niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 20

*Perspektywa Harry’ego*
-Tęsknię za tobą, Harry.
Tamara powiedziała to już jakieś trzy tysiące razy, tylko podczas tej jednej rozmowy telefonicznej, a zgadywałem, że robi to dlatego, by upewnić mnie, że naprawdę ma to na myśli. Chciałem, by wiedziała, że też za nią tęskniłem, bardziej niż za czymkolwiek na świecie. Byłem za daleko, setki i tysiące mil od niej i mojego dziecka i nienawidziłem tego. Jedyna rzecz, która mnie podtrzymywała, to jej głos po drugiej stronie telefonu; najlepszy dźwięk w całym wszechświecie.
-Też za tobą tęsknię, Tamaro. Wrócę zanim się obejrzysz.
-Mam nadzieję. Maluszek za tobą tęskni. Mam te wszystkie zachcianki, to jest śmieszne. Czekolada króluje…
-Więc przywiozę ci jakąś- powiedziałem z uśmiechem, obserwując gwar dookoła; załoga montowała scenę, konfigurowali dźwięk oraz podpinali techniczne części pokazu, a zespół rozkładał swoje instrumenty. Louis, Liam i Niall byli kilka kroków za mną, rozmawiając i obserwując generalne przygotowania, kiedy ja siedziałem na krawędzi sceny, ze zwisającymi z krańca nogami, podejmując decyzję, że to najlepsza okazja, by nadrobić zaległości z moją piękną dziewczyną, czekającą na mnie w domu.
-Kocham Cię, Harry- jej głos był cienki i zmęczony, prawie śpiący, zupełnie tak, jakby dopiero co wstała. To sprawiło, że się uśmiechnęłam, a moje serce zabolało z miłości do niej. To był ból, ponieważ za nią tęskniłem, ponieważ potrzebowałem jej właśnie teraz, właśnie tutaj, w moich ramionach, natomiast ona wciąż była tam, w swoim pustym apartamencie.
-Też Cię Kocham, skarbie. Rozmawiałaś w ogóle z Danielle? Albo Eleanor?
Westchnęła zmęczona moimi propozycjami. Desperacko chciałem, by spotkała się z innymi dziewczynami na jakichś zakupach, albo coś w tym stylu; nigdy nie wychodziła. Tammy nie miała wielu przyjaciół; miała pewien problem z zaufaniem, o którym wiedziałem z pierwszej ręki. Ciężko było jej dopuścić do siebie ludzi po tym, jak została tyle razy zawiedziona, a większość przyjaciół, których miała, wróciła do Stanów. Teraz potrzebowała kogoś bardziej niż kiedykolwiek- nie mogła siedzieć zdana jedynie na siebie przez kolejne cztery tygodnie. Minął już tydzień i wyglądało na to, że spędziła go w łóżku. To nie jest zdrowe.
-Rozmawiałam, idziemy całą trójką na lunch we wtorek. Wiedzą o dziecku?
-Lou i Li mówią, że wiedzą. Nic się nie stanie. Musisz gdzieś wyjść, spotkać się z kimś, możesz im zaufać, nic nie powiedzą, albo będą się smażyć w gorącej wodzie.
-W porządku- westchnęła, a ja miałem wrażenie, że rozmyślała nad moimi słowami, rozważając, czy naprawdę może polegać na tych dziewczynach.
-Harry!- usłyszałem za sobą, spojrzałem przez ramię, odrywając telefon od ucha. To był Liam, zauważyłem, że Zayn się pojawił. Cała czwórka wkładała do uszu swoje słuchawki- Kontrola dźwięku!
Mój żołądek przewrócił się z rozczarowania na te proste słowa, ukrywając to- Tak, jasne. Tylko minuta- przyłożyłem telefon z powrotem do ucha, a mój humor natychmiastowo zepsuł się na myśl o zakończeniu połączenia z moją śliczną dziewczyną- Muszę lecieć, kochanie, Kocham Ciebie i naszego Maluszka. Kocham waszą dwójkę…
Wypowiedziałem smutno moje pożegnania, a moje serce pękło na jej przepełniony smutkiem głos. Podniosłem się z podłogi, krocząc, by dopasować słuchawki, zanim je założę, patrząc pusto w przestrzeń i rozmyślając o moich pięknych dziewczynach, czekających w domu, o zdrowym dziecku…
Chłopczyku upomniałem się. Mój mały chłopczyk.
