-Balony; są, tort; jest, striptizerki; podwójnie są.
-Spierdalaj, Louis- krzyknął Harry przez pokój, a ja
zachichotałam, oglądając go z uśmiechem na twarzy, kiedy brał kolejny łyk piwa,
oblizując kusząco usta, za każdym łykiem. Jego ramie oplatało mocno moje ciało,
trzymając wygodnie moje plecy, kiedy ja wtulałam się w jego klatkę.
Przytulaliśmy się na kanapie, kiedy Louis gorączkowo dopracowywał na ostatnią
minutę plany na osiemnastkę Harry’ego- chłopcy przygotowywali wielką domówkę w
ich urządzonym na bogato mieszkaniu, z którego byli wielce zadowoleni.
Przyszłam wcześniej, by móc spędzić z Harry’m więcej czasu,
pod pretekstem ‘pomagania’ w organizacji. Oczywiście uniknęłam tego, kiedy
ułożyłam się wygodnie pod ramieniem Harry’ego.
Tęskniłam za bywaniem tutaj, tęskniłam za spędzaniem czasu z Harry’m.
Chłopcy ostatnimi czasy byli bardzo zapracowani kończeniem swojej trasy i
większość swojego czasu spędzali na pracy, występach i podpisywaniu. Też byłam
zapracowana- trasa startująca w czerwcu oznaczała same próby generalne,
nagrywając nowy materiał, pisząc nowe piosenki. Mogłoby się wydawać, ale kiedy
byłam wolna, on był nieosiągalny, a kiedy on miał trochę wolnego czasu, żeby
się ze mną spotkać, ja zawsze byłam w studiu. W te dni, kiedy byłam sama, siedziałam
na kanapie w moim mieszkaniu, oglądając stare filmy, wdychając jego zanikający
zapach z poduszek. Tak niewiele wieczorów, jakie spędziliśmy razem, odkąd
ostatnio widziałam go podczas jego trasy, kończyły się na przytulaniu i
jedzeniu chińszczyzny w jego łóżku, oglądając klasyki filmowe. To zabawne, że
nigdy nie oglądnęliśmy żadnego filmu do końca;
kiedy film się kończył, nasze ciała już były ze sobą połączone, całując
się z pasją, a wygłodniałe ręce błądziły po delikatnej skórze. Muzyka z filmu była zagłuszona przez
stłamszone jęki, kiedy ujeżdżaliśmy razem ciemność w ekstazie przyjemności.
Jego usta, pokrywające moje i ja pieszcząca napięte mięśnie jego pleców, jego
ciało na moim, spocone i wyczerpane. Ale cały czas to robiliśmy, ponownie i
ponownie, znowu i znowu i na każdy sposób, jaki znaliśmy, dopóki nie
szczytowałam więcej razy niż zdołałam zapamiętać. Nadrabiał czas, który
spędziliśmy w garderobie i każdą samotną noc, którą spędziliśmy na marnowaniu
czasu bez siebie.
Jego oczy płonęły później czymś nowym. Te wielkie, zielone
tęczówki tonęły w emocjach, w pożądaniu, z czymś więcej, niż tym, czego oboje
wystrzegaliśmy się, by nie poczuć tego do siebie. Ale dalej tego sobie nie
wyjawiliśmy. Byliśmy zbyt przerażeni. Zbyt przerażeni naszymi cieniami, tak
sądzę.
Wtedy to było jak
kochanie się późno w nocy, nie pieprzenie się.
Jego czułe palce pracowały z wdziękiem na moim ciele, jego usta były
delikatne i pełne pasji. Trzymałam dłonie w jego włosach, przyciągając go do
siebie, bez najmniejszego zamiaru, by go puścić, pragnąc desperacko, by
powiedzieć mu wszystkie małe rzeczy, które do niego czuję. Ale nie mogłam. To
znowu była ta niewypowiedziana zasada, słoń w pokoju.
Nigdy nie będę mogła mu tego powiedzieć.
Nic w sypialni się nie zmieniło; dalej graliśmy, jakbyśmy
byli kumplami, śmiejąc się i dokuczając sobie, kiedy knuliśmy przeciwko sobie
intrygi. To działo się tylko w nocy, kiedy patrzyłam w jego oczy, gdy był we
mnie… to wtedy widziałam w nich ten błysk.
