niedziela, 27 października 2013

Rozdział 10

OH OH OOOH OH!  SO PUT YOUR HANDS UP!
Zaśmiałam się, z zachwytem wyrzucając ręce w  powietrze, skacząc w górę i w dół, kiedy wykrzykiwałam sobie płuca, czując się jak każda nastoletnia fangirl- to było o wiele lepsze, niż sądziłam, że będzie. Niż kiedykolwiek bym oczekiwała!
Korytarz był zapełniony od ściany do ściany dziewczynami w każdym wieku, piszczącymi i wrzeszczącymi, przeżywającymi najlepszy czas w swoim życiu. Nigdy nie wyobrażałam sobie siebie, stojącej tutaj, ale cieszyłam się, że mam szansę zmieszać się z ludźmi, którzy utrzymują Harry'ego i zespół. Bez nich, głosujących na chłopców podczas finału X-Factor'a, sprawiających, że zespół gra koncerty, kupujących ich muzykę... nigdy mogłabym się nie dowiedzieć o jego istnieniu. I nie szalałabym przez niego totalnie, dokładnie co drugą, pieprzoną noc, do czego już się przyzwyczaiłam.
Jednak to nie było to, czego oczekiwałam. Kiedy Harry uprzejmie zaprosił mnie, bym przyszła na jeden z koncertów Up All Night w Londynie, myślałam, że miał na myśli oglądanie występu zza kulis, jak właściwa fanka zespołu, albo chociaż ekskluzywne miejsce VIP, gdzie będą serwowane drinki, jedzenie, wszystko co bym zechciała, byłoby na skinięcie palca... w rzeczywistości, byłam tutaj, zdyszana, czując się niekomfortowo i będąc ściśniętą, kiedy tłum wokół mnie szalał. Moja oryginalna torebka od Prady leżała niedbale pod składanym krzesełkiem, z Eleanor Calder, krzyczącą równo po mojej prawej stronie i Danielle Peazer wymachującą z drugiej strony. 
-Nie mogłem załatwić ci ekskluzywnych biletów- przepraszał Harry, kiedy odwiedziłam go wcześniej w garderobie za kulisami- Gadasz z kolesiem, który musiał kupić swój własny album, na miłość boską!
Ale szybko zdobyłam się na arogancki "czy-ty-nie-wiesz-kim-jestem" moment i skierowałam się do miejsca na pierwszym balkonie, gdzie teraz stałam, uśmiechając się, kiedy patrzyłam jak ta piątka króluje na scenie. Danielle, Eleanor i ja śmiałyśmy się dziecięco z ich tańca i tego, jak udawali, że mają jakiś rodzaj lansu- lubili myśleć, że są fajni, ale wszyscy wiemy, że wyglądają jak banda małych kaczątek. Ale to nie miało przecież znaczenia, bo byli naszymi kaczątkami.
Nie mogę skłamać; czuję się malutka, malutkim okruszkiem na miejscu pomiędzy dwoma dziewczynami. Kiedy one gadały o małych zwyczajach, jakie mają Liam i Louis, jak słodcy byli w roli chłopaków, wszystkie plusy i minusy spotykania się z członkiem zespołu, siedziałam cicho. Nie czułabym się dobrze rozmawiając o takim Harry'm... oczywiście sypiając z nim już jakiś czas, poznałam wszystkie jego małe zwyczaje. Lubiłam, jak nucił pod prysznicem, jak chodził dookoła nago, nie przejmując się niczym na świecie, i małe rzeczy, jak sposób, w jaki oblizywał zawsze palce po skończeniu paczki chipsów. Nienawidziłam, jak budził mnie w środku nocy, swoim chrapaniem. Wkurzało mnie, kiedy nie wrzucał brudnych rzeczy do kosza na pranie, zostawiając bokserki i skarpetki nie do pary leżące samotnie na podłodze. Zawsze się na niego darłam, kiedy zostawiał porno rozrzucone dookoła- to po prostu nie było za bardzo miłe. Ale nie mogłam zmienić tych małych rzeczy. Nie mogłam na niego pieszczotliwie narzekać, tak jak one, bo on nie jest naprawdę mój. Ja go po prostu pożyczam, dopóki oboje nie znajdziemy czegoś lepszego. Dla siebie, byliśmy po prostu czymś, co możemy zatrzymać na noc. By móc się ogrzać, uniknąć samotności i rozpaczy, na czas, kiedy nie było nikogo innego w naszych życiach. 