-To była Tamara?- zapytał Louis wymijająco, szurając w miejscu nogami, chwytając mikrofon- Eleanor mówiła, że spotykają się razem z Danielle.
Liam włączył się na dźwięk imienia swojej dziewczyny i wyglądał na kompletnie wtajemniczonego- Och tak, na lunch? Miło, prawda? Dziewczyny się zaprzyjaźniają!- uśmiechnął się szczęśliwy, mrużąc oczy, a to sprawiło, że kąciki moich ust uniosły się. Boże, Liam był naprawdę jedyny w swoim rodzaju. Potrafił wyglądać jak szczeniaczek, prawie tak ładny, jak bomba benzynowa z jego twarzą.
-Jak się miewa, tak w ogóle?- zapytał Louis, z zadowolonym z siebie uśmieszkiem, klepiąc mnie po ramieniu w związku z ostatnimi dobrymi wiadomościami- Jak poszły badania?
-Poszło dobrze- wzruszyłem ramionami i uśmiechnąłem się z powodu tego, że temat o moim dziecku napłynął tak łatwo. Mogłem rozmawiać o moim dziecku godzinami- Lekarka powiedziała, że wygląda jej to na chłopczyka, ale to tylko przypuszczenia.
-Aw, fajnie!- uśmiechnął się znów Liam, Louis także wyglądał na zadowolonego, kiedy zachichotał.
-Mały chłopczyk! Przydałby mi się jeden do grania w nogę i przekomarzania się. Kiedyś, oczywiście…
-Wciąż mam to wrażenie, że to dziewczynka- powiedziałem nonszalancko- W każdym razie i tak będę szczęśliwy. Tak długo, jak będzie zdrowe.
-O czym ty mówisz?
Rozległ się głos za mną, kilka stóp, a ja obróciłem się na pięcie. Josh patrzył na mnie z uniesionymi brwiami i ustami zaciśniętymi w cienką linię. Rozmyślałem nad tym, dlaczego wygląda na tak wkurzonego, ale po chwili zdecydowałem, że nie miałem jakiegoś przymusu, żebym musiał się z nim dzielić moimi wiadomościami. Mimo wszystko był częścią zespołu, zagrał z nami wiele koncertów i jeździł w trasy. Mogłem mu zaufać, byłem tego pewien; jeśli komuś powie, to tylko rzuci się na głęboką wodę, tracąc swoje miejsce w zespole. Nie miał powodu, by komuś wygadać.
-Och, um, znasz Tamarę?- zapytałem niepewnie, mimo iż moja głowa podpowiadała, że spotkali się jakoś wcześniej. Może po moich urodzinach… tak, to było wtedy. W poranek po imprezie. Przytaknął niepewnie, a ja nie mogłem powstrzymać uśmiechu, wstępującego na moją twarz, kiedy dzieliłem się moim dobrze krytym sekretem- Jest oczekująca. 13 tydzień. Lekarz twierdzi, że to chłopczyk, ale jest za wcześnie, by wiedzieć na pewno…
-Kurwa- krzyknął nagle Josh, a ja się zmieszałem. Wyglądał na zszokowanego, jego usta przypominały teraz literę „o”, miał szeroko otwarte oczy, utkwione gdzieś w przestrzeni.
-Och, jest w porządku- zapewniłem go- Nie martw się, zatrzymamy je. Wszystko jest dobrze, jeśli mam być szczery, to nie mógłbym być bardziej szczęśliwy. Też byłem w szoku i w ogóle, ale zarząd wie i nie ma nic przeciwko. Ja tylko chcę by było zdrowe i…
-Um, Harry- westchnął Josh, spuszczając swój wzrok w dół na podłogę- Muszę ci coś powiedzieć. To trochę ważne… o Boże…
Patrzyłem na niego, a moje oczy mrugały w te i z powrotem ze zmieszania. Wyglądał trochę dziwnie, jakby kolory odpłynęły z jego twarzy.
- Tak, Josh, o co chodzi?
Popatrzył na mnie z szeroko otwartymi oczyma i jakby lekko… niespokojnymi? Bardziej niż niespokojnymi, wyglądał na przerażonego. Poczułem, jak mój żołądek wywraca się od domysłów, martwiąc się o wyraz jego twarzy. Czy coś się stało…?
-Chłopcy- zawołał Paul, a moje oczy natychmiastowo przeszły na niego- Próba dźwiękowa! Przestańcie plotkować i skupcie się!