-Co dasz mi na urodziny?- Harry błagał już po raz piętnasty
tego ranka, kiedy Louis znosił kraty z alkoholem, bez naszej pomocy, kiedy my
zajmowaliśmy się samolubnie sobą.
-Striptiz- zachichotał Louis, wyciągając na blat butelki-
Albo może dobre, ostre ruchanko w dupę, jeszcze nie zdecydowałem.
Harry zaśmiał się bezczelnie, poruszając brwiami- Fajnie,
preferuję obydwie propozycje.
Zachichotałam na ich otwarte gejostwo, kiedy moje palce
tańczyły figlarnie po skrawku odkrytej, opalonej skóry pod odpiętymi trzema
guziczkami jego koszuli, trącając jego wystające obojczyki.
-Zatem co ty mu dasz?- Louis rzucił mi wyzwanie, układając
krzywą wieżę z drewnianych krat, kiwając w moim kierunku- To nie może być nic,
co by chciał, zważając na to, że nie masz penisa.
Otworzyłam usta w udawanym szoku- Oh, nie, nie zrobiłeś
tego, Tommo!
Wystawił w moim kierunku palce w faszystowskim stylu, a ja
się roześmiałam, potrząsając głową. Popędził mnie gestem, bym ujawniła swój
pomysł.
-Zrobię mu loda- powiedziałam pewna siebie.
Brew Louis’ego
powędrowała w górę w zaskoczeniu. Z chłopaków, to on był jedynym, z którym
łatwo rozmawiałam o szczegółach mojego związku z Harrym. Zaakceptował to; nigdy
nie rzucił nam sceptycznego spojrzenia. Wiedział, że Harry potrafi o siebie
zadbać.
-Którego jeszcze nigdy nie otrzymałem- westchnął Harry,
upijając kolejny łyk piwa.
-Wszystko w swoim czasie, Styles- zaszydziłam, chichocząc
bezczelnie- A teraz dalej, nie możemy
przecież zostawić LouLou, by robił wszystko sam, czy możemy?- podniosłam się
powoli z kanapy, pozwalając, by moja ręka trąciła z łatwością jego krocze,
przesuwając się do uda. Zamrugał szybko zaskoczony, skupiając swój wzrok na
mnie. Jego palące spojrzenie, pełne niepohamowanego pragnienia, sprawiło, że
przygryzłam wargę, walcząc z uśmiechem.
-Później- szepnęłam, puszczając mu oczko. Odpięłam kilka
guzików od zapięcia mojej czerwonej koszulki, chwytając końce i pozostawiając
je luźno razem, poniżej mojego biustu, pozostawiając mój brzuch na widoku. Oczy
Harry’ego wędrowały po nowo odkrytej skórze, a leniwy uśmieszek wpłynął na jego
twarz.
-Seksowna dziewczyna- jęknął, podnosząc się z kanapy, jego
ręka uderzyła lekko w mój tyłek, kiedy szedł za mną, bezczelny uśmieszek
wstąpił na jego twarz.
Kocham, kiedy się ze
mną drażni.
Punkt widzenia
Harry’ego
Przepychałem się przez tłum, który okupywał moje mieszkanie,
z rozciągniętymi rękoma, z determinacją próbując dostać się do kuchennego
blatu. Wyrzuciłem dłonie w powietrze na ogarniającą mnie ochotę, by poczuć
pomiędzy moimi palcami zimną butelkę likieru.
Moja głowa już odpływała, twarze, które życzyły mi
wszystkiego najlepszego, zlewały się w jedno podczas moich poszukiwań piwa. Bas
muzyki rozbrzmiewał na każdej powierzchni i wzdłuż czubków moich butów. Moje
ciało było gorące i spocone od natłoku ludzi. Prawdopodobnie byłem trochę zbyt pijany,
ale nie daję dupy. To była moja noc. Dzisiaj
będę robił wszystko, cokolwiek mi się, kurwa, podoba.
