poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 11

-Balony; są, tort; jest, striptizerki; podwójnie są.
-Spierdalaj, Louis- krzyknął Harry przez pokój, a ja zachichotałam, oglądając go z uśmiechem na twarzy, kiedy brał kolejny łyk piwa, oblizując kusząco usta, za każdym łykiem. Jego ramie oplatało mocno moje ciało, trzymając wygodnie moje plecy, kiedy ja wtulałam się w jego klatkę. Przytulaliśmy się na kanapie, kiedy Louis gorączkowo dopracowywał na ostatnią minutę plany na osiemnastkę Harry’ego- chłopcy przygotowywali wielką domówkę w ich urządzonym na bogato mieszkaniu, z którego byli wielce zadowoleni.
Przyszłam wcześniej, by móc spędzić z Harry’m więcej czasu, pod pretekstem ‘pomagania’ w organizacji. Oczywiście uniknęłam tego, kiedy ułożyłam się wygodnie pod ramieniem Harry’ego.  Tęskniłam za bywaniem tutaj, tęskniłam za spędzaniem czasu z Harry’m. Chłopcy ostatnimi czasy byli bardzo zapracowani kończeniem swojej trasy i większość swojego czasu spędzali na pracy, występach i podpisywaniu. Też byłam zapracowana- trasa startująca w czerwcu oznaczała same próby generalne, nagrywając nowy materiał, pisząc nowe piosenki. Mogłoby się wydawać, ale kiedy byłam wolna, on był nieosiągalny, a kiedy on miał trochę wolnego czasu, żeby się ze mną spotkać, ja zawsze byłam w studiu. W te dni, kiedy byłam sama, siedziałam na kanapie w moim mieszkaniu, oglądając stare filmy, wdychając jego zanikający zapach z poduszek. Tak niewiele wieczorów, jakie spędziliśmy razem, odkąd ostatnio widziałam go podczas jego trasy, kończyły się na przytulaniu i jedzeniu chińszczyzny w jego łóżku, oglądając klasyki filmowe. To zabawne, że nigdy nie oglądnęliśmy żadnego filmu do końca;  kiedy film się kończył, nasze ciała już były ze sobą połączone, całując się z pasją, a wygłodniałe ręce błądziły po delikatnej skórze.  Muzyka z filmu była zagłuszona przez stłamszone jęki, kiedy ujeżdżaliśmy razem ciemność w ekstazie przyjemności. Jego usta, pokrywające moje i ja pieszcząca napięte mięśnie jego pleców, jego ciało na moim, spocone i wyczerpane. Ale cały czas to robiliśmy, ponownie i ponownie, znowu i znowu i na każdy sposób, jaki znaliśmy, dopóki nie szczytowałam więcej razy niż zdołałam zapamiętać. Nadrabiał czas, który spędziliśmy w garderobie i każdą samotną noc, którą spędziliśmy na marnowaniu czasu bez siebie.
Jego oczy płonęły później czymś nowym. Te wielkie, zielone tęczówki tonęły w emocjach, w pożądaniu, z czymś więcej, niż tym, czego oboje wystrzegaliśmy się, by nie poczuć tego do siebie. Ale dalej tego sobie nie wyjawiliśmy. Byliśmy zbyt przerażeni. Zbyt przerażeni naszymi cieniami, tak sądzę.
 Wtedy to było jak kochanie się późno w nocy, nie pieprzenie się.  Jego czułe palce pracowały z wdziękiem na moim ciele, jego usta były delikatne i pełne pasji. Trzymałam dłonie w jego włosach, przyciągając go do siebie, bez najmniejszego zamiaru, by go puścić, pragnąc desperacko, by powiedzieć mu wszystkie małe rzeczy, które do niego czuję. Ale nie mogłam. To znowu była ta niewypowiedziana zasada, słoń w pokoju.
Nigdy nie będę mogła mu tego powiedzieć.
Nic w sypialni się nie zmieniło; dalej graliśmy, jakbyśmy byli kumplami, śmiejąc się i dokuczając sobie, kiedy knuliśmy przeciwko sobie intrygi. To działo się tylko w nocy, kiedy patrzyłam w jego oczy, gdy był we mnie… to wtedy widziałam w nich ten błysk.