Przytaknąłem do niego, oglądając się jeszcze raz za siebie, po to tylko, by zobaczyć, jak Josh zasiada za swoją perkusją i unika mojego wzroku, albo patrzy wszędzie indziej, byle tylko nie wprost na swój sprzęt. Wzruszyłem sam do siebie ramionami, zatracając się w moim śpiewie. W końcu mi powie, stwierdziłem.
To nie może być aż tak ważne.
*      *      *
Wyszedłem z tour-busa, po to tylko, by spotkać się z fanami, a moja ręka instynktownie ułożyła się w falę, machając do tłumu. Popatrzyłem w górę znad ekranu mojego telefonu, uśmiechając się do fanów, którzy przyszli się dzisiaj z nami spotkać w tym miejscu.
Był drugi dzień trasy po Europie, a ja już mogłem powiedzieć, że to będą dobre cztery tygodnie, pomijając to, jak bardzo tęsknię za domem. Po prostu bycie w Europie, było inne- wdychanie świeżego powietrza. Fani tutaj byli uprzejmi, a słyszenie dziewcząt, krzyczących moje imię z egzotycznymi akcentami, powodowało uśmiech na moich ustach. Anglia jest świetna oczywiście, a Ameryka była niesamowita, ale na tym kontynencie było coś ekscytującego, coś nowego i niedoświadczonego. Było tak dużo pięknych widoków, a pogoda była uzależniająca. To było bardziej, jak wakacje, gdy byliśmy w Europie; to było jak wyzwanie.
Reszta chłopaków kierowała się do tylnego wyjścia z budynku, rozmawiając i patrząc na jasno niebieskie niebo, a światło słoneczne odbijało się w ich okularach. Liam oczywiście wyszedł z inicjatywą, by spotkać się z wszystkimi możliwymi fanami, a Louis bawił się w łapanie wszystkich rzeczy, które wrzucili przez ogromną, metalową bramę. Trzymałem się z tyłu, sms’ując.  Nie potrafiłbym teraz wymienić nawet trzech osób, z którymi rozmawiałem. Tęskniłem za nią jak szalony, a zwykła wiadomość na dzień dobry była dla mnie jak niebo. Dzień dobry, panie Styles. Mam nadzieję, że spał pan dobrze i śnił o mnie? Mały mężczyzna i ja mamy się dobrze, tęsknimy za panem :) xx
-Hej, Harry?
Popatrzyłem powoli na osobą, która mnie wołała, pisząc ostrożnie moją odpowiedź, chcąc, by każde słowo, było napisane właśnie teraz. Josh biegł za mną truchtem, wyglądając na spoconego przez ten upał. Co się ostatnio dzieje z tym gościem? Złapałem go, przyglądającego się mi przynajmniej kilka razy, podczas wczorajszej próby dźwiękowej i kilka razy podczas koncertu. Nie mogłem rozgryźć tego, czy to tylko moja paranoja, ale mogłem przysiąc, że się na mnie patrzył…
-Josh- odpowiedziałem niepewnie, trzymając nisko głowę, kiedy utrzymywałem telefon z dala od jego zasięgu wzroku. Nie musi widzieć wiadomości z moją dziewczyną…
Wyglądał, jakby zmagał się ze słowami, przygryzając od środka swój policzek. Pocił się niemiłosiernie. I kręcił się. Czy to możliwe, zacząłem myśleć, że jego pocenie się jest bardziej spowodowane nerwami, niż zwykłym upałem? Ale jaki miał powód, by denerwować się w moim towarzystwie?
-Harry, naprawdę muszę z tobą pogadać, koleś.
-Cóż, mów teraz- zachęciłem z małym uśmiechem, rozśmieszony jego zachowaniem- Co jest? Nie gryzę, Josh.
Zaśmiał się ciężko, bezdźwięcznie. Uniosłem nieco brew na jego dziwactwo, czując się zdezorientowanym. Co do cholery jest z nim nie tak?
-Nigdy nie jesteś pewien, Harry.
-Cóż, co jest?
Kilka razy otwierał i zamykał usta, jakby miał coś powiedzieć, ale jednak wolał to lepiej przemyśleć. Patrzyłem na niego zaskoczony, aż przerwie ciszę. Czego on w ogóle chciał? Ja i Josh nie rozmawiamy za wiele. Byłem zagubiony w myślach, co on może mi powiedzieć; zawsze wydawało mi się, że mamy ze sobą raczej mało wspólnego. Przebiegł trwożnie dłonią przez włosy, wzdychając, zanim w końcu przemówił.