Moje dłonie odnalazły marmurowy blat w kuchni i
rozpromieniłem się, kiedy niezdarnie sięgnąłem do skrzynki , grzebiąc w
poszukiwaniu, by moje palce zetknęły się z chłodnym szkłem. Po długiej chwili
znalazłem jedną, podciągając ją do góry, męcząc się z kapslem i otwieraczem-
najgorszy wróg pijanego faceta- zanim w
końcu butelka spotkała się z moimi ustami znów upoiłem się przepysznym smakiem
chmielu. Alkohol wirował prosto w moich żyłach, aż się zakołysałem- moja krew
była rozcieńczona, a moja koordynacja nie była teraz najlepsza. Przełknąłem
kilka kolejnych łyków, obracając się w miejscu, by znaleźć sobie jakąś
rozrywkę; przez chwilę tańczyłem z Louis’em, ale teraz on ukrył się za rogiem,
by wessać się w twarz swojej dziewczynie. Niall napychał swoją twarz, Zayn
kogoś podrywał, a Liam był trzeźwy. Nie potrafiłem się zmusić, by poprowadzić z
nim spójną rozmowę, więc go unikałem.
Przeskanowałem pomieszczenie, co było trudne z moim pijanym
spojrzeniem, które zniekształcało każdą twarz, dopóki nikogo nie rozpoznałem.
Jęknąłem z frustracji, mocniej się koncentrując, by dostrzec w tłumie
indywidualne osoby.
Możesz to zrobić, Haz,
zachęcałem się mentalnie, użyj swoich
oczu, człowieku, dalej…
-Styles?!
Głos wyrwał mnie z mojego głębokiego transu, kiedy obróciłem
się w miejscu, przejeżdżając wzrokiem po osobie, która mnie wołała- rudy,
trochę przygłupi, trochę milusi…
-Ed- krzyknąłem, trochę zbyt entuzjastycznie- Czo jeszt
żomuś, zgadnij so?
Ed spojrzał na mnie, z rozbawieniem w oczach- Co, Harred?
Uśmiechnąłem się głupkowato, wystawiając przed niego moją
butelkę- Mogę teraz nielegalnie* pić, bo mam już osiemnaście lat, widzisz, czyż
to nie wspaniałe?
Ed przytaknął, a ja rozmyślałem, dlaczego patrzy na mnie tak
podejrzliwie. Moje słowa były nie wyraźne i nie potrafiłem wypowiedzieć ich
właściwie; słowa był tak cholernie trudne
do zapamiętania…
-Tak, wow, świetnie człowieku, słuchaj; jest tutaj gorący
towar, kręcący się dookoła i szukający cię. Blond włosy, Amerykanka, czerwona
sukienka, zajebiste ciało?
Przytaknąłem przesadnie, w ogóle dumny, że mój mózg był
zdolny, by przyswoić tę informację- Taa, to jeszt Tamara, czego chciała?
Ed wzruszył ramionami- Myślę, że ciebie.
Uśmiechnąłem się arogancko, przybliżając się. W mojej
głowie, moje słowa były subtelnym szeptem, kiedy w rzeczywistości krzyczałem do
jego ucha w przytłumiony sposób.
-Wyglądała na napaloną? Ta dzifffka jest mi finna
obciąganie…
Ed uniósł na mnie rudą brew, uśmiechając się znacząco- Więc
lepiej idź i ją znajdź. Powiedziała mi, że to pilne…- puścił mi oczko,
uśmiechając się sugestywnie.
Mój proces myślenia włączył się do akcji, przetwarzając
powoli jego słowa. Zajęło mi to kilka chwil, ale w końcu się rozpromieniłem-
Oh, racja, zrozumiałem!- mrugnąłem aż za przesadnie, próbując ruszyć w tłum,
zanim moje plecy zawrotnie uderzyły w blat stołu. Byłem zbyt upojony, by czuć
ból; ponownie starałem się przedrzeć przez ludzi, dostosowując oczy do
największego wysiłku, kiedy desperacko starałem się ją znaleźć, dostrzec
długie, blond włosy, albo jej kształtną, czerwoną postać w pokoju.
Dalej się przedzierałem, ignorując „wszystkiego
najlepszego”, którym mnie katapultowali, mój mózg zdolny był jedynie do skoncentrowania
się na jednym zadaniu na raz.