-Co dasz mi na urodziny?- Harry błagał już po raz piętnasty tego ranka, kiedy Louis znosił kraty z alkoholem, bez naszej pomocy, kiedy my zajmowaliśmy się samolubnie sobą.
-Striptiz- zachichotał Louis, wyciągając na blat butelki- Albo może dobre, ostre ruchanko w dupę, jeszcze nie zdecydowałem.
Harry zaśmiał się bezczelnie, poruszając brwiami- Fajnie, preferuję obydwie propozycje.
Zachichotałam na ich otwarte gejostwo, kiedy moje palce tańczyły figlarnie po skrawku odkrytej, opalonej skóry pod odpiętymi trzema guziczkami jego koszuli, trącając jego wystające obojczyki.
-Zatem co ty mu dasz?- Louis rzucił mi wyzwanie, układając krzywą wieżę z drewnianych krat, kiwając w moim kierunku- To nie może być nic, co by chciał, zważając na to, że nie masz penisa.
Otworzyłam usta w udawanym szoku- Oh, nie, nie zrobiłeś tego, Tommo!
Wystawił w moim kierunku palce w faszystowskim stylu, a ja się roześmiałam, potrząsając głową. Popędził mnie gestem, bym ujawniła swój pomysł.
-Zrobię mu loda- powiedziałam pewna siebie.
 Brew Louis’ego powędrowała w górę w zaskoczeniu. Z chłopaków, to on był jedynym, z którym łatwo rozmawiałam o szczegółach mojego związku z Harrym. Zaakceptował to; nigdy nie rzucił nam sceptycznego spojrzenia. Wiedział, że Harry potrafi o siebie zadbać.
-Którego jeszcze nigdy nie otrzymałem- westchnął Harry, upijając kolejny łyk piwa.
-Wszystko w swoim czasie, Styles- zaszydziłam, chichocząc bezczelnie-  A teraz dalej, nie możemy przecież zostawić LouLou, by robił wszystko sam, czy możemy?- podniosłam się powoli z kanapy, pozwalając, by moja ręka trąciła z łatwością jego krocze, przesuwając się do uda. Zamrugał szybko zaskoczony, skupiając swój wzrok na mnie. Jego palące spojrzenie, pełne niepohamowanego pragnienia, sprawiło, że przygryzłam wargę, walcząc z uśmiechem.
-Później- szepnęłam, puszczając mu oczko. Odpięłam kilka guzików od zapięcia mojej czerwonej koszulki, chwytając końce i pozostawiając je luźno razem, poniżej mojego biustu, pozostawiając mój brzuch na widoku. Oczy Harry’ego wędrowały po nowo odkrytej skórze, a leniwy uśmieszek wpłynął na jego twarz.
-Seksowna dziewczyna- jęknął, podnosząc się z kanapy, jego ręka uderzyła lekko w mój tyłek, kiedy szedł za mną, bezczelny uśmieszek wstąpił na jego twarz.
Kocham, kiedy się ze mną drażni.
Punkt widzenia Harry’ego
Przepychałem się przez tłum, który okupywał moje mieszkanie, z rozciągniętymi rękoma, z determinacją próbując dostać się do kuchennego blatu. Wyrzuciłem dłonie w powietrze na ogarniającą mnie ochotę, by poczuć pomiędzy moimi palcami zimną butelkę likieru.
Moja głowa już odpływała, twarze, które życzyły mi wszystkiego najlepszego, zlewały się w jedno podczas moich poszukiwań piwa. Bas muzyki rozbrzmiewał na każdej powierzchni i wzdłuż czubków moich butów. Moje ciało było gorące i spocone od natłoku ludzi. Prawdopodobnie byłem trochę zbyt pijany, ale nie daję dupy. To była moja noc. Dzisiaj będę robił wszystko, cokolwiek mi się, kurwa, podoba.