Mimo wszystko ta myśl mnie martwiła. Trzymać się Harry'ego, dopóki nie znajdę kogoś lepszego. Jednym małym, szczegółowym pytaniem w moich myślach było; czy kiedykolwiek znajdę kogoś lepszego od niego?
Jedyną konwersacją, która była dla mnie łatwa, była wtedy, kiedy dyskusja przeszła do sypialni. To było krótkie i tylko coś tam nabąkiwałyśmy- żadna z nas nie znała się na tyle dobrze, po wszystkim i nie zamierzałyśmy wyjawiać sobie detali, jacy to chłopcy byli w łóżku- ale bynajmniej czułam się, jakbym mogła włączyć się do rozmowy. Sądzę, że Danielle i Eleanor wiedzą o naszym układzie, i twierdzę, że chłopcy im powiedzieli, więc obie automatycznie obróciły głowy w moją stronę,  bym podchwyciła temat, oczywiście oczekując, że ja i Harry wieszamy się na żyrandolu co noc, albo że nasz seks jakimś sposobem jest bardziej ryzykowny z powodu tego, że nie jesteśmy w związku.
Upewniłam je szybko, oczywiście, że ich oczekiwania były całkowicie i zupełnie poprawne w każdym calu.
Kiedy piosenka się skończyła i chłopcy zaczęli gadać do tłumu, moje oczy dokładniej przeskanowały Harry'ego. Oglądałam z zatrważającą satysfakcją, jak zgarnia z oczu swoje niesforne loki, jego długie palce, przeciągające się powoli po lepkim czole, kiedy brał głębokie wdechy. Cokolwiek Louis powiedział do tłumu, on był zamazany i niewyraźny w tle, kiedy wzrok skupiałam z zapałem na obserwacji Harry'ego podczas, gdy on ostrożnie skanował otoczenie, jego oczy zatraciły się na chwilę, zanim natrafiły na moje spojrzenie. Kiedy na mnie patrzył na jego twarzy uformował się słodki, uwodzicielski uśmieszek, uniósł dłoń, machając szybko i nagle poczułam napływ dziecięcego podekscytowania, na fakt, że seksowny, pożądany- po tym piosenkarz, kierował swoją uwagę na mnie.
Pośród tłumu płaczu, wrzeszczących fanek, każdy i każda pewnie czciła stopy Harry'ego Styles'a, każdy i każda pewnie oddałaby swoją lewą nogę, byleby być osobą, do której skierowane było to machnięcie... nagle poczułam wagę honoru bycia jedyną dziewczyną, która została wybrana, by ją mieć, kiedy mu się to spodoba. Chciał mnie. Może na razie tylko jako zamiennik. Może tylko jako przyjaciółka od pieprzenia. Ale mimo wszystko... pragnął mojego ciała, mojego dotyku. Byłam dziewczyną, na którą patrzył pośród tłumu. 
A te myśli samoistnie sprawiły, że mój żołądek fikał salta.
-ALICE! ALICE O MÓJ BOŻE- usłyszałam krzyczącą dziewczynę, stojącą kilka metrów ode mnie- ALICE POMACHAŁ DO NAS! HARRY POMACHAŁ W NASZYM KIERUNKU, O BOŻE, MUSIAŁ ZOBACZYĆ NASZ PLAKAT!
Patrzyłam cały czas z chytrym uśmieszkiem na dwie dziewczyny, skaczące energicznie, wymachujące ramionami i wykręcające dłonie, jakby miało nie być jutra.
Skutecznie sprawiłam, że dla nich ten rok będzie najlepszym.



