego przed przyszłą
niedzielą, ale sprawdzajcie!
Zapraszam na http://inked-tlumaczenie.blogspot.com/Follow dla bohaterów:
@Harry_FWB
@Tamara_FWB
i mnie, jeśli chcecie znać aktualizacje odnośnie rozdziałów:
@ladymorfinepl
Wiedzialam ze ona cos knuje a tu Bam sa w tlewizji i wszyscy wiedza o ciazy. Pfff co za pinda :D A co do rozdzialu to cudowny. ;*
OdpowiedzUsuń