-Więc, Tamara jest w ciąży?
Teraz poczułem się rozdrażniony. Tyle mu to zajęło, żeby zapytać o Tam?
-Um, tak. Jest.
-Od jak dawna?
-Jakieś 13 tygodni. Słuchaj, co ciebie to obchodzi?
I tak nie usłyszał mojego pytania, albo po prostu zdecydował, by je zignorować.
- Wy nie byliście razem przez cały czas, prawda? Nie byliście ze sobą skłóceni, czy coś? Nawet przed tym… nie byliście właściwie parą, prawda?
Zatrzymaliśmy się teraz, przed samym tour-busem, reszta nalegała, by pozdrowić fanów, co spotkało się z cudownymi dźwiękami ze strony tłumu. Europejczycy byli zawsze spokojni i zazwyczaj byli za to nagradzani.
-Przepraszam, Josh, ale czy to naprawdę jest twój interes?- zapytałem, trochę oburzony jego wścibskością i tym, w jaki sposób to robił. „Nie byliście właściwie parą” .
 - Skąd możesz to wszystko w ogóle wiedzieć? O naszych kłótniach?
Zmarszczyłem wyczekująco moje brwi, mogłem wyczuć jego strach. Działo się to wtedy, gdy powiedział coś, czego nie powinien był mówić. Zacząłem się wkurzać, ale głównie z powodu mojej dezorientacji. Teraz, kiedy myślę o ty poważnie… skąd on o tym wszystkim wie?
-Ja, um… Niall musiał mi coś powiedzieć. Tak było- przełknął ciężko ślinę, szurając w miejscu. Byłem nawoływany teraz dużo razy, a dziewczyny, znajdujące się za bramą wołały moje imię. Muszą poczekać- teraz skupiałem się na Josh’u. Do czego on teraz zmierza?
-Co chcesz mi powiedzieć, Josh? Tylko do rzeczy, żebym mógł iść.
Zrobił kilka wdechów, unikając mojego wzroku. Stałem niecierpliwie, zdekoncentrowany, czekając na to, co ma do powiedzenia. Lepiej, żeby to było dobre; szybko zepsuł mój dobry nastrój i mam o to do niego pretensje.
-Kiedy Tamara zaszła w ciążę- zaczął, a jego głos był tak cichy, jakby miał jakiś sekret. Musiałem się nieco zbliżyć, by go usłyszeć- Niezbyt się wtedy dogadywaliście, prawda?
Wróciłem niechętnie do czasu, kiedy lekko się załamywałem. Nie, niezbyt dobrze się dogadywaliśmy. Wprawdzie był to czas, kiedy ona odnalazła się w ramionach swojego chłopca-zabawki. Tak myśląc, to mu zazdrościłem. Ale cóż, teraz miałem przewagę. Była moja- ona i moje dziecko.
-Nie, nie dogadywaliśmy się. Cóż, właściwie, może się dogadywaliśmy. A co ciebie to?- wyzwałem, podnosząc ze złości głos. Kim on był, żeby to oceniać? Żeby wkroczyć pomiędzy to, że ja i Tamara nie mamy idealnego związku? To nie był jego interes, a ja nie zamierzam mu opowiadać o swoim życiu tak, jakby był moim terapeutą. Szczerze, to może się jebać.
-Harry, proszę, ja tylko…- przerwał, biorąc uspakajający oddech- Muszę to z siebie wyrzucić. Tamara widywała się z kimś innym, wiesz o tym? Trzynaście tygodni temu. Sypiała z kimś innym…
-Wiem o tym- warknąłem pod nosem, w pełni skupiając mój wzrok na nim- Serio, Josh, co ty masz z tym wspólnego? Tylko się wtrącasz, to nie twoja sprawa. Tamara i ja jesteśmy teraz szczęśliwi, będziemy mieli dziecko i jest w porządku- upominałem się, by utrzymać stonowany głos, uważając na to, kto może słuchać, a w myślach na niego krzyczałem. Dupek. Kiedy już zaczynałem myśleć, że możemy się dogadać, on od nowa rujnował wszystkie oczekiwania. Nieznośny, głupi dupek- Skąd w ogóle to wszystko wiesz? I nie mów mi, że Niall ci powiedział, bo on o tym nie wie…
Wściekałem się, wypluwając słowa w jego twarz, ale kiedy uniósł głowę i spojrzał w moje oczy coś zaskoczyło w mojej głowie. Jego twarz była pełna przerażenia, skruchy i przeprosin. I wtedy wiedziałem. Wszystko dobrze wiedziałem, a moje serce nagle pękło, roztrzaskując się na miliony małych kawałeczków. Moja głowa odlatywała, a ciało pulsowało z obrzydzenia, wściekłości i zawodu, a moje serce bolało jak nic innego.