Trójka z nas zwinęła się szybko za scenę, kiedy tylko występ się skończył, starając się najlepiej jak potrafimy, by nie zwrócić na siebie uwagi- jeśli Eleanor i Danielle zostaną zauważone, to mogłoby spowodować dla nich wojnę na wysoką skalę i dla mnie, będącej z nimi... To mogłoby wywołać falę szoku, mówiąc najdelikatniej. Już dookoła krążyły plotki odnośnie mnie i Harry'ego, spotykających się, poparte zdjęciami, które wyciekły z naszego spotkanie na łyżwach... i gadano też o tym, jak spędziłam z nim święta w Holmes Chapel, fani zrobili wszystko, żeby to wyszło na jaw. Teraz moje zdjęcia w gazetach znajdują się obok jego zdjęć, w każdej plotkarskiej rubryce, w każdej gazecie. Żar był moim ulubionym sposobem bezpodstawnych plotek. Według nich, mieliśmy "niegrzeczny tydzień" w Holmes Chapel podczas przerwy świątecznej. W domu jego matki, bynajmniej. Oh, cóż za skandal! A najlepsze był wywiad z Harry'm, który nigdy nie miał miejsca.
Wybornie, prawda?
Jego jeden, krótki tweet był wszystkim, co powiedział, tłumacząc nas- "Tamara jest tylko przyjaciółką... moją najlepszą przyjaciółką :) .x" To też nie powinno sprowadzić plotek do łóżka. Ludzie natychmiastowo przeanalizowali każde słowo, a fani stwierdzili, że się pieprzyliśmy. Widziałam to na kilku ich blogach, kiedy wygooglowałam to w domu późnej nocy. Nie obchodzi mnie to- w większości to tylko żarty, komentowane w zabawny sposób i większość z nich nie wydaje się być zainteresowana albo zdenerwowana. Te fanki są mądrzejsze, niż wyglądają!
Chociaż niefortunnie, zawsze znajdzie się robak w jabłku. Moją reakcją, zawsze jak się zalogowałam na tweeter'a w tym czasie była... wrogość, mówiąc delikatnie. Niektóre obelgi i hejty, jakie mi wysyłali, były niepokojące. Pracowałam dla Disney'a wystarczająco długo, by wiedzieć o przesadzaniu ze strony internautów i o tym, by nie brać tego do serca- ale ciężko było o tym pamiętać, kiedy ktoś ci pisze " musisz zostawić Harry'ego, albo zniszczymy ci tą buźkę". Starałam się to ignorować i Harry uspokajał mnie, że to wszystko to tylko bezmyślne głupoty, że tego typu zachowania i bezczelność nie reprezentują jego fanów i ja o tym wiedziałam. To było śmieszne, naprawdę. Dziewczęta, które tak dzielnie rzuciły się do obrony Harry'ego, naprawdę sądziły, że mają rację, mówiąc " Harry nigdy nie miałby przyjaciela od pieprzenia, on taki nie jest!", albo " W każdym razie nie chciałby plastika, taniej dziwki, jak ty". Jak ironicznie, zawsze myślałam, że nie znają w ogóle Harry'ego.
Dotarłyśmy do garderoby chłopaków i nawet przez zamknięte drzwi mogłam usłyszeć, jaki hałas robią. To brzmiało, jakby śpiewali "Boże, zachowaj Królową", ale brzmiało to bardziej jak banda przekrzykujących się dzieci.
-Wyjątkowe dzieci, nieprawdaż?- Wymamrotała Eleanor, chichocząc pod nosem.
-Trochę zbyt wyjątkowe- Danielle zaśmiała się, wywracając oczami.
Weszłyśmy do środka i nie byłam specjalnie zaskoczona, kiedy moja teoria okazała się być trafna- Louis, Niall i Liam stali na małym stoliku do kawy, na środku pokoju, wydzierając się- Dla dobra Brytyjskiej obrony, naszej Matki, Księcia i przyjaciela! Boże zachowaj Królową!
Podczas gdy Zayn siedział cicho na podłokietniku, jego oczy przeskakiwały z telefonu na nich, by oglądać ich ze spostrzegawczym uśmiechem, kiedy Harry leżał rozwalony leniwie na kanapie niedaleko, obserwując ich z rozbawieniem, pożerając Haribo. Moje oczy świdrowały go, zwracając uwagę na jego przemoczone loki, spoczywające na lepkim czole, jego oczy były ukryte za kapturem i śpiące. Był wysoki i jego długie nogi zwisały skrzyżowane z kanapy, kiedy jego dżinsy zsunęły się lekko tak, że ukazywały teraz neonowo- zielone bokserki spod spodu. Uśmiechnęłam się bezczelnie, wyobrażając sobie, jak moglibyśmy się szybko spiknąć, zanim musiałby znów wrócić do tour busa.