Moje dłonie odnalazły marmurowy blat w kuchni i rozpromieniłem się, kiedy niezdarnie sięgnąłem do skrzynki , grzebiąc w poszukiwaniu, by moje palce zetknęły się z chłodnym szkłem. Po długiej chwili znalazłem jedną, podciągając ją do góry, męcząc się z kapslem i otwieraczem- najgorszy wróg pijanego faceta-  zanim w końcu butelka spotkała się z moimi ustami znów upoiłem się przepysznym smakiem chmielu. Alkohol wirował prosto w moich żyłach, aż się zakołysałem- moja krew była rozcieńczona, a moja koordynacja nie była teraz najlepsza. Przełknąłem kilka kolejnych łyków, obracając się w miejscu, by znaleźć sobie jakąś rozrywkę; przez chwilę tańczyłem z Louis’em, ale teraz on ukrył się za rogiem, by wessać się w twarz swojej dziewczynie. Niall napychał swoją twarz, Zayn kogoś podrywał, a Liam był trzeźwy. Nie potrafiłem się zmusić, by poprowadzić z nim spójną rozmowę, więc go unikałem.
Przeskanowałem pomieszczenie, co było trudne z moim pijanym spojrzeniem, które zniekształcało każdą twarz, dopóki nikogo nie rozpoznałem. Jęknąłem z frustracji, mocniej się koncentrując, by dostrzec w tłumie indywidualne osoby.
Możesz to zrobić, Haz, zachęcałem się mentalnie, użyj swoich oczu, człowieku, dalej…

-Styles?!
Głos wyrwał mnie z mojego głębokiego transu, kiedy obróciłem się w miejscu, przejeżdżając wzrokiem po osobie, która mnie wołała- rudy, trochę przygłupi, trochę milusi…
-Ed- krzyknąłem, trochę zbyt entuzjastycznie- Czo jeszt żomuś, zgadnij so?
Ed spojrzał na mnie, z rozbawieniem w oczach- Co, Harred?
Uśmiechnąłem się głupkowato, wystawiając przed niego moją butelkę- Mogę teraz nielegalnie* pić, bo mam już osiemnaście lat, widzisz, czyż to nie wspaniałe?
Ed przytaknął, a ja rozmyślałem, dlaczego patrzy na mnie tak podejrzliwie. Moje słowa były nie wyraźne i nie potrafiłem wypowiedzieć ich właściwie; słowa był tak cholernie trudne do zapamiętania…
-Tak, wow, świetnie człowieku, słuchaj; jest tutaj gorący towar, kręcący się dookoła i szukający cię. Blond włosy, Amerykanka, czerwona sukienka, zajebiste ciało?
Przytaknąłem przesadnie, w ogóle dumny, że mój mózg był zdolny, by przyswoić tę informację- Taa, to jeszt Tamara, czego chciała?
Ed wzruszył ramionami- Myślę, że ciebie.
Uśmiechnąłem się arogancko, przybliżając się. W mojej głowie, moje słowa były subtelnym szeptem, kiedy w rzeczywistości krzyczałem do jego ucha w przytłumiony sposób.
-Wyglądała na napaloną? Ta dzifffka jest mi finna obciąganie…
Ed uniósł na mnie rudą brew, uśmiechając się znacząco- Więc lepiej idź i ją znajdź. Powiedziała mi, że to pilne…- puścił mi oczko, uśmiechając się sugestywnie.
Mój proces myślenia włączył się do akcji, przetwarzając powoli jego słowa. Zajęło mi to kilka chwil, ale w końcu się rozpromieniłem- Oh, racja, zrozumiałem!- mrugnąłem aż za przesadnie, próbując ruszyć w tłum, zanim moje plecy zawrotnie uderzyły w blat stołu. Byłem zbyt upojony, by czuć ból; ponownie starałem się przedrzeć przez ludzi, dostosowując oczy do największego wysiłku, kiedy desperacko starałem się ją znaleźć, dostrzec długie, blond włosy, albo jej kształtną, czerwoną postać w pokoju.
Dalej się przedzierałem, ignorując „wszystkiego najlepszego”, którym mnie katapultowali, mój mózg zdolny był jedynie do skoncentrowania się na jednym zadaniu na raz.