Moje oczy złapały przebłysk czerwonego, a moje serce
pominęło rytm, skupiając się na podejrzanym kolorze. Wiedziałem, że to ona;
czerwony materiał przylegał lekko do jej zmysłowego ciała, a moje nadwyrężone
oczy sunęły bez wysiłku po jej sylwetce. Jej jędrny tyłek drwił ze mnie przez
całe pomieszczenie, prosząc, by być pieprzonym.
Wyobraziłem sobie moje dłonie, ciągnące mocno za jej złote włosy, zęby,
drażniące jej skórę, ręce na niej, gorące i szalejące…
Natarłem na tłum, nie mówiąc nic, kiedy pociągnąłem za jej
biodra i zniżyłem się za nią. Jej przestraszone, niebieskie oczy popatrzyły na
mnie przez ramię, moje usta błyskawicznie znalazły się na jej uchu, mój gorący
oddech zmieszany z alkoholem owionął jej twarz.
-Pragnę cię teraz- jęknąłem, mając nadzieję, że nikt nas nie
obserwuje, ale jednocześnie mając nadzieję, że jednak ktoś to robi. Była
piękna, a jej jasnoczerwona sukienka, którą ubrała podkreślała perfekcyjność
każdego jej kształtu, kształtu, który mój język naznacza każdej nocy. Chciałem
ją zerżnąć, ale w tym samym czasie
chciałem czegoś więcej.
Załapała mój nastrój,
jej ręce chwyciły tak znajomo moje, układając moje ramiona na jej talii, zanim
uśmiechnęła się bezczelnie- W tym momencie? Nie możemy zatańczyć, Harry?
Niski jęk wydobył się z mojego gardła bez mojego zezwolenia.
Przełknąłem ciężko ślinę, ze zdezorientowanymi, zawrotnymi i zatopionymi w
pożądaniu myślami.
Tańczyć z nią, powiedziałem
sobie, spraw, aby błagała cię o
pieprzenie.
-Jasna sprawa, skarbie- powiedziałem niewyraźnie, a kąciki
moich ust uniosły się ku górze, kiedy chwyciłem za jej dłonie, ciągnąc ją w
skupisko ludzi. Spocone ciała, będące dookoła nas sprawiły, że nieuniknionym
było przyciśnięcie się do jej ciała, gładka skóra na jej plecach przyciśnięta
była do mojej klatki, kiedy pociągnąłem jej biodra naprzeciw mnie, ocierając
się o nią, kiedy drżąca muzyka pulsowała w moich żyłach, oddając mocne bicie
mojego serca.
Bycie z nią w taki sposób w miejscu publicznym było niegrzeczne, nieprzyzwoite, paskudne, zakazane-
każde zakazane słowo przechodziło teraz przez moje myśli, nagle słowa wydawały
się dużo łatwiejsze do przywołania. Właśnie teraz, jedyne o czum potrafiłem
zapomnieć to to, jak kontrolować swoje pragnienie względem niej- bas muzyki się
pogłębiał, a mną kierował impuls, moje biodra ruszały się rytmicznie naprzeciw
jej ciała, jej sylwetka przyciśnięta do mojej, jej głowa opadająca do tyłu,
więc jej szyja była wyeksponowana dla moich wygłodniałych ust i nie mogłem się
jej oprzeć. Mój język przejechał swobodnie po jej skórze, zęby zatopiły się w
jej delikatnej skórze, kiedy jęknęła cicho, nasze ciała mimo wszystko nie
wypadały z rytmu naszego tańca. Nie obchodzi mnie, kto widzi, nie obchodzi
mnie, kto mówi. Wszystko, czego chciałem, to jej ciało, każdy osobny jego cal.
Zamknąłem oczy, szepcząc wszystkie niegrzeczne pragnienia względem niej, jej
ciało zataczało się i kołysało seksownie do muzyki, kiedy mówiłem jej o
wszystkich rzeczach, jakie zamierzam z nią zrobić. Moja miednica uderzała o jej
jędrną, idealną pupę, oddychała głęboko, a jej spojrzenie ciemniało z
pożądania- albo może po prostu odzwierciedlało moje spojrzenie.
Otworzyłem oczy, a kolorowe, wirujące światła zamazały mój
załzawiony wzrok, moje zachmurzone myśli były pełne niczego innego, jak niej.