-Hej, skarbie!- krzyknął, promienny uśmiech rozświetlił jego twarz, kiedy dostrzegł mnie wchodzącą. Skoczył z wdziękiem, spotykając się ze mną w połowie drogi przez pokój, by zatrzasnąć mnie w ciasnym uścisku, mój nos zetknął się z jego szyją, która pachniała słodko i troszeczkę zalatywała potem, co nie było złą rzeczą. Przypomniałam sobie noce, kiedy moje ciało było splątane z jego w świeżej, białej pościeli w moim mieszkaniu, linia, gdzie moje ciało się kończyło, a jego jakby lekko się rozmywało.
-To już zbyt długo, złotko- wymruczał delikatnie, przyciskając lekki pocałunek do punkciku za moim uchem.
Uśmiechnęłam się w jego ramię, wdychając długo woń jego męskiego zapachu, tego, który pamiętam i przysięgam, że  czuję go w powietrzu, kiedy wstanę, zwłaszcza po intensywnym śnie o nim- Zdecydowanie. Za bardzo się za tobą stęskniłam.
Chwyciłam mocno za loki na jego karku. Nie odpowiedział na moje słowa; nie musiał. Oboje wiedzieliśmy, dzięki ciężarowi w moim głosie, że chodziło mi o coś więcej niż o tęsknotę za seksem, za fizyczną stroną. I nie śmiałam powiedzieć mu, ze względu na możliwość, że zabrzmi to za bardzo, jakbym była jego dziewczyną, ale tęskniłam za jego uśmiechem. Jego oczami, jego śmiechem. Za tym, że zawsze ma coś ciekawego do powiedzenia na dany temat.
To był największy lęk w naszej relacji. Powiedzenie czegoś, co będzie brzmiało tak, jakbyśmy byli parą. Dokuczał mi na ten temat i ja jemu też- "Ugh, Harry, brzmisz jak mój chłopak!" "Kim jesteś Tamaro, moją dziewczyną?"- i tak to było. Wieczny strach, by za bardzo się nie czepiać, albo po prostu nie pokazywać, jak bardzo mi na nim zależy. Stały lęk przed tym, że kiedykolwiek pozwolę mu się wymknąć, kiedy złamię obietnicę i będę chciała być dla niego kimś więcej niż zwykłym pieprzeniem. To przerażenie na myśl o odrzuceniu, jeśli kiedykolwiek będę czegoś takiego chciała. 
Patrząc wstecz, powinnam była mu powiedzieć. Powinniśmy po prostu spróbować razem- co najgorszego mogłoby się stać? Ale w tamtym momencie żadne z nas nie myślało o rozsądnych warunkach. Nie wypowiedzielibyśmy słów, które nas teraz zabijają, byleby się z nas wydostać. 
Dlatego wszystko poszło źle.
-Wy dwoje, chcecie coś zjeść?- usłyszałam za sobą Niall'a. Niechętnie odwróciłam się od uścisku Harry'ego, obserwując trójkę chłopaków i moje koleżanki, będących w połowie drogi do drzwi, prawdopodobnie kierując się do bufetu. Puściłam Harry'ego, postanawiając, że on też jest pewnie głodny po długim, męczącym występie i akceptując to, że muszę odpuścić sobie pożądanie go na kolejną godzinę lub dwie, zanim będę go miała na osobności i rzucę się na niego.
-Nie, jest dobrze, stary- wytłumaczył się Harry- Sądzę, że po prostu zostanę tutaj z Tammy- wskazał na mnie krótko i rzuciłam na niego okiem, by zobaczyć, że uśmiecha się do mnie złowieszczo. Jego oczy w sekundzie stały się ciemniejsze.
Niall wywrócił oczami, chichocząc, kiedy potrząsnął w naszym kierunku głową- Racja, okej wy. Ale przynajmniej zamknijcie drzwi, jeśli zamierzacie tutaj grzeszyć. I nie róbcie tego blisko moich rzeczy- pokiwał na nas ostrzegawczo palcem, jego wypowiedź była komiczna. Nigdy nie widziałam tak uroczego Niall'a.
