ROZDZIAŁ NIE JEST SPRAWDZONY, JEŚLI CHESZ, POCZEKAJ DO DNIA NASTĘPNEGO :)
Buziaki~Lady Morfine<3
Odległe i stłumione pukanie do drzwi wejściowych powoli
zaczynało mnie wkurzać, odsuwając ode mnie resztki mojego słodkiego snu, kiedy
starałam się dojść do świadomości. Leżałam przez chwilę, otoczona ciepłym
blaskiem, który wpływał do sypialni Harry’ego przez okno, czując na swojej
talii jego umięśnione ramie i delikatny powiew jego śpiącego oddechu na moim
karku. Pomijając pulsujący ból w mojej głowie- rezultat wypicia drinka lub
dwóch za dużo- czułam się dobrze. W
mojej głowie wciąż brzęczało wspomnienie tych dwóch słów, czepliwe małe słówka,
które wyjęczał podczas naszego szybkiego numerka zeszłej nocy. To wszystko, o
czym mogłam myśleć.
Kotłowały się w mojej głowie, drażniły mnie, drwiły ze mnie,
wyzywając mnie, bym przyznała, że to były dokładnie te słowa, o których
marzyłam spragniona, by usłyszeć, jak
padają z jego pełnych- kolorowych ust. Nie wydawało się, jakby sobie zdał
potem sprawę z tego, co zrobił, a ja zdecydowałam to tak zostawić. Podoba mi
się to, że wiem, na czym teraz stoję; podoba mi się świadomość, że mam go
owiniętego wokół palca. Wcześniej czy później, kiedy będzie gotowy, przyzna mi
się do tego, ja to wiem. Na tę chwilę, jestem zadowolona z wiedzy, że mnie
kocha. Nie jestem pewna, czy to dobrze czy nie, ale za każdym razem, kiedy o
tym myślałam, bezczelny uśmieszek formował się w kącikach moich ust.
Troszczył się o
mnie. Sam fakt sprawiał, że chciałam jego miłości, a pragnienie sprawiało, iż
chciałam, by czyny poparte zostały słowami. Może po wszystkim byłoby dobrze, tak
sądzę, i może nie musiałabym się więcej martwić o uczucie narastające w moim
żołądku, tak jak zioło, przejmujące kontrolę nad moimi instynktami i
wyciągające na wierzch każdą moją myśl albo emocję. Był jedyną rzeczą w moich
myślach… na tę chwilę już tak zostanie. Prawdopodobnie nawet w najmniejszym
stopniu nie było to dla mnie konstruktywne, ale w końcu może by wyszło. Może
powinniśmy być razem, wyobraziłam sobie, może powinniśmy zbudować prawdziwy
związek. To jest to, czego oczekiwałam.
To mogłoby się wydarzyć, przyrzekłam sobie. Ewentualnie. A
teraz, kiedy znam jego stanowisko, byliśmy o krok bliżej bycia razem
szczęśliwymi, będąc ze sobą we właściwy sposób. To było to, na co patrzyłam
optymistycznie.
Pukanie w wejściowe drzwi Harry’ego rozbrzmiewało
nieprzerwanie, stając się coraz głośniejszym. Dźwignęłam się niecierpliwie,
wzdychając rozdrażniona, kiedy wyplątywałam się z uścisku śpiącego Harry’ego,
wychodząc z pokoju i kierując się do drzwi wejściowych, zakładając na siebie
porzuconą, kraciastą koszulę Harry’ego, którą miał na sobie poprzedniej nocy,
kiedy szłam, przypominając sobie, jak padliśmy do łóżka, kiedy wszyscy goście
opuścili dom. Jego śpiące spojrzenie, szorstkie dłonie, trzymające moje biodra i uda, wędrujące w dół mojego drżącego brzucha, zanim jego długie, smukłe
palce wsunęły się pod moją jedwabną bieliznę, drażniąc mnie w czarnej jak smoła
ciemności. Mruczał ostro swoje napalone żądania do mojego ucha, kiedy ja
wierciłam się pod jego czułym uściskiem, wzdychając, co było słychać na cały
pokój, w którym panowała cisza, za wyjątkiem moich jęków i odgłosów targania
prześcieradła, które miętosiłam z rozkoszy.