Byłem spocony, napalony i pijany i nie za bardzo byłem w stanie wszystko
kontrolować. Moje krocze pulsowało naprzeciw jej lędźwi, moja erekcja
przyciskała się do niej stanowczo. Byłem pewien, że wie, jak bardzo jestem
podkręcony, ale pozostawała na ignorowaniu tego.
Chwyciłem ponownie za jej dłoń, ciągnąc ją szybko do siebie,
próbując subtelnie się wycofać.
Potrzebowałem jej teraz.
Punkt widzenia Tamary
Harry wciągnął mnie do swojego pokoju, drzwi zamknęły się
mocno, oddzielając nas od ludzi. Jego ciemne, pełne pożądania oczy
natychmiastowo były zwrócone na mnie, upajając się każdym calem mojego pijanego
ciała, mogłam powiedzieć, że psychicznie mnie pieprzył. Zdecydowałam się z nim
podroczyć, chwyciłam w palce rąbek materiału mojej czerwonej sukienki,
przeciągając ją dokuczliwie przez głowę, cal po calu. Wyrzuciłam ją na stos, za
siebie, jego oczy przeskanowały moją klatkę i uśmiechnął się na fakt, że nie
miałam na sobie stanika.
Jego ręce odnalazły moją skórę, a kciuki gładziły niedbale
moje kości biodrowe, nasze usta zderzyły się z płonącym blaskiem, jak ogień.
Czułam się tak, jakbym to ja się paliła.
Każdy cal mojego ciała był gorący, a delikatny szlak wyznaczany przez jego
palce był palący tak, jakby on sam był zrobiony z płomieni. Krocza ocierały się
o siebie, jego dłonie chwyciły mały kawałek moich pleców, przyciągając moje
ciało do niego. Nasze języki tańczyły, splotłam z nim swoje ręce, prowadząc go
ostrożnie do końca łóżka.
Przerwałam nasz pocałunek, uśmiechając się figlarnie,
mrugając do niego lewym okiem. Wspięłam się na jego łóżko, klęcząc na samym
krańcu materaca, moja naga klatka spotkała się z jego, odzianą w koszulkę,
kiedy stanął przy końcu łóżka, owijając dłonie na moich plecach, jego palce
trącały mój kręgosłup, pozostawiając gęsią skórkę na jego powierzchni.
-Gotowy na swój
urodzinowy prezent?- powiedziałam, przygryzając wargę. Otworzył szeroko oczy, a
ja zaśmiałam się zadowolona, kładąc się na miękką pościel przed sobą, podnosząc
się ostrożnie na łokciach, wiec moja głowa znajdowała się teraz centralnie
naprzeciw wypukłości w jego spodniach.
Odpięłam szybko jego pasek, a jego spodnie opadły do kostek.
Opuszkami palców trącałam jego erekcję, uwięzioną w ciasnych bokserkach i
uśmiechnęłam się zadowolona z siebie na urywany oddech, jaki tym ruchem wywołałam.
Jego dłonie drasnęły moje włosy,
zabierając blond loki z mojej twarzy, patrząc na mnie ostrożnie.
Odwzajemniłam jego spojrzenie, patrząc na niego spod rzęs, wyciągając
jego sztywniejącą długość z uwięzi, jego sztywność stała dumnie naprzeciw jego
brzucha.
-Witam pana, panie Styles- wyszeptałam, pozwalając, by mój
oddech w niego uderzył, rozpromieniając się na widok, jak drży i syczy na ten
kontakt.
Owinęłam delikatnie ręce wokół niego, mój uścisk pozostał
lekki, kiedy zaczęłam lekko poruszać dłonią w górę i w dół. Jęczał z każdym
ruchem moich dłoni, a ja poczułam ukłucie podekscytowania w moim brzuchu.
Otoczyłam go ustami, słuchając jego westchnienia satysfakcji, mój język drażnił
go niemiłosiernie.
Moje usta opuściły go z cichym mlaśnięciem, oblizałam usta,
zanim pocałowałam jego sztywność, liżąc ją od podstawy do końcówki, co wydawało
się dla mnie niekończącą się podróżą. Drażniłam jego główkę, liżąc ostrożnie,
delikatnymi uderzeniami mojego wilgotnego języka, wirowałam dookoła niego,
schodząc w dół jeszcze raz.