-Posprzątamy po sobie, obiecuję- powiedział Harry, chichocząc, kiedy puścił mu oczko, trzymając mnie opiekuńczo za sobą, kiedy zarumieniłam się na jasnoróżowo. To było niezręczne, kiedy chłopcy brali mnie jako małą przyjaciółkę od seksu Harry'ego. Musieli mnie mieć za dziwkę.
Nikt więcej nie wiedział, jak poplątane są moje uczucia...
Niall rzucił nam roześmiane spojrzenie ponad ramieniem, zanim mocno zatrzasnął za sobą drzwi, oczywiście świadomy tego, że ja i Harry za sobą tęskniliśmy. Prawdopodobnie im powie.
-Chłopaki, tak bardzo tęskniłem za Tamarą...
-Oh, tak, za tą dziwką, którą ruchasz od czasu do czasu?
-Tak, za nią...
Nie, powiedziałam sobie surowo. Harry taki nie był. Troszczył się o mnie bardziej niż o to. Mogłam poczuć na nadgarstku lekkość bransoletki od Tiffany'ego, którą dał mi na święta, tą, która ma na sobie wyryte jego inicjały. Więc o nim nie zapomnę. Znaczę dla niego więcej niż tylko seks. A on oczywiście dla mnie też znaczy więcej. Po prostu chciałabym mieć odwagę, by mu o tym powiedzieć.
W pokoju zapanowała powolna i długa cisza, kiedy Harry zabrał dłonie z mojej talii, robiąc długie, męski kroki w stronę drzwi. Dźwięk przekręcania klucza w zamku rozniósł się po pomieszczeniu.
Odwrócił się szybko na pięcie. Uwodzicielski, promienny uśmiech wkradł się na jego twarz, patrzył na mnie złośliwie, poruszając brwiami.
Zachichotałam- Harry, wiem, że starasz się, by wyglądać seksownie, ale wyglądasz jakbyś się posrał...
Jego uśmiech zrzedł, na moje słowa, a ja zaczęłam chichotać dziewczęco, przygryzając wargę, kiedy się do mnie zbliżał, udając złość z powodu moich słów. Pociągnął mnie gwałtownie, podnosząc mnie szorstko na swoje biodra, jego usta przesuwały się delikatnie po mojej szyi, kontrastując z jego wcześniejszą siłą.
-Przepraszam, Tamaro, ale czy ty właśnie mnie obraziłaś?- warknął ostro naprzeciw mojego ramienia, patrząc przez długie, ciemne rzęsy, sprawiając, że moje serce dostało zawału.
Wzruszyłam nonszalancko ramionami, chociaż jego głęboki i ostry ton przyprawiał mnie o omdlenie- Może.
Powolny, złowieszczy uśmiech uformował się na jego twarzy, kiedy oblizał usta, doskonale zdając sobie sprawę, dokąd to wszystko zmierza. Zapanowała długa, przejmująca cisza, jego klatka piersiowa unosiła się i opadała naprzeciw mojej, jego silne ramiona utrzymywały mnie w pozycji na jego torsie, a moje nogi ciasno były owinięte wokół jego bioder. Poczułam jak w minucie coraz bardziej się nakręcam, ale nie mogłam tego po sobie pokazać.
To była gra, w którą graliśmy.
-Zapłacisz za to- wymruczał, przygryzając wargę. Już miałam bezczelnie zripostować, ale powietrze uleciało mi z piersi, kiedy cisnął mną do tyłu, uczucie spadania narosło w moim brzuchu, zanim moje plecy zderzyły się gwałtownie ze stolikiem do kawy, oddech uwiązł mi w płucach, zostawiając mnie dyszącą.
-Kurwa, Harry!- krzyknęłam, kiedy ból spowodowany upadkiem narósł w moich plecach. Nie miałam jak się zregenerować- Harry już nade mną wisiał, z udami po obu moich stronach, jego ramiona unosiły go po obu stronach mojej głowy.
Zniżył się bardziej do mnie, jego usta szorstko wylądowały na moich, zanim zszedł niżej, gryząc radośnie moją szyję.
-Harry, to boli- skarżyłam się bez tchu, jęcząc na krótki ból, za każdym razem, kiedy jego zęby naparły na moją skórę- Serio, co do kurwy?!
Zaśmiał się mrocznie, jego głos był stłumiony, kiedy przejeżdżał językiem po moich obojczykach, wystających znad koszulki Hollister- Myślałem, że lubisz ostro i na gotowca, skarbie? Tak zawsze mówiłaś...- pochylił się, jego hipnotyzujące, zielone oczy wpatrywały się w moje, wyzywając mnie- A może tylko tak mówisz, Tamaro? Nie możesz naprawdę znieść brutalności, prawda?
Zmrużyłam na niego zabawnie oczy, potrząsając głową- Oh, więc tak się dzisiaj bawimy, tak?
Przytaknął z zachwytem, podnosząc się z powrotem, zanim szybko ściągnął koszulkę ze swojego ciała, ciskając nią wzdłuż pokoju, celując do walizki stojącej na podłodze, ale ostatecznie chybiając.  
Wplątałam palce w jego miękkie loki, pociągając jego ciało mocno w dół, by zderzyło się z moim, moje usta zderzyły się z jego. Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo się za nim stęskniłam- całowanie go było tak niesamowite i poczułam w sobie głęboką potrzebę,  bycia w końcu spełnioną, o której istnieniu nawet nie wiedziałam. Pociągnęłam mocno za jego włosy, usatysfakcjonowana głębokim jękiem, jaki dostałam od niego w odpowiedzi. Sprawianie mu bólu było prawie tak piękne, jak zadowalanie go.
Wsunął swój mokry język do moich ust i zawzięcie walczyliśmy o dominację, drażniłam go, trącając przez chwilę palcami jego łopatki, zanim w końcu wbiłam w nie paznokcie, sprawiając, że jęknął głęboko i gardłowo.
Był pierwszym, który się poddał. Jego opuchnięte wargi opuściły moje. Śmiałam się z tego, jak słaby jest, kiedy walczył zawzięcie z guzikiem moich dżinsów, wyraźnie nie mogąc dłużej znieść ucisku w jego własnych spodniach. Przeciągał stopniowo dżins w dół moich ud, walcząc niecierpliwie z ich ciasną strukturą. Jęknął z frustracji, kiedy one dalej przylegały do mojego ciała, odmawiając posłuszeństwa. Pociągnął je specjalnie gwałtownie i w końcu puściły, odrzucił je szybko z gniewem na stos na końcu stolika.
Usiadłam, żeby móc obserwować, jak ściąga swoje spodnie do połowy uda, wypukłość w jego bokserkach sprawiała, że byłam niezaprzeczalnie mokra. Boże, przez niego robię się taka mokra. Uśmiechnął się do mnie z delikatnym błyskiem w oku, tak, jakby potrafił wyczuć, o czym myślę. Popchnął moje ciało z powrotem na zimne drewno stolika, wyciągając kondona, zanim szturchnął bezskutecznie moje uda, by się rozszerzyły, będąc coraz bardziej wkurzonym, przez to, że nie chcę przed nim rozkraczyć nóg.
-Do chuja pana, Tammy, chcesz mnie, czy nie? Bo jestem prawie pewien, że twoja wagina mnie chce.
Zaśmiałam się, nie mogąc pohamować rozbawienia- Harry, moja wagina nie przejmuje nade mną kontroli, dopóki ty i Pan Styles nie jesteście na dole.
Roześmiał się z zachwytem- Pan Styles? Więc tak go teraz nazywamy?
Wzruszyłam ramionami- Zgadnij co. To lepsze niż "Mały Harry". Tamto było nie do końca poprawne, teraz jest? Po prostu "mały" tutaj nie pasuje...
Zagryzł wargę przez bezczelny uśmieszek, moja potrzeba posiadania go w sobie wyszła na jaw, kiedy zadowoliłam się już wystarczająco dokuczaniem mu i owinęłam nogi wokół jego pleców, przyciągając go do siebie- Masz rację, Tamaro- popatrzył na mnie stwierdzającym-fakty wzrokiem- Dlatego cię kocham.
Zniżył głowę, by ponownie wessać się w moją szyję i mogłam praktycznie poczuć formującą się w tym miejscu malinkę. Moje serce się zatrzymało, albo co najmniej nie będzie już poprawnie biło od tej chwili.
