niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział 14:

2 miesiące później.
***
Harry odrzucił głowę do tyłu, napinając rozkosznie swoją szyję, kiedy jęknął gardłowo z przyjemności, zamrugałam oczami, patrząc łapczywie na krzyżujące się, długie i widoczne żyły na jego szyi.
Tak piękne, jak jego szyja, te żyły pojawiały się tylko w dwóch wypadkach; kiedy śpiewał i kiedy się pieprzył.
Uderzał swoimi biodrami tam i z powrotem nieubłaganie, czułam uczucie ciepła, rosnące w moim podbrzuszu, a palce u moich stóp podkurczyły się na to doznanie. Piszczałam, pragnąc dotrzeć do mojego szczytu, z utęsknieniem wyczekując orgazmu. Końcówka Harry’ego trącała idealnie mój punkt-G, a ja krzyczałam bez tchu, moja głowa wirowała zawrotnie, kiedy pracował ciężko przede mną. Ułożyłam moje biodra naprzeciw jego ostrych pchnięć tak, że teraz jego kość łonowa uderzała prosto w moją łechtaczkę, posyłając mi skurcze nietykalnej i nie do opisania przyjemności, moje palce wczepione były w jego włosy, ciągnąc delikatnie za jego loki.
-Kurwa, Tamaro…-jęknął szorstko, głosem ciężkim od pożądania, z twarzą schowaną głęboko w mojej szyi- Czujesz się tak dobrze…
Westchnęłam, mrucząc niespójnie w zgodzie, pracując prosto, ciesząc się uczuciem, jakie wytworzył wewnątrz mnie. Pragnęłam tylko przyjemności, pragnęłam tylko orgazmu. To mogłoby mi polepszyć humor, zapewniłam się. To pomogłoby mi się pozbyć tego pustego uczucia w dole mojego brzucha, tego, które nie zniknęło, mimo dużej ilości czułych słówek, jakie mi wyszeptał, pomimo jego żarliwych palców na mojej skórze.
To nie było takie samo. Nie byliśmy tacy sami.
-Dochodzę- jęknął w moje włosy; długie, niezdarne palce odgarnęły ich fale z mojej twarzy. Czułam ukłucie nudności, kiedy dotykał mnie w taki pełen miłości sposób, kiedy starałam się ignorować to, że uczucia nie były takie same- on nie czuł tego samego.
Zacisnęłam mocno oczy, w taki sam sposób, jak to zrobiłam, kiedy pierwszy raz we mnie wszedł.
Nie mogłam się przemóc, by na niego spojrzeć.
-Tammy- jęknął, jego głos był gruby i chropowaty- Tamaro, jesteś blisko?
Przytaknęłam twardo, wolno zataczając biodrami kółka, głos ugrzązł mi w gardle na cudowne uczucie tarcia mojej łechtaczki. Mogłam poczuć, jak stąpam po krawędzi, ale nie chciałam upaść. Zagryzłam wargi, aby na dłużej powstrzymać mój orgazm, a moje ciało wygięło się w łuk naprzeciw niego, z drżącymi udami i zmęczonymi dłońmi, trzymającymi bezwiednie wilgotną skórę na jego umięśnionych ramionach.
Jego imię nie opuściło moich ust, kiedy on sam siebie tracił, wytryskując we mnie wszystko, co miał, ciepło z jego głębi przelało się z jego skóry do mojej. Wypowiedział moje imię, kiedy jego ciepłe, silne ciało weszło we mnie. Silne ramiona ustąpiły, a on zwalił się na mnie, złączając delikatnie nasze czoła, pomimo tego, że w całym stosunku nie było czułości.
Tylko wina głęboko, w dole mojego żołądka.
Jego usta poczęły atakować moją szyję, ale to głównie było z przyzwyczajenia, jak również potrzeby zaspokojenia, że wszystko było w porządku. Jego pocałunki nie działały na mnie tak samo, a w tym, że jego ciało było przyciśnięte do mojego, nie było żadnej przyjemności- wszystko, co czułam, to obrzydzenie do siebie.