Kiedy skończył swoją niesamowitą pracę, byłam zdumiona tym, jak dużo
lepiej dochodziło się dla niego po usłyszeniu tych prostych słów, które teraz
znałam. Czułam się lepiej, zwijając się w jego ramionach, kiedy jego palce
tańczyły gładko po mojej skórze, skórze, którą znał tak dobrze po upływie
zaledwie kilku krótkich miesięcy. To było tak, jakbym znała go całe życie, a to
sprawiało, że był wyjątkowy. Nigdy wcześniej tak nie miałam, ale kocham to;
Kocham go.
Moja ręka odnalazła gałkę od drzwi, uchylając je stopniowo,
by ukazać wysokiego i ogólnie dobrze wyglądającego chłopaka z brzoskwiniową
skórą, który patrzył na mnie bezmyślnie. Miał zadbane, krótkie, piaskowo-brązowe włosy, które ułożył po jednej stronie. Jego uwodzicielski, okalany piegami uśmiech, sprawiał, że poczułam dziwny napad motyli w brzuchu.
-Cześć, witam w rezydencji Styles’a i Tomlinson’a, mogę ci w
czymś pomóc?- wyrecytowałam radośnie, nawet jeśli moja głowa pozytywnie pulsowała. Definitywnie kawa dla mnie
tego poranka.
-Hej, ja, eh, szukam Louis’ego?- stwierdził niepewnie
chłopak, jego błyszczące, niebieskie oczy patrzyły w moje, co sprawiło, że nie
pożądanie przełknęłam głośno ślinę.
-Śpi- odpowiedziałam, uśmiechając się uprzejmie- Mogę go
obudzić…?
Bezimienny chłopak przytaknął wdzięcznie, a ja odwróciłam
się na pięcie, podążając prosto w kierunku drzwi do pokoju Louis’ego, w które
zapukałam ostrożnie. Nie byłam pewna, czy El została na noc- moje wspomnienia z
nocy nadal są trochę zachmurzone- Lou, ktoś do ciebie- powiedziałam, kiedy
popchnęłam drzwi, zastając go zwiniętego- dzięki Bogu, był sam- z kołdrą na
głowie, oczywiście w takim samym, strasznym stanie, jakiego doświadczam również
ja tego poranka. Mruknął w odpowiedzi na moją sugestię, zwijając się jeszcze
bardziej w kołdrze, zbuntowany faktem, że prędzej czy później i tak musiałby
wstać.
-Louis?- powtórzyłam nieco głośniej tym razem.
-Zamknij się, ugh!- zaprotestował, przyciskając z mocą
poduszkę do twarzy. Westchnął, a ja mogłam dosłyszeć jego mamrotanie,
dochodzące spod kupki pościeli- Będę gotowy za 15 minut. Powiedz mu, żeby
zaczekał w kuchni, czy coś…
Przytaknęłam nawet, jeśli on nie mógł mnie zobaczyć.
Wycofałam się, obracając się twarzą do wciąż nieznanego chłopaka, stojącego w
drzwiach wejściowych- Już wstaje, chcesz poczekać w kuchni czy coś?
Przytaknął, podążając za mną, kiedy wlekłam się naprzód
zmęczona, pocierając moje pulsujące czoło we frustracji. Nastawiłam czajnik, czekając
niecierpliwie, aż woda się zagotuje, przeszukując w międzyczasie szafki
Harry’ego w poszukiwaniu kubków. Nie byłam zaznajomiona z mieszkaniem; po tym
wszystkim nie spędziłam tutaj wystarczająco dużo czasu. Nienawidziłam tego.
-Może kawy?- zaproponowałam, starając się zachować mój
entuzjastyczny i szczęśliwy ton nawet, jeśli moja głowa pękała z sekundy na
sekundę coraz bardziej.
-Nie, dzięki- odpowiedział chłodno, poczułam jak robi mi się
gorąco na dźwięk jego szorstkiego, głębokiego tonu. Potrząsnęłam potajemnie
głową, przygryzając ze wstydu wargę. Harry śpi w innym pomieszczeniu, po tym, jak całą noc trzymał mnie delikatnie w
swoich ramionach… to było bardziej niż prawdopodobne, że śnił o tym, jak mnie
dotykał poprzedniej nocy, jak jego dłonie ślizgały się w ciemnościach między
moimi udami ,drżąc w oczekiwaniu na moje pijane spełnienie.
-Nie dosłyszałem
twojego imienia- rzekł ponuro, kiedy w końcu odnalazłam pojemnik z kawą, w
szafce obok lodówki.
Zachichotałam, rozbawiona tym, jak bardzo będę brzmieć jak
diva, ale nie mniej jednak musiałam to powiedzieć- Nie wiesz, kim jestem?
-Nie- odpowiedział krótko- Stwierdzam, że jesteś ostatnim
dziwkarskim ciasteczkiem Harry’ego, ale to wszystko…
Mój przyjazny uśmiech znikł, kiedy przeanalizowałam jego słowa,
odwracając się do niego twarzą, podczas gdy on siedział rozłożony wygodnie za
stołem- Dziwkarskie ciasteczko? Co przez to rozumiesz?
Wzruszył ramionami, a lekki uśmieszek uformował się na jego
ustach- Nic, po prostu załapałem to, że… spędziłaś z nim noc. Pieprzycie się od
dawna, czy to była tylko jednorazowa, urodzinowa przysługa?
Popatrzyłam na niego, ignorując to, że woda w czajniku się
zagotowała, a urządzenie kliknęło za mną, przybrałam czerwoną odcień, kiedy on uśmiechnął
się do mnie w odpowiedzi- Nie możesz twierdzić, że jestem „dziwkarskim
ciasteczkiem” Harry’ego tylko dlatego, że spędziłam z nim noc- zacisnęłam
szczękę, czując jak w moich żyłach wrze ze złości i wstrętu- Nic o mnie nie
wiesz.
Ponownie się uśmiechnął, tak przerażająco mocno i tak pewien
siebie. Myślał, że wie wszystko.
-Tak tylko sądziłem,
nie byłem pewien, czy tak jest. To po prostu jest standardowa gra Harry’ego.
Przelecieć laskę raz, ewentualnie dwa, jeśli była dobra, potem odstawić ją na
bok i ruszyć dalej. To jest to, co robi. Po prostu myślałem, że jesteś jedną z
jego dziewczyn, to wszystko.
Uniosłam wyzywająco brew, wkurzona na niego. Jeśli moja
głowa nie pękała wcześniej, to jestem cholernie pewna, że teraz pęka, kiedy
pulsująca wściekłość rosła w całym moim ciele, bębniąc w moim mózgu- Nie życzę
sobie, byś wyciągał takie wnioski o Harry’m albo o mnie, okej? Dla twojej
wiadomości, jestem jego dziewczyną.
Popatrzył na mnie- I jesteś?
Moja krew odpłynęła, kiedy przełknęłam głośno ślinę,
marszcząc na niego brwi. W większości dlatego, że sprawiał, iż musiałam
powiedzieć coś, co raniło moje serce-Nie. Nie jestem.
W kuchni zapanowała długa, napięta cisza, kiedy patrzył na
mnie z wyrazem obrzydzenia, oceniając mnie, żałując
mnie. Nie potrzebuję niczyjej litości- nie znał mnie. To nie było tak, Harry
nie był ze mną w ten sposób; ja byłam inna.