Jego jęki stawały się coraz bardziej i bardziej niespokojne,
kiedy kontynuowałam, ssąc go mocno, kiedy ponownie owinęłam dookoła niego usta.
Był taki duży, ciężko było go wziąć całego na raz, ale starałam się najlepiej
jak potrafiłam, ruszając głową do tyłu i z powrotem by go wziąć i wypuścić,
usatysfakcjonowana zduszonymi jękami, wychodzącymi z jego gardła. Jego ręce
delikatnie ciągnęły za moje włosy, palce przeczesywały moje złote włosy, kiedy
drugą ręką delikatnie gładził linię mojej szczęki, odrzucając do tyłu głowę z
przyjemności.
Jeszcze raz polizałam go od podstawy do główki, kosztując każdy
kawałek drżącej sztywności, zanim wzięłam go ponownie całego do środka,
pompując szybciej, mocniej, słysząc jego głośne, sprośne jęki, zanim wytrysnął mocno w moje usta. Połknęłam
to z łatwością, zostawiając ostatni pocałunek na jego główce, zlizując resztki,
by go oczyścić, zanim podniosłam się, by spotkać jego oczy. Uśmiechnęłam się
powoli, zatapiając szyderczo zęby w dolnej wardze. Szybko ściągnął z siebie
koszulkę, wyrzucając ją tak, że jego naga klatka piersiowa stała przede mną
teraz w całej swej okazałości, przełykając ciężko ślinę, kiedy jego pijany
wzrok wpatrywał się niecierpliwie w moje ciało, jego oczy tonęły w pożądaniu.
Chwyciłam energicznie za jego ramiona, pociągając go na
siebie tak, że upadł na łóżko, jego silne ciało dominowało łatwo nad moim.
Położyłam się z powrotem, pozwalając mu klęczeć między moimi udami, jego usta
bezzwłocznie zaatakowały moją szyję, a dłonie wygłodniale chwyciły moje piersi.
Jęknęłam, wijąc się pod nim bezskutecznie, kiedy kolanem niemiłosiernie drażnił
moje wejście przez cienki materiał mojej bielizny.
-Kurwa, Harry- wyjęczałem w jego pełen namiętności
pocałunek, a moje słowa zostały stłumione przez jego usta. Jego dłonie wędrowały
pomiędzy nami, a rozgrzane palce wślizgnęły się pod materiał moich jedwabnych
majtek. Zataczał ostre kółka na mojej łechtaczce, prowokując głębokie, gardłowe
jęki z mojego środka, których nie mogłam kontrolować, przez które nie mogłam
nawet rozpoznać swojego własnego głosu. Jego usta przyciskały i ssały mocno
skórę mojej szyi, kąsając ją, ale ja nie miałam siły woli, by go powstrzymać.
Byłam tak pijana, tak zdezorientowana… i nie miałam mocy.
Mój mózg podpowiadał mi, co mam zrobić, ale te rzeczy się nie wydarzały. Tak
się działo, kiedy byłam sparaliżowana przez jego dotyk; moje ciało było
sporadyczne i samo przechodziło w instynkty, a moje kończyny po prostu drgały i
poruszały się bezsilnie pod nim, mój umysł był wirem ciepłej euforii i przytłaczony
chęcią, by mieć jego wielkiego, pulsującego kutasa w sobie…
Jego gorący, delikatny
dotyk. Ból spowodowany jego ustami, wysysającymi moją krew na powierzchnię. Uczucie
naprężonych, przerażonych nerwów, kiedy jego palce pracowały w moim wnętrzu….
Poczułam powiew powietrza na mojej delikatnej skórze, kiedy
zdarł moje majtki jednym szybkim ruchem, w dół moich nóg, a jego chłodne dłonie
chwyciły moje uda, kontrastując z gorącem mojego wejścia, dając mi dziwne, ale
porażające, nowe rodzaje emocji…
Szeptał gorąco do
mojego ucha, schodząc w dół i w dół. Przejeżdżając językiem po moim pępku,
całując moje napięte uda. Obserwowałam, jak patrzy na mnie spod swoich loków,
wtykając głowę między moje zaciśnięte uda…
Przejechał językiem po mojej łechtaczce, przesuwał po niej
ożywiony, liżąc w górę i w dół moje wejście, jego palące, gorące pocałunki
podkręcały mnie do końca. Krzyki wyszły z mojego gardła, i byłam pewna, że
słyszą mnie na zewnątrz.