Moje oczy złapały przebłysk czerwonego, a moje serce pominęło rytm, skupiając się na podejrzanym kolorze. Wiedziałem, że to ona; czerwony materiał przylegał lekko do jej zmysłowego ciała, a moje nadwyrężone oczy sunęły bez wysiłku po jej sylwetce. Jej jędrny tyłek drwił ze mnie przez całe pomieszczenie, prosząc, by być pieprzonym. Wyobraziłem sobie moje dłonie, ciągnące mocno za jej złote włosy, zęby, drażniące jej skórę, ręce na niej, gorące i szalejące…
Natarłem na tłum, nie mówiąc nic, kiedy pociągnąłem za jej biodra i zniżyłem się za nią. Jej przestraszone, niebieskie oczy popatrzyły na mnie przez ramię, moje usta błyskawicznie znalazły się na jej uchu, mój gorący oddech zmieszany z alkoholem owionął jej twarz.
-Pragnę cię teraz- jęknąłem, mając nadzieję, że nikt nas nie obserwuje, ale jednocześnie mając nadzieję, że jednak ktoś to robi. Była piękna, a jej jasnoczerwona sukienka, którą ubrała podkreślała perfekcyjność każdego jej kształtu, kształtu, który mój język naznacza każdej nocy. Chciałem ją zerżnąć, ale w tym samym czasie chciałem czegoś więcej.
 Załapała mój nastrój, jej ręce chwyciły tak znajomo moje, układając moje ramiona na jej talii, zanim uśmiechnęła się bezczelnie- W tym momencie? Nie możemy zatańczyć, Harry?
Niski jęk wydobył się z mojego gardła bez mojego zezwolenia. Przełknąłem ciężko ślinę, ze zdezorientowanymi, zawrotnymi i zatopionymi w pożądaniu myślami.
Tańczyć z nią, powiedziałem sobie, spraw, aby błagała cię o pieprzenie.
-Jasna sprawa, skarbie- powiedziałem niewyraźnie, a kąciki moich ust uniosły się ku górze, kiedy chwyciłem za jej dłonie, ciągnąc ją w skupisko ludzi. Spocone ciała, będące dookoła nas sprawiły, że nieuniknionym było przyciśnięcie się do jej ciała, gładka skóra na jej plecach przyciśnięta była do mojej klatki, kiedy pociągnąłem jej biodra naprzeciw mnie, ocierając się o nią, kiedy drżąca muzyka pulsowała w moich żyłach, oddając mocne bicie mojego serca.
Bycie z nią w taki sposób w miejscu publicznym było niegrzeczne, nieprzyzwoite, paskudne, zakazane- każde zakazane słowo przechodziło teraz przez moje myśli, nagle słowa wydawały się dużo łatwiejsze do przywołania. Właśnie teraz, jedyne o czum potrafiłem zapomnieć to to, jak kontrolować swoje pragnienie względem niej- bas muzyki się pogłębiał, a mną kierował impuls, moje biodra ruszały się rytmicznie naprzeciw jej ciała, jej sylwetka przyciśnięta do mojej, jej głowa opadająca do tyłu, więc jej szyja była wyeksponowana dla moich wygłodniałych ust i nie mogłem się jej oprzeć. Mój język przejechał swobodnie po jej skórze, zęby zatopiły się w jej delikatnej skórze, kiedy jęknęła cicho, nasze ciała mimo wszystko nie wypadały z rytmu naszego tańca. Nie obchodzi mnie, kto widzi, nie obchodzi mnie, kto mówi. Wszystko, czego chciałem, to jej ciało, każdy osobny jego cal. Zamknąłem oczy, szepcząc wszystkie niegrzeczne pragnienia względem niej, jej ciało zataczało się i kołysało seksownie do muzyki, kiedy mówiłem jej o wszystkich rzeczach, jakie zamierzam z nią zrobić. Moja miednica uderzała o jej jędrną, idealną pupę, oddychała głęboko, a jej spojrzenie ciemniało z pożądania- albo może po prostu odzwierciedlało moje spojrzenie.