To był on.
Telefon wypadł z mojej wiotkiej dłoni, usłyszałem ostry brzdęk, kiedy upadł na cementowe podłoże, moje oczy dryfowały, kiedy wściekle ignorowałem moje uczucia. Smutek został zastąpiony wściekłością, a złamane serce wstrętem. Nie mogłem przestać wyobrażać sobie jego rąk na jej ciele, dotykających mojej pięknej dziewczyny, brudzących ją. Pieprzył ją, a to powodowało kwas w moim żołądku. Nienawidziłem go. Gardziłem nim, a teraz widziałem na czerwono, musiałem się na czymś wyżyć, na kimś.
Na nim.
-To byłeś ty- mruknąłem z obrzydzeniem, potrząsając głową, gdy poczułem, jak moje mięśnie pulsują, moje serce szalało od adrenaliny- Ty byłeś tym drugim.
-Harry, naprawdę mi przykro. Nie chciałem nikogo skrzywdzić, ale teraz narobił się taki bałagan, a ona jest w ciąży i ja chcę tylko wiedzieć, czy jest moje.
I tutaj moja wściekłość wzięła nade mną górę. Fakt, że on ośmielił się myśleć, że mój maluszek, moje dziecko, jest jego? To sprawiło, że stałem się fizycznie chory. Nie była jego. To była moja rodzina, a ja nie chcę widzieć go dopóty, dopóki żyję.
-Ty świnio- te słowa wypłynęły z moich ust, jak jad i zanim mogłem się powstrzymać- pomyśleć nad tym logicznie- moja pięść wylądowała na jego prawej skroni. Zanim zarejestrował, co się stało, szok na jego twarzy mówił, że nie spodziewał się mojego uderzenia, moje ręce już zaciskały się na jego gardle. Ledwie widziałem, ledwie kontrolowałem moje ruchy. Wszystko, co wiedziałem to to, że powinien cierpieć tak, jak ja cierpię teraz.
Upadł na beton, ciągnąc mnie za sobą, a jego pięść uderzyła w mój nos. Wyrzucił swoją nogę, a mi ugrzęzł oddech, przez to, że jego stopa uderzyła mocno w mój brzuch. Moje ręce zeszły na jego szyję i zmagałem się ze stopą, by kopnąć go w bok, kiedy znajome ręce zaczęły mnie ciągnąc z dala od Josh’a, który był zwinięty na ziemi, jak smutny, żałosny facet, którym chciałem, by był. Byłem ostry i chciałem, by cierpiał. Chciałem, by poczuł te wszystkie emocje, które ja czułem; upokorzenie, ból, zawód. Nie mogłem złamać jego serca tak, jak było złamane moje, ale miejmy nadzieję, że ból fizyczny, jaki mu zadałem wynagrodzi ból wewnątrz mojej pustej klatki piersiowej.
-Harry, co ty do cholery myślisz, że robisz?- usłyszałem w uchu przenikliwy akcent z Yorkshire, kiedy zmagałem się z moim prześladowcą, marząc o niczym innym, jak kolejnym uderzeniu w jego obrzydliwą twarz- Przestań, nie możesz tego robić! Kontroluj się, Styles!
-Puść mnie, Louis- warknąłem przez zaciśnięte zęby, a moje szarpanie się słabło z sekundy na sekundę- Zabiję go.
Praktycznie mogłem „usłyszeć”, jak Louis wywraca na mnie oczami i w jego twarz też chciałem uderzyć pięścią. Myślałem, że on zrozumie; on, jako jedyny wiedział, jaka niewierna była Tamara i jak mnie zaniedbywała. To on wyciągnął tabletki z mojej dłoni.
-Zachowuj się, Harry i się kurwa uspokój.
Wypuścił mnie ostrożnie ze swojego uścisku, odciągając mnie od miejsca, z którego Josh był do nas przodem. Czułem krew w ustach, i myślałem, że mógł mi złamać nos. Na pewno będę miał przez to kłopoty.
-Kurewsko źle wyglądasz- westchnął Louis, otrzepując mój brudny podkoszulek- Czemu to zrobiłeś?