Pamiętaliśmy w ogóle, żeby zakluczyć drzwi…?
Oczy mi się zaszkliły.
Jego nagie, umięśnione i opalone ciało usiadło dumnie. Jego usta były wilgotne,
kiedy oblizał je z podniecenia, a spojrzenie skierowało się na moją
zarumienioną twarz. Chwycił moje uda, owijając je wokół swoich bioder, wsuwając
we mnie łatwo swoją długość, sprawiając, że napięłam się, krzycząc ponownie…
-Ungh, Harry- krzyknęłam tak głośno, jak tylko moje płuca mi
na to pozwoliły, chwytając w paznokcie poduszkę tak mocno, iż obawiałam się, że
rozerwę materiał.
Zagłówek łóżka zaczął uderzać w ścianę, każde zdecydowane, mocne
pchnięcie sprawiało, że piszczałam, rozgrzewając się i sprawiając, że mój
orgazm szybko nadchodził…
Moje paznokcie
zahaczyły o jego V linie, jego usta ssały moje sutki. Westchnęłam, błagając,
krzycząc i tonąc w ogarniającej mnie przez niego przyjemności. Wbiłam paznokcie
w jego biodra, tak mocno, aż chrząknął, poruszając się i wzdychając przede mną,
lepiące, spadające na czoło loki zwisały bezwładnie, łaskocząc moją twarz.
Zamknęłam oczy na szczególnie mocne pchnięcia, wrzeszcząc
bez tchu na cały pokój. Ponownie otworzyłam oczy, mrugając nimi, szukając.
Zielony basen jego
spojrzenia wiercił we mnie dziurę, z tym tlącym się blaskiem, który zawsze
utrzymywał, z tą odrobiną magii, z domieszką cichego, nieznanego uczucia.
-Kocham cię- wykrzyczał nagle, ostrożnie, uderzając
stanowczo biodrami we mnie, kiedy mój szczyt po prostu mnie ogarnął, symulując
jego własny. Intensywne fale spełnienia wzięły nade mną górę, emocje skotłowały
się w moim brzuchu, z potężną siłą, która sprawiła, że podkurczyłam stopy i
głęboki krzyk rozbrzmiał z mojego gardła. Odrzucił głowę do tyłu, z ostrym,
niskim jękiem mojego imienia, ciągnąc mocno za moje włosy. Moje palce złapały
mocno za jego ramiona, a moje ciało było zmęczone i wycieńczone.
Opadł obok mnie, oddychając głęboko, beztrosko. On nie zdał
sobie sprawy, z tego, co powiedział. Ale ja go słyszałam, jasno. Nie ma co
udawać, że powiedział coś innego.
Wplotłam palce w jego miękkie, wilgotne loki, trzymając go w
ciszy blisko siebie, kiedy bawiłam się jego włosami, udając, że wszystko w porządku,
że niczego nie słyszałam. Udając, że nic wewnątrz mnie się nie zmieniło przez
te dwa malutkie słowa.
Ten jeden mały zwrot powtarzany ciągle w mojej świadomości,
jak pobity rekord, to małe słowo na K. słowo, które zmieniło wszystko.
Niewypowiedziana zasada została złamana.
_____________________________
*Tam pojawia się nielegalnie, pewnie dlatego, że Harry jest
pijany i po prostu mu się pojebało :D
Przepraszam, że dopiero teraz, ale niby długi weekend, a
mnie już od środy w domu nie było. Byłam u rodziny i nie bardzo miałam czas,
żeby tłumaczyć, chociaż i tak wszyscy stwierdzili, że jestem niemiła, bo z nimi
nie siedzę, a ja umierałam, przez 3-dniowego kaca. Tak, imprezy codziennie
nigdy nie wychodzą na dobre…
Koniec użalania, postaram się kolejny dodać w niedzielę,
tak, jak to jest ustalone, buziaki~Lady Morfine <3
jak zwykle zajebisty :-D
OdpowiedzUsuńO matko.. ale zajebioza : D xd
OdpowiedzUsuń