Otworzyłem oczy, a kolorowe, wirujące światła zamazały mój załzawiony wzrok, moje zachmurzone myśli były pełne niczego innego, jak niej. Byłem spocony, napalony i pijany i nie za bardzo byłem w stanie wszystko kontrolować. Moje krocze pulsowało naprzeciw jej lędźwi, moja erekcja przyciskała się do niej stanowczo. Byłem pewien, że wie, jak bardzo jestem podkręcony, ale pozostawała na ignorowaniu tego.
Chwyciłem ponownie za jej dłoń, ciągnąc ją szybko do siebie, próbując subtelnie się wycofać.
Potrzebowałem jej teraz.
Punkt widzenia Tamary
Harry wciągnął mnie do swojego pokoju, drzwi zamknęły się mocno, oddzielając nas od ludzi. Jego ciemne, pełne pożądania oczy natychmiastowo były zwrócone na mnie, upajając się każdym calem mojego pijanego ciała, mogłam powiedzieć, że psychicznie mnie pieprzył. Zdecydowałam się z nim podroczyć, chwyciłam w palce rąbek materiału mojej czerwonej sukienki, przeciągając ją dokuczliwie przez głowę, cal po calu. Wyrzuciłam ją na stos, za siebie, jego oczy przeskanowały moją klatkę i uśmiechnął się na fakt, że nie miałam na sobie stanika.
Jego ręce odnalazły moją skórę, a kciuki gładziły niedbale moje kości biodrowe, nasze usta zderzyły się z płonącym blaskiem, jak ogień. Czułam się tak, jakbym to ja się paliła. Każdy cal mojego ciała był gorący, a delikatny szlak wyznaczany przez jego palce był palący tak, jakby on sam był zrobiony z płomieni. Krocza ocierały się o siebie, jego dłonie chwyciły mały kawałek moich pleców, przyciągając moje ciało do niego. Nasze języki tańczyły, splotłam z nim swoje ręce, prowadząc go ostrożnie do końca łóżka.
Przerwałam nasz pocałunek, uśmiechając się figlarnie, mrugając do niego lewym okiem. Wspięłam się na jego łóżko, klęcząc na samym krańcu materaca, moja naga klatka spotkała się z jego, odzianą w koszulkę, kiedy stanął przy końcu łóżka, owijając dłonie na moich plecach, jego palce trącały mój kręgosłup, pozostawiając gęsią skórkę na jego powierzchni.
 -Gotowy na swój urodzinowy prezent?- powiedziałam, przygryzając wargę. Otworzył szeroko oczy, a ja zaśmiałam się zadowolona, kładąc się na miękką pościel przed sobą, podnosząc się ostrożnie na łokciach, wiec moja głowa znajdowała się teraz centralnie naprzeciw wypukłości w jego spodniach.
Odpięłam szybko jego pasek, a jego spodnie opadły do kostek. Opuszkami palców trącałam jego erekcję, uwięzioną w ciasnych bokserkach i uśmiechnęłam się zadowolona z siebie na urywany oddech, jaki tym ruchem wywołałam.  Jego dłonie drasnęły moje włosy, zabierając blond loki z mojej twarzy, patrząc na mnie ostrożnie.
Odwzajemniłam jego spojrzenie, patrząc na niego spod rzęs, wyciągając jego sztywniejącą długość z uwięzi, jego sztywność stała dumnie naprzeciw jego brzucha.
-Witam pana, panie Styles- wyszeptałam, pozwalając, by mój oddech w niego uderzył, rozpromieniając się na widok, jak drży i syczy na ten kontakt.
Owinęłam delikatnie ręce wokół niego, mój uścisk pozostał lekki, kiedy zaczęłam lekko poruszać dłonią w górę i w dół. Jęczał z każdym ruchem moich dłoni, a ja poczułam ukłucie podekscytowania w moim brzuchu. Otoczyłam go ustami, słuchając jego westchnienia satysfakcji, mój język drażnił go niemiłosiernie.
Moje usta opuściły go z cichym mlaśnięciem, oblizałam usta, zanim pocałowałam jego sztywność, liżąc ją od podstawy do końcówki, co wydawało się dla mnie niekończącą się podróżą. Drażniłam jego główkę, liżąc ostrożnie, delikatnymi uderzeniami mojego wilgotnego języka, wirowałam dookoła niego, schodząc w dół jeszcze raz.