Powiedział, że mnie kocha...
-Kochasz mnie?- wymamrotałam, brzmiąc żałośnie słabo, nawet jak dla samej siebie.
Harry jęknął w moją szyję, boleśnie powoli przesuwając palcami na moją odzianą klatkę, odpinając kilka guzików mojej bluzki. Chwycił dłońmi moje piersi, uwięzione w staniku, powodując u mnie gęsią skórkę, ale trzymał mnie na skraju. Dlaczego nie odpowiedział na moje pytanie?
Jego duże dłonie zsunęły się w dół, gładko przejeżdżając po moich udach, zanim jego palce wślizgnęły się za pasek moich majtek, jego usta z pożądaniem spotykały się z moją skórą, kiedy stopniowo przeciągał koronkowy materiał w dół moich nóg.
-Oczywiście, że tak- burknął zmęczony, jego ręce chwyciły mocno moje biodra- Teraz mam zamiar pieprzyć cię tak mocno, że zapomnisz swoje imię. W porządku?
Przytaknęłam słabo, wplątując palce w jego sprężyste loki, kładąc  z powrotem głowę na niewybaczalnie solidny stolik, zatrzepotałam rzęsami, zamykając oczy. Poddałam się- wygrał- wszystko, co teraz chciałam, to to, by spełnił swoją obietnicę.
-Spadaj- westchnęłam, orzeźwiając się. Nie powinnam się tym przejmować; powinnam się trzymać tego,  że on nie chciał nic więcej.
Niespodziewanie wbił się całą długością, w moje nieprzygotowane ciało, sprawiając, że jęk wydobył się z moich ust, ale wkrótce jego usta uciszyły moje jęki. Wsunął się we mnie ponownie, uczucie jego bioder, zderzających się z moimi było, jak pociąg pędzący z największą prędkością. Nie miał litości, nie pozwolił nawet, bym złapała oddech, jego ciało co rusz wsuwało się we mnie, jego gardłowe jęki sprawiały, że bolało mnie w środku. To przypomniało mi o jego rewanżu przed tymi wszystkimi nocami, w hotelu, pod prysznicem. Jak mnie napadł, zostawiając bliską szczytu. Nienawidzę go za to, za sprawianie, że jestem taka słaba, taka krucha. Ale teraz... nigdy nie będę już taka napalona na Harry'ego Styles'a jak wtedy. Lubię tę jego stronę- zadziornego Harry'ego, który lubi grać ostrego. Chciałabym go częściej widywać...
-Harry- jęknęłam na cały pokój, w zasadzie do nikogo. Po prostu potrzebowałam usłyszeć jego imię z moich ust, kiedy wsuwał się we mnie bezlitośnie tam i  z powrotem, uderzając na raz we wszystkie dobre punkty- Pieprz mnie, Harry, skąd to pochodzi?
Harry starał się złapać oddech, by odpowiedzieć, jego policzki były zaczerwienione, a usta wydęte w skoncentrowaniu, loki zwisały bezwładnie z jego głowy. Sapał i jęczał, odrzucając do tyłu głowę, chrząkając przez zaciśnięte zęby, jego czoło lśniło od potu, kiedy utrzymywał rytm,  jego idealne, długie, opalone ciało pracowało wyłącznie po to, by sprawić, abym poczuła to całe gorąco i przyjemność, wybuchającą wewnątrz mnie.
-....Nie....wiem- wysapał każde słowo z osobna, by móc zaczerpnąć hausty powietrza i mocno we mnie pchać, sprawiając, bym wypiszczała jego imię. Możliwe, że było nas słychać na zewnątrz- tak czy inaczej, chłopcy pieprzący swoje dziewczyny w garderobach, powszechnie byli dla mnie zagadką- Po prostu... nie mogę znieść... jak bardzo cię pragnę- walczył, by wyjęczeć te słowa. Teraz jego klatka unosiła się i opadała ciężko, a ciało spowalniało i było bardziej leniwe. Był blisko; mogłam go wyczuć.
Położyłam się z powrotem, zaciskając mocno oczy, kiedy pozwoliłam, by jego imię wyślizgnęło się z mojego języka, chwaląc, jak dzięki niemu czuję się niesamowicie, jak niesamowicie sprawia, że zawsze czuję się dobrze. To zawsze jest ten znajomy dreszczyk w moim żołądku, uderzający prosto w dół, do moich podkurczonych stóp, moja głowa była rozmazana przez uczucia, które pochodziły zewsząd, uczucia wszystkiego. Harry był jedynym, który mógł to dobrze zrobić. Harry był jedynym...
Bez szansy na ostrzeżenie go, mój orgazm  pojawił się, by wstrząsnąć moim słabym ciałem. Moje głośne krzyki powoli przeszły w delikatne jęki, kiedy traciłam wszystko, co miałam. Harry doszedł na krótko po mnie, a ja ułożyłam wygodnie swoją twarz w jego szyi, kiedy tryskał we mnie wszystkim, co miał do zaoferowania z męskim jękiem i mieszaniną bluźnierstw i mojego imienia na ustach. To było coś pomiędzy rozdzielaniem swoich stron, pocąc się zabawnie i niesamowicie, będąc równocześnie łąmiąco-serce seksownym. Tylko on potrafi być tymi dwoma na raz, wiedziałam to.
Tylko Harry.



-Oh, więc wreszcie zdecydowaliście się do nas dołączyć?- zadrwił Louis, siedząc przy ogromnym, okrągłym stole, załadowanym po brzegi jedzeniem, jedną ręką sięgając ochronnie do paczki chipsów Ready Salt, a drugą obejmował asekuracyjnie swoją dziewczynę, siedzącą na krześle obok niego.
-Stul pysk, Tomlinson, jesteś po prostu zazdrosny- Harry flirtował z jego drugą, gejowską połówką, uśmiechając się i w tym samym czasie zajmując miejsce obok mnie, odsuwając dla mnie krzesło. Jak zwykle szarmancki, mój Harry...
Nie, natychmiast się skarciłam, on nie jest moim Harry'm.
-Mam nadzieję, że posprzątaliście to miejsce- jęknął Niall- Raczej macie tendencję do zostawiana po sobie znacznych śladów zniszczenia, kiedy tylko... no wiesz...
Zachichotałam- Nie mam pojęcia, o czym mówisz Niall. Gadaliśmy, nadrabiając zaległości.
Wywrócił oczami, rzucając mi wszechwiedzące spojrzenie. To sprawiło, że się zarumieniłam. Co chłopcy musieli sobie o mnie myśleć?
-Rozmawialiśmy- Harry powtórzył po mnie bezapelacyjnie, rzucając mi spojrzenie z boku. Uśmiechnęłam się figlarnie w odpowiedzi.
-Tamara, masz coś na szyi...?- zauważyła uprzejmie Danielle, zezując do mnie wzrokiem. Sięgnęłam z ciekawości, przebiegając palcami po moim gardle...
-Ałć!- jęknęłam, czując wystający punkt pod moim badawczym dotykiem. Siniak?
-Ooooh!- Louis zagruchał entuzjastycznie, patrząc skandalicznie na nowe odkrycie- To malinka, jeśli się nie mylę!
Przełknęłam ciężko ślinę, czując, jak moja twarz przybiera barwę buraka, kiedy starałam się, by moje włosy przykryły powód wstydu. Jeśli tylko mogłabym się zapaść pod ziemię...
Co chłopcy musieli o mnie myśleć?!!!
-Sranie w banie- wymamrotał Niall, a wszyscy przy stole zaczęli się śmiać.
Poczułam, jak Harry ściska moją dłoń pod stołem. Spojrzał na mnie ponownie spod swoich powiek, ze współczującym uśmiechem na jego pięknej twarzy.
Kogo obchodzi, co myślą inni.
____________________________________
I jest rozdział 10 :)
Jak się podoba? Bardzo oczekiwany?
Ugh, mogliby sobie powiedzieć, co do siebie czują, nie?
Ale nie może być tak łatwo :P
Do następnej niedzieli, albo nawet soboty, się okaże ^^
~Lady Morfine <3
 

3 komentarze:

  1. Jezu! Te siedem dni minęło jak cała wieczność! Świetne jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny przetlymaczony rozdzial. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze świetny ;))

    OdpowiedzUsuń