Przynajmniej był spokojny, tuląc mnie w ramionach, z głową spoczywającą na mojej klatce, więc jego loki łaskotały moje obojczyki. Trzymałam go, mimo że czułam się źle; oburzona tym, jak go zawiodłam, jego serce było złamane przeze mnie.
W pokoju panowała długa, nieprzerwana cisza, kiedy leżał w moich ramionach, oboje byliśmy zmęczeni i oboje czuliśmy w powietrzu napiętą atmosferę, patrzyliśmy uparcie w róg pokoju.
Oblizał powoli swoje usta, błyszczące, zielone oczy, wpatrywały się we mnie spod długich, ciemnych rzęs- Jak ci było?- wymamrotał bezgłośnie, dłońmi bawiąc się moimi włosami- coś, co dla postronnego widza mogłoby wyglądać, jak uwielbienie, a co ja postrzegałam takim, jakim było.
Prawda była taka, że Harry się porównywał, z mojego powodu. Krępująco pytał za każdym razem, kiedy kończyliśmy, czy „było okej” lub czy „czułam się dobrze pod koniec”.
Wkurzało mnie to, że się porównuje- to, że bał się tego, że to nie zaspokoiło mnie tak, jak jego.
Może myślał, że nie jest wystarczająco dobry w łóżku i to dlatego odeszłam, szukając czegoś więcej. Może torturował się myślami o swojej nieudolności tak, jak ja torturowałam siebie myślami o jego cierpieniu.
-W porządku- wymamrotałam cicho w odpowiedzi, przejeżdżając dłońmi przez jego włosy, pewnie dlatego, że to było takie znajome. Rozmyślałam nad tym, jak włosy innego chłopaka znajdowały się w moich palcach kilka dni temu wówczas, gdy ja krzyczałam w ekstazie jego imię.
 Coś dziwnego podpowiadało mi, że Harry również o tym myślał.
Leżeliśmy w niezręcznej ciszy, licząc oddechy, z palcami wplecionymi w swoje własne, oboje rozmyślając nad tym, gdzie popełniliśmy błąd. Może to był strach przed zaangażowaniem, albo przerażenie przed tym, że ukażemy drugiej stronie swoją słabość. W każdym razie oddaliliśmy się od siebie znacznie od czasu Walentynkowej Nocy.
Wiedziałam, że to moja wina. Chciał, abyśmy byli razem, a to mnie jedynie jeszcze bardziej przestraszyło, z wielu powodów. Głównie, dlatego, że jeśli na to pozwolę, to ludzie będą mieli szansę, by mnie zranić. Nauczyłam się tego. Kochanie ludzi było słabością, ponieważ to dawało im siłę, by zniszczyć cię jednym skinieniem palca. Teraz jestem zbyt zadurzona w Harry’m, by powiedzieć sobie, że mi na nim nie zależy, by powiedzieć sobie, że jeżeli rzuciłby się na mnie jutro na ulicy, to nie rozerwałoby mnie to na strzępy. Było za późno na kłamstwa i wmawianie sobie, że nie kocham go każdą częścią mojego ciała. Ale smutna logika mojej sytuacji była taka, że on nie może mnie zranić, skoro ja zraniłam go pierwsza.
-Tęskniłem za tobą- westchnął. Zamrugał powoli, oddalając chłodny wzrok, kiedy powiedział- Nie odbierałaś moich telefonów.
Mój brzuch skręcił się ze wstrętu, byłam przerażona samą sobą. Tym, jak rzadko kontaktowałam się z nim podczas trwania jego dwutygodniowej trasy w L.A., powstrzymując się od wysłania choćby jednej wiadomości, by upewnić go, że nadal żyję. Odrzucałam każde jego połączenie, nawet nie myśląc, by je odebrać.
-Też za tobą tęskniłam Harry- wychrypiałam, a słowa były jak kwas w moim gardle. To było kłamstwo. W ogóle za nim nie tęskniłam, ani razu. Nie, kiedy on siedział zdesperowany po drugiej stronie telefonu, trzy tysiące mil ode mnie, starając się do mnie dobić, tylko po to, by usłyszeć mój głos, kiedy ja byłam zaplątana w ramiona kogoś innego. Po prostu ignorowałam jego telefony, nie myśląc o nim ani razu.
W ogóle tak naprawdę nie myśląc.
-Więc dlaczego nie zadzwoniłaś?- wymamrotał słabo, patrząc w dół, więc nie mogłam ujrzeć cierpienia w jego oczach. Był jak dziecko, które starało się powtrzymać płacz po zdarciu kolana, zażenowane tym, że wygląda słabo i żałośnie. Był tak wrażliwy, tak podatny na zranienia, a ja zamknęłam go w moich dłoniach.
Przełknęłam ostro ślinę, nie mając dla niego prawdziwej odpowiedzi. Tylko słabe wymówki.    
-Byłam zajęta- mój głos był oschły i brzmiał fałszywie, nawet jak dla moich uszu, ale on przytaknął ulegle, nie mając siły, by ze mną walczyć.
Znów zapadła ciążąca cisza, czułam, jak moje serce rozpada się na widok jego, leżącego na mojej klatce piersiowej, nabierającego siły, wyglądając, jakby był najbardziej bezbronną rzeczą na świecie. Czułam się obrzydzona.
To wszystko była moja wina. Wyłącznie dlatego, że to ja jestem osobą, która mu to zrobiła, która zamieniła go w drżący, niepewny wrak, który został zmuszony do zrezygnowania z 4 występów z powodu „złego stanu zdrowia”. Nie był już więcej silnym, mieszającym, z deka aroganckim chłopakiem, którego spotkałam za pierwszym razem, tym, który płynnie ze mną rozmawiał i wziął mnie do domu bez żadnych ogródek. Ten, który był lekko bezczelny, zwłaszcza w sypialni- ale teraz trzymał swoją głowę w dole i zgadzał się na wszystko.
Stracił przeze mnie całą pewność siebie. Teraz, kiedy uprawialiśmy seks, to wszystko było mechaniczne, bez emocji. Nie było więcej tych samych uczuć, pasji w jego ruchach, napięcia między nami, połączenia. Dotarło do mnie, że to było takie, jak powinno być pomiędzy Przyjaciółmi z korzyściami- ponieważ teraz, seks był czysto fizyczny, nie mniej czy więcej. Najgorsze i sprawiające, że czułam się źle było to, że w jego oczach nie było już tego błysku- nie było miłości.
Mój telefon zawibrował głośno na podłodze obok łóżka, przełamując panującą ciszę. Poczułam, jak moje serce przyspiesza, zanim rozeszło się to po kościach.
Popatrzyłam trwożnie w dół na Harry’ego, z nieuchronnie pieczącymi oczyma. Obserwowałam jego oczy, pełne żalu, a na dodatek zdystansowane. Jego szczęka była napięta, a uścisk rąk oplatających moją talię zelżał, przesunął swoje ciało tak, że mogłam się ruszyć. W głębi siebie wiedział, że nasz uścisk zbliżał się teraz do bliskiego zakończenia, kiedy moja uwaga skupiona była zupełnie gdzie indziej.
Stał się jeszcze bardziej zły na widok mojego Blackberry. Tego, który obecnie wciąż wibrował , tego, na którym wciąż sprawdzałam nowe wiadomości. Szybko stałam się jego wrogiem, tak szybko, jak stał się podejrzliwy w stosunku do telefonu.
Poczekałam chwilę, leżąc tak, jakbym była niewzruszona dźwiękiem telefonu. To było bezsensu; wiedziałam, że może poczuć moje przyspieszone bicie serca.