-Ponieważ to on- warknąłem i przyłapałem się na tym, że mój głos był porywisty, jakbym był bliski płaczu. Byłem, ale nienawidziłem tego, że on może to usłyszeć. I Louis już wiedział, jak słaby i wrażliwy byłem. Musiałem mu podziękować za to, że był jedyną osobą, która potrafiła mnie poskładać pod koniec tamtego dnia.
Popatrzył na mnie, a ja nie mogłem spojrzeć w jego oczy. Patrzyłem na moje brudne trampki, na rozdarty na kolanach materiał moich dżinsów, gdy Josh pociągnął mnie na ziemię.
-To on był tym, z którym sypiała Tamara?
Przytaknąłem sztywno. Nie chciałem gadać, ponieważ moje oczy teraz powodowały powódź, tak wielką, że nie widziałem twarzy Louis’ego. Będę musiał się spoliczkować, jeśli Josh tego nie zrobi. Nie chciałem dać im tej całej satysfakcji z mojej porażki. Miałem dość i byłem zmęczony tym, że jestem tą słabą jednostką.
-Harry- westchnął Louis, a jego pełen zrozumienia i sympatii ton złagodził trochę ból- To jest ten sposób, okej? Słuchasz?- przytaknąłem ponownie- Dobrze, więc Tamara spała z nim kilka razy, wielkie rzeczy. Ale ty już wiedziałeś, że ona z kimś sypia.
-Ale nie wiedziałem, kto to był- wyszeptałem. Byłem blisko. Był w moim zespole, widywałem go cały czas, czasami dzieliliśmy nawet tour-busa. Czy naprawdę aż tak bardzo chciała mnie zranić? Chciała mnie zabić?
-Cóż, w takim razie, to ma sens. Chciała, byś ją znienawidził, ponieważ ona nienawidziła siebie. Więc to ma sens, prawda?- tłumaczył mi Louis. Westchnąłem zmęczony, przytakując zgodnie. Właśnie teraz nie chciałem rozwiązania. Wszystko, czego potrzebowałem, to zapewnienie, ze zrobiłem dobrze, atakując go, ale słuchałem tych samych wykładów Lou.
-Więc on z nią sypiał. Ale kto jest tym, z którym została? Za kim tęskni, gdy jesteśmy w trasie?  To nie on. Chce, byś ty był tatusiem, Harry, powiedziałeś mi to. I dziecko jest twoje. Jesteś tutaj wygranym, uwierz mi. Jest frajerem, zdradzając cię w ten sposób. Nie zniżaj się do jego poziomu.
Pozwoliłem jego słowom do mnie dotrzeć, podnosząc trochę moje serce. Znał mnie zbyt dobrze, wiedział, co chcę usłyszeć. Wciąż musiałem obgadać to z Tam, ale teraz przytaknąłem, by wiedział, że doceniam to, co powiedział. Nawet się lekko uśmiechnąłem, mimo iż tego pożałowałem. Moja twarz bolała okropnie i wypuściłem z ust delikatny jęk spowodowany bólem w mięśniach.
-Boże- westchnął Louis, ciągnąc mnie z powrotem na miejsce, używając przejścia za autokarem, by uniknąć spojrzeń fanów- musimy cię wyczyścić, wyglądasz jak śmierć. Tak dużo dla dobrego, czystego wizerunku zespołu.
_____________________________________
Wyrobiłam się, mimo iż miałam TROCHĘ stresujący weekend.
Przetłumaczyłabym wczoraj, gdyby mi się ręce nie trzęsły aż tak bardzo, że nie mogłam wklepać jednej literki…
Ważne, że jest i mam nadzieję, że się podoba :D
Co sądzicie o zachowaniu Styles’a i w ogóle o wszystkim?
Piszcie! Lubię czytać Wasze komentarze :3
Dziękuję za wszystkie i do napisania koło soboty, buziaki ~Lady Morfine <3

   

6 komentarzy:

  1. Świetne. Czekam na next.xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Super akcja sie rozkreca :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej,ale to bedzie dziecko Hazzy,prawda?? :D rozdzial super,pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszystko będzie wyjaśnioneczy potwierdzone w kolejnych rozdziałach :)
      Dziękuję za komentarze! xxx

      Usuń
  4. Ale Anglia jest na kontynene europejskim wiec co on pieprzy z ta europa? XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiem o co konkretnie Ci chodzi, podaj moment, w którym masz wątpliwości, a ja postaram się je rozwiać :)

      Usuń