Jego jęki stawały się coraz bardziej i bardziej niespokojne, kiedy kontynuowałam, ssąc go mocno, kiedy ponownie owinęłam dookoła niego usta. Był taki duży, ciężko było go wziąć całego na raz, ale starałam się najlepiej jak potrafiłam, ruszając głową do tyłu i z powrotem by go wziąć i wypuścić, usatysfakcjonowana zduszonymi jękami, wychodzącymi z jego gardła. Jego ręce delikatnie ciągnęły za moje włosy, palce przeczesywały moje złote włosy, kiedy drugą ręką delikatnie gładził linię mojej szczęki, odrzucając do tyłu głowę z przyjemności.
Jeszcze raz polizałam go od podstawy do główki, kosztując każdy kawałek drżącej sztywności, zanim wzięłam go ponownie całego do środka, pompując szybciej, mocniej, słysząc jego głośne, sprośne jęki,  zanim wytrysnął mocno w moje usta. Połknęłam to z łatwością, zostawiając ostatni pocałunek na jego główce, zlizując resztki, by go oczyścić, zanim podniosłam się, by spotkać jego oczy. Uśmiechnęłam się powoli, zatapiając szyderczo zęby w dolnej wardze. Szybko ściągnął z siebie koszulkę, wyrzucając ją tak, że jego naga klatka piersiowa stała przede mną teraz w całej swej okazałości, przełykając ciężko ślinę, kiedy jego pijany wzrok wpatrywał się niecierpliwie w moje ciało, jego oczy tonęły w pożądaniu.
Chwyciłam energicznie za jego ramiona, pociągając go na siebie tak, że upadł na łóżko, jego silne ciało dominowało łatwo nad moim. Położyłam się z powrotem, pozwalając mu klęczeć między moimi udami, jego usta bezzwłocznie zaatakowały moją szyję, a dłonie wygłodniale chwyciły moje piersi. Jęknęłam, wijąc się pod nim bezskutecznie, kiedy kolanem niemiłosiernie drażnił moje wejście przez cienki materiał mojej bielizny.
-Kurwa, Harry- wyjęczałem w jego pełen namiętności pocałunek, a moje słowa zostały stłumione przez jego usta. Jego dłonie wędrowały pomiędzy nami, a rozgrzane palce wślizgnęły się pod materiał moich jedwabnych majtek. Zataczał ostre kółka na mojej łechtaczce, prowokując głębokie, gardłowe jęki z mojego środka, których nie mogłam kontrolować, przez które nie mogłam nawet rozpoznać swojego własnego głosu. Jego usta przyciskały i ssały mocno skórę mojej szyi, kąsając ją, ale ja nie miałam siły woli, by go powstrzymać.
Byłam tak pijana, tak zdezorientowana… i nie miałam mocy. Mój mózg podpowiadał mi, co mam zrobić, ale te rzeczy się nie wydarzały. Tak się działo, kiedy byłam sparaliżowana przez jego dotyk; moje ciało było sporadyczne i samo przechodziło w instynkty, a moje kończyny po prostu drgały i poruszały się bezsilnie pod nim, mój umysł był wirem ciepłej euforii i przytłaczony chęcią, by mieć jego wielkiego, pulsującego kutasa w sobie…
Jego gorący, delikatny dotyk. Ból spowodowany jego ustami, wysysającymi moją krew na powierzchnię. Uczucie naprężonych, przerażonych nerwów, kiedy jego palce pracowały w moim wnętrzu….
Poczułam powiew powietrza na mojej delikatnej skórze, kiedy zdarł moje majtki jednym szybkim ruchem, w dół moich nóg, a jego chłodne dłonie chwyciły moje uda, kontrastując z gorącem mojego wejścia, dając mi dziwne, ale porażające, nowe rodzaje emocji…
Szeptał gorąco do mojego ucha, schodząc w dół i w dół. Przejeżdżając językiem po moim pępku, całując moje napięte uda. Obserwowałam, jak patrzy na mnie spod swoich loków, wtykając głowę między moje zaciśnięte uda…
Przejechał językiem po mojej łechtaczce, przesuwał po niej ożywiony, liżąc w górę i w dół moje wejście, jego palące, gorące pocałunki podkręcały mnie do końca. Krzyki wyszły z mojego gardła, i byłam pewna, że słyszą mnie na zewnątrz.