-Słuchaj, kochanie, wyglądasz jak młoda, niewinna, śliczna, mała dziewczynka, która zasługuje na kogoś lepszego niż on. Po prostu stwierdzam
fakty. Jestem pewien, że znam Harry’ego dłużej niż ty, a to jest to, co robi. Wykorzystuje dziewczyny, tak jakby były
jednorazowe, a potem, kiedy się znudzi tak, jak dziecko starą zabawką, stara
się ich pozbyć. Bez zwracania uwagi na ich uczucia.
Zazgrzytałam zębami, potrząsając przecząco głową. Harry taki nie był, przyrzekłam sobie, nie ze mną. Byłam inna, byłam wyjątkowa.
Kochał mnie.
-Teraz, kiedy zrobi to samo tobie- a przyrzekam, że tak
będzie- Jego długie, smukłe palce, tak długie, iż przypomniały mi o Harry’m,
wzięły mój telefon, który leżał na stoliku, a jego kciuki wpisały coś do niego-
Wiesz, do kogo zadzwonić. Na kogo ramieniu możesz się wypłakać.
Odłożył z powrotem telefon, kiedy jego przekaz został uwieczniony.
Obróciłam się powoli. Trzymając w jednej dłoni czajnik, kiedy drugą wsypywałam
do starego kubka Harry’ego brązowe granulki, przemówiłam, starając się zachować
spokój, przybierając tak jak on, spokojny ton nawet, jeśli czułam się, jakbym w
każdej chwili mogła wybuchnąć z wściekłości.
-Nie będę potrzebować
twojego numeru. To nie jest tak. Ja i Harry jesteśmy inni.
Mogłam dosłyszeć lekką nutkę rozbawienia w jego głosie,
kiedy mówił. Czułam się obrzydzona. Miał tą czelność,
by się ze mnie śmiać? By myśleć, że jest lepszy niż ja? Znał mnie?
-Jak to, skarbie?
Uśmiechnęłam się dumnie, kiedy skończyłam robić kawę,
odwracając się do niego twarzą- Tutaj nie ma uczuć. My się tylko pieprzymy. Jak
Przyjaciele z korzyściami, czaisz? Więc nie potrzebuje twojej opinii,
kimkolwiek do cholery jesteś, nie potrzebuję twojej litości.
Czułam się źle- musiałam się uciec do kłamstw, by poczuć się bezpieczną, co napełniło mnie niepohamowaną odrazą. Powinnam być pewna faktu, że Harry mnie kocha- w końcu powiedział to zeszłej nocy. Ale jego słowa mnie przeraziły, a to stwierdzenie nawiedza moją wyobraźnię, kpiąc ze mnie, a na ten moment wierzyłam w to, że Harry może mnie porzucić, tak jak resztę. Zabijałam go wzrokiem, z obrzydzeniem wypluwając słowa.
Czułam się źle- musiałam się uciec do kłamstw, by poczuć się bezpieczną, co napełniło mnie niepohamowaną odrazą. Powinnam być pewna faktu, że Harry mnie kocha- w końcu powiedział to zeszłej nocy. Ale jego słowa mnie przeraziły, a to stwierdzenie nawiedza moją wyobraźnię, kpiąc ze mnie, a na ten moment wierzyłam w to, że Harry może mnie porzucić, tak jak resztę. Zabijałam go wzrokiem, z obrzydzeniem wypluwając słowa.
Obrzydzona kłamstwami,
które mówię.
-Nie znasz mnie.
Popatrzył na mnie nonszalancko, pozbawiony szansy, by
odpowiedzieć, gdyż Louis wpadł do pomieszczenia, ubrany niechlujnie, z
roztrzepanymi włosami i mętnymi, szaro-niebieskimi workami pod jego niebieskimi
oczami, ukazującymi jego kaca.
-Gotowy?- zapytał szybko, zbierając ze stolika śniadaniowego
różne niepotrzebne rzeczy, jak klucze do samochodu, po czym ruszył do drzwi.
Nadal nieznany chłopak wstał, uśmiechając się w nazbyt
przyjazny sposób- Jasna sprawa, Tommo.
Louis zatrzymał się momentalnie, uśmiechając się do mnie z ustami
pełnymi owsianki i jogurtu- Więc poznałeś Tamarę?
Chłopak popatrzył na mnie spokojnie, uśmiechając się i
wyciągając do mnie rękę, chciałam odmówić, ale czułam się zobowiązana by
powitać się godnie na oczach przyjaciela Harry’ego, głównie dlatego, żeby
później nie zadawał pytań- Tak, poznałem. Tamara Gold, Disney Channel. Teraz
pamiętam.
Louis przytaknął szczęśliwy, patrząc pomiędzy naszą dwójkę, nieświadomy
nienawiści, stłumionego gniewu i napięcia, które kotłowało się w moim żołądku.
-Świetnie, jest dobrą przyjaciółką Harry’ego.
Chłopak uniósł protekcyjnie brew- Oh, wiem.
Zacisnęłam szczękę, po raz kolejny cholernie zniesmaczona
jego odpychająco arogancką i nienawistną osobowością.
Louis dalej uśmiechał się do nas jak idiota, kompletnie
nieświadomy moich marzeń, by wziąć nóż do steków i wbić go w jego nieznośnie
długą, seksownie męską szyję. Boże, to byłoby takie fajne…
-Mam nadzieję, że się polubiliście- zaświergotał Louis-
Tamaro, to jest Josh Devine. Jest perkusistą w zespole.
Przełknęłam gorzko ślinę- Miło cię poznać- szybko puściłam
jego dłoń, patrząc na niego, bez przyciągania uwagi Louis’ego. Josh uśmiechnął
się delikatnie. To drań, pomyślałam sobie.
Nagle drzwi od kuchni otworzyły się z siłą, a półnagi Harry
wsunął się wesoło do pomieszczenia, ubrany jedynie w parę Calvin Klein’ów.
Poczułam elektryzujący dreszcz w mojej krwi, kiedy zatrzymałam wzrok na
wysokim, umięśnionym mężczyźnie, którego wielbiłam- jak to wszystko, co
powiedział ten szczur na jego temat mogłoby być prawdziwe?
Harry taki nie był.
Nie ze mną.
-Dobry, obywatele!- krzyknął, uśmiechając się szeroko,
rozświetlając cały pokój. Przeszedł obok mnie do szafki obok zlewu, muskając
lekko skórę moich przedramion, kiedy mnie mijał, co spowodowało u mnie
delikatne dreszcze- Dobry, piękna- wymruczał, mrugając do mnie, a ja
uśmiechnęłam się skromnie, czując jak się rumienię.
-Ktoś uniknął okropnego kaca- westchnął Louis żartując,
przeczesując zmęczony włosy.
Harry wzruszył ramionami, wyciągając z chlebaka bochenek
chleba i wrzucając kromki do tostera- To mój drugi dzień bycia 18-latkiem, jestem
w dobrym nastroju.
Josh zachichotał, patrząc na mnie pobłażliwie- Nie sądzę,
aby to był jedyny powód twojego dobrego nastroju- zaczerwieniłam się mocno,
patrząc na niego. Harry zmarszczył brwi i zgaduję, że nie był zbyt zadowolony
ze śmiałości Josh’a.
Louis zdawał się wyczuć nagle napiętą atmosferę, więc ruszył
w kierunku drzwi- Tym lepiej, Josh- zaszczebiotał, kierując się szybko do
framugi drzwi, wykrzykując czułe pożegnanie do Harry’ego, kiedy usłyszałam, jak
opuszcza mieszkanie.
Dupek z piaskowymi włosami zarzucił swoją torbę na ramię,
idąc do drzwi- Cześć wam- przerzucił na mnie swoje spojrzenie, a ja poczułam
obezwładniającą potrzebę, by uderzyć go w twarz- Przemyśl moje słowa, Tamaro. To
ma sens.
Jego słowa zawisły w powietrzu, poczułam jak napięty jest
Harry, kiedy zaczął smarować swojego tosta, widocznie nieufny, zmartwiony… nie
mogłam tego rozgryźć. Zmarszczyłam oczy na chłopaka, który właśnie wyszedł,
czując jak mój oddech się spowalnia, wyczuwając ciężki temat do poruszenia.
-Co on miał na myśli?- zapytał natychmiastowo Harry, w jego
głosie słychać było pewne napięcie- Ja i Josh, nie jesteśmy ze sobą blisko,
wiesz?
Przytaknęłam, biorąc długi łyk mojej kawy- Wiem. Nie polubiłam
go w każdym razie. Mówił bez sensu a w dodatku nic ważnego. Wygląda na dupka.
Harry zachichotał, a nastrój poprawił się natychmiastowo, wsunęłam się w jego ramiona, kiedy smarował uważnie tosta. Moje palce sunęły
po jego napiętych ramionach, po dobrze umięśnionych ramionach, które były
niedawno ćwiczone. Wiedziałam, że lubi, kiedy komplementuję jego mięśnie.
-Harry, jesteś taki tęgi- zamruczałam do jego ucha, przejeżdżając
palcami przez jego klatkę piersiową, aż do lekkiego wybrzuszenia w bokserkach. Trąciłam
jego rosnącą erekcję przez przylegający materiał bokserek, oglądając z
zadowoleniem, jak zadrżał w odpowiedzi, zaciskając zęby, jego ręka zaprzestała
smarowania chrupkiego tosta.
-Tamara, proszę, mogę zjeść?- mruknął pod nosem- Możemy się
pieprzyć, kiedy nie będę umierał z głodu, okej?
Zachichotałam, przytakując entuzjastycznie i wtulając się w
jego miękkie ramiona- Jasne, potrzebujesz energii, prawda duży chłopcu?
Wziął kęs swojego śniadania, oplatając jedno ze swoich
ramion wokół mojej talii, kiedy staliśmy razem naprzeciw blatu kuchennego. Zanurzyłam
się w jego wygodnym uścisku, czując jak oddycha, przeżuwając jedzenie. Stwierdziłam,
że to
się nazywa zadowolenie.
Nikt nie był w stanie zmienić tego, co czułam względem Harry’ego.
Żaden głupi, dziecinny perkusista z żalem.
Nikt.
________________________________________
Dzięki za ponad 2 tys. Wyświetleń!
Kolejny pewnie w niedzielę, albo poniedziałek :)
ZOSTAW PO SOBIE KOMENTARZ ;)
Świetny ;))
OdpowiedzUsuńSUPET SUPER SUPER!!!
OdpowiedzUsuńRozdział jest po prostu rewelacyjny !!!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się spodobało twoje opowiadanie.
Myślę, że będę tutaj zaglądać częściej i z niecierpliwością czekam nn, kochana ♥
http://i-and-love-you.blogspot.com/
Zostałaś nominowana do Liebster Awards przez http://friend-zoning-tlumaczenie.blogspot.com/ :) więcej informacji na blogu :)
OdpowiedzUsuńTo troche dziwne. W całym necie znalazłam 3 tłumaczenia tego ff;/
OdpowiedzUsuńdoskonale o nich wiem i zanim zaczęłam tłumaczyć, pytałam innych autorek, czy może nie potrzebują pomocy, bo strasznie zaniedbywały swoje obowiązki. Nie uzyskałam od nich odpowiedzi, więc napisałam prośbę do autorki, a ona wyraziła zgodę na moje tłumaczenie. Z tego co wiem, później jeden z blogów z tłumaczeniem został usunięty, o drugim nie mam pojęcia. Wydawało mi się, że mój był trzeci. Ponadto udostępniam to również na wattpadzie, więc tak jakby dwa blogi są moje. Jednakże nie wydaje mi się, by komuś przeszkadzała taka ilość tłumaczeń, Ja mam swoich czytelnikówi, innie swoich :)
Usuń~Lady Morfine <3