Powoli uwolniłam się spod niego, nachylając się nad krańcem materaca, podnosząc do rąk małe, czarne urządzenie, które leżało pod moją porozrzucaną bielizną i jego niebieskimi dżinsami. Popatrzyłam na ekran, by zobaczyć małą, migającą ikonkę i niebieskie powiadomienie, które niegdyś było zarezerwowane wyłącznie dla Harry’ego.
Ostrożnie położyłam się z powrotem; upewniając się, że ekran jest poza zasięgiem jego podejrzliwego wzroku, starając się ukryć mój entuzjazm. Miałam ochotę na siebie nakrzyczeć, kiedy obserwowałam delikatny smutek wpływający na jego twarz; powolna świadomość, że walczy w przegranej bitwie.
-Kto to?- zapytał niewyraźnie, jego słowa były niskim pomrukiem, przez co były prawie niezrozumiałe. Nie musiał się zadręczać. Harry nie był głupi; wiedział równie dobrze, jak ja, kto to był. Mógł nie znać dokładnie imienia lub wieku, albo adresu, czy koloru włosów osoby po drugiej stronie mojego telefonu, ale był jeden fakt, którego Harry był pewien; ten chłopak go zastępował.
A to złamało jego niewinne, małe serduszko.
Wykrztusiłam w agonii zwykłą wymówkę- Nikt.
Obserwowałam, jak skrzywił twarz, marszcząc brwi na ból, który wyrył się w jego głowie na fakt, że pisałam do niego, nawet jeśli dopiero co skończyliśmy się kochać. Czułam jak moje własne serce pęka, pragnąc, by go do siebie przygarnąć i zacząć płakać, mówiąc mu, że mi przykro, że nie jestem dla niego wystarczająca. Powiedzieć mu, że nigdy nie chciałam go skrzywdzić, ale to było najlepsze. Chciałam, by wiedział, że to nie jego wina, i że to nie z nim jest coś nie w porządku. Jeśli już, to był zbyt idealny. Każda dziewczyna byłaby zachwycona tym, jak Harry mnie wielbił; jak się troszczył, jak mnie nazywał, jak byłby w stanie poświęcić mi każdy swój oddech, jeśli bym go o to poprosiła.
To wszystko było dla mnie niczym, bo byłam samolubna i okropna. Ponieważ byłam niewystarczająca; ponieważ byłam przerażona.
1 Nowa Wiadomość:
Nie odpisałaś… jesteś z nim?
Mam nadzieję, że nie dotyka
 Cię w taki sposób, w jaki ja
 to robiłem poniedziałkowej
 nocy…
-Josh xxx
 _________________________________________________________
Co sądzicie o zachowaniu Tamary?
Ja się tego kompletnie nie spodziewałam…
Dziękuję za tyle wyświetleń, jesteście niesamowici! <3
Na twitterze powstały konta Tamary i Harry’ego, zapraszam do ich follow’ania  J
Oraz moje konto, jeśli ktoś chce być informowany czy coś :P
Do niedzieli! ~Lady Morfine <3

   

6 komentarzy:

  1. O BOŻE JOSHA??? PERKUSISTĘ??? NIE LUBILI SIE

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się pytam Tamaro co ty robisz ???? Mając Harego całego tylko dla siebie zdradzasz go z perkusistą serio ??? A tak ogólnie to świetnie tłumaczone jest to opowiadanie I nie mogę doczekać się następnego rozdziału mam nadzieję że Tamara w końcu zmądrzeje :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie tłumaczysz.:)x Czekam na next.


    http://grenade-tlumaczenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Przy okazji zostałaś nominowana do Liebster Blog Award. Szczegóły u mnie na blogu http://grenade-tlumaczenie.blogspot.com/.:)

    OdpowiedzUsuń