Pamiętaliśmy w ogóle, żeby zakluczyć drzwi…?
Oczy mi się zaszkliły. Jego nagie, umięśnione i opalone ciało usiadło dumnie. Jego usta były wilgotne, kiedy oblizał je z podniecenia, a spojrzenie skierowało się na moją zarumienioną twarz. Chwycił moje uda, owijając je wokół swoich bioder, wsuwając we mnie łatwo swoją długość, sprawiając, że napięłam się, krzycząc ponownie…
-Ungh, Harry- krzyknęłam tak głośno, jak tylko moje płuca mi na to pozwoliły, chwytając w paznokcie poduszkę tak mocno, iż obawiałam się, że rozerwę materiał.
Zagłówek łóżka zaczął uderzać w ścianę, każde zdecydowane, mocne pchnięcie sprawiało, że piszczałam, rozgrzewając się i sprawiając, że mój orgazm szybko nadchodził…
Moje paznokcie zahaczyły o jego V linie, jego usta ssały moje sutki. Westchnęłam, błagając, krzycząc i tonąc w ogarniającej mnie przez niego przyjemności. Wbiłam paznokcie w jego biodra, tak mocno, aż chrząknął, poruszając się i wzdychając przede mną, lepiące, spadające na czoło loki zwisały bezwładnie, łaskocząc moją twarz.
Zamknęłam oczy na szczególnie mocne pchnięcia, wrzeszcząc bez tchu na cały pokój. Ponownie otworzyłam oczy, mrugając nimi, szukając.
Zielony basen jego spojrzenia wiercił we mnie dziurę, z tym tlącym się blaskiem, który zawsze utrzymywał, z tą odrobiną magii, z domieszką cichego, nieznanego uczucia.
-Kocham cię- wykrzyczał nagle, ostrożnie, uderzając stanowczo biodrami we mnie, kiedy mój szczyt po prostu mnie ogarnął, symulując jego własny. Intensywne fale spełnienia wzięły nade mną górę, emocje skotłowały się w moim brzuchu, z potężną siłą, która sprawiła, że podkurczyłam stopy i głęboki krzyk rozbrzmiał z mojego gardła. Odrzucił głowę do tyłu, z ostrym, niskim jękiem mojego imienia, ciągnąc mocno za moje włosy. Moje palce złapały mocno za jego ramiona, a moje ciało było zmęczone i wycieńczone.
Opadł obok mnie, oddychając głęboko, beztrosko. On nie zdał sobie sprawy, z tego, co powiedział. Ale ja go słyszałam, jasno. Nie ma co udawać, że powiedział coś innego.
Wplotłam palce w jego miękkie, wilgotne loki, trzymając go w ciszy blisko siebie, kiedy bawiłam się jego włosami, udając, że wszystko w porządku, że niczego nie słyszałam. Udając, że nic wewnątrz mnie się nie zmieniło przez te dwa malutkie słowa.
Ten jeden mały zwrot powtarzany ciągle w mojej świadomości, jak pobity rekord, to małe słowo na K. słowo, które zmieniło wszystko.
Niewypowiedziana zasada została złamana.
_____________________________
*Tam pojawia się nielegalnie, pewnie dlatego, że Harry jest pijany i po prostu mu się pojebało :D
Przepraszam, że dopiero teraz, ale niby długi weekend, a mnie już od środy w domu nie było. Byłam u rodziny i nie bardzo miałam czas, żeby tłumaczyć, chociaż i tak wszyscy stwierdzili, że jestem niemiła, bo z nimi nie siedzę, a ja umierałam, przez 3-dniowego kaca. Tak, imprezy codziennie nigdy nie wychodzą na dobre…
Koniec użalania, postaram się kolejny dodać w niedzielę, tak, jak to jest ustalone, buziaki~Lady Morfine <3

2 komentarze: