niedziela, 29 września 2013

Rozdział 6



Tydzień później…

 Przez prześcieradło mogłam poczuć jego gorące ciało na moim. Dochodziła 19, na zewnątrz powoli się ściemniało, w miarę upływu czasu, a chłód zimowych nocy obijał się o ściany mojego nagrzanego apartamentu.
Mimo, że miałam na sobie moją najcieplejszą, wełnianą piżamę, a on był w pełni ubrany, byłam bliżej niego niż kiedykolwiek. Czułam się jak jego najlepsza przyjaciółka, spędzając cały dzień na przytulaniu się na podwójnym łóżku, oglądając stare, świąteczne filmy, jedząc chińszczyznę na zamówienie i rozmawiając o wszystkim i niczym właściwie.
-Cholernie kocham gorącą czekoladę- Harry westchnął, kiedy ponownie opróżnił pełne usta, zamykając oczy i opierając głowę o zagłówek- I ten film też kocham.
Przytaknęłam, przybliżając się do niego, moje palce owinęły się asekuracyjnie dookoła gorącego kubka, kiedy starałam się skupić na dużej plazmie, wiszącej na ścianie mojego pokoju.
Nie mogłam tego zrobić. Ręka Harry’ego otaczała mnie, jego uścisk spoczywał leniwie na moim biodrze, jego kciuk kreślił jakieś wzory na mojej skórze, w miejscu, gdzie moja koszulka podwinęła się nieznacznie. Sprawiał, że moja skóra mrowiła, a znajome uczucie wytworzyło się między moimi nogami.
-Byłaś tam kiedykolwiek?- zapytał, wskazując na ekran. Mały Macaulay Culkin, ubrany w swój płaszcz i czapkę z pomponami, przemierzał Central Park, zanim spotkał tą dziwną kobietę-ptaka, która zawsze mnie trochę przerażała. Kevin sam w Nowym Jorku- ‘niewiarygodne i bardzo klasyczne’, jak to Harry określił.
-Oczywiście- odpowiedziałam, sunąc gładko palcami w dół jego torsu po jego Jack Wills’ie, próbując subtelnie zakomunikować mu, że go pragnę- Wygląda pięknie zimą.
Przytaknął, biorąc kolejny łyk gorącej czekolady, mój dotyk został niezauważony. Muszę go wziąć pod włos.
-Naprawdę masz tutaj ładnie-  powiedział uprzejmie, rozglądając się po mojej dużej sypialni. Wielkie okno, z którego było widać panoramę miasta, teraz zasłonięte było przez grubą, purpurową zasłonę, odcinającą nas od reszty świata. To sprawiało wrażenie zamknięcia, prywatności, i przytulności.
-Wiesz- wymruczałam ochryple, mój głos zgrubł przez to, że ignorował moje potrzeby-To jest łóżko, w którym po raz pierwszy uprawialiśmy seks…
Złośliwy uśmieszek pojawił się na jego twarzy- Tak, to ono- wypuścił powietrze, kiedy przywołał wspomnienia z naszej niezapomnianej nocy, kiedy nasze pijane ciała się spotkały, zderzając się perfekcyjnie i wdzięcznie. Początek tego wszystkiego między nami- To była wspaniała noc.
Zachichotałam, pozwalając palcom musnąć jego przód, w dół jego ramion. I delikatnie zacisnęłam uścisk na jego napiętych bicepsach, a on ku mojej uciesze wzdrygnął się wyraźnie. Mój dotyk spowodował u niego gęsią skórkę. Uśmiechnęłam się usatysfakcjonowana.
Zrozumiał mój humor, a jego palce jeździły dokuczliwie po moich plecach, jego dotyk był bardziej żarliwy niż wcześniej. Sprawiał, że szalałam. Poczułam, jak robię się mokra, kiedy oblizał kusząco usta.
-Co robisz w przerwie świątecznej?- zapytał. Przebiegły uśmiech uformował się na jego ustach. Wiedział, że mi dokucza, każąc mi czekać, więc dokuczał mi małą pogawędką, przeciągając to tak długo, jak to możliwie, zanim podaruje mi upragniony kontakt fizyczny.
-Nic- warknęłam w odpowiedzi- Pewnie spędzę je sama, jak zwykle- bez zastanowienia wygadałam prawdę, moje myśli szumiały, pospieszając z odpowiedziami tak, byśmy mogli przejść do ważniejszej części.
Jego twarz opadła trochę, a spojrzenie stało się skoncentrowane, jego palce już nie trącały mojej skóry- Dlaczego sama? Nie polecisz do New Jersey, żeby zobaczyć się z rodziną?
Zamarłam, mój brzuch zburzył się niespokojnie, kiedy zdałam sobie sprawę, iż zadał mi pytania, na które nie chcę odpowiadać. Nie chciałam, by je zadawał. Znajome uczucie pieczenia w oczach, powróciło, jak zawsze, gdy zaczynałam ten temat. Wierciłam się niekomfortowo w jego ramionach, pociągając nosem, próbując powstrzymać się od szlochu.
-Nie mam rodziny- wymamrotałam, monotonnym głosem- Moja mama, tata i siostra Alice zginęli w wypadku samochodowym, kiedy miałam siedem lat.
Harry milczał, taka reakcja była dla mnie znajoma. Obwiniał się z twarzą wypraną w szoku, to ta sama twarz, jaką mają wszyscy, gdy się dowiadują. To była część, której bałam się najbardziej- litość. To się kryło w jego oczach, kiedy popatrzył na mnie w dół, jakbym była bezbronnym, wrażliwym, słabym i samotnym dzieckiem. Nienawidziłam tego. Nienawidziłam, że patrzył na mnie inaczej, teraz, kiedy znał mój sekret. Robił to tak samo, jak wszyscy, którzy się dowiedzieli.
-O Boże, Tamara, tak bardzo przepraszam… nie wiedziałem- wyszeptał. Jego głos był pełen współczucia i życzliwości, zaciskając mój brzuch ze złości. Nie potrzebuję niczyjej litości. Jestem wystarczająco silna.
-W porządku. Skąd mogłeś wiedzieć- wymamrotałam, wzruszając ramionami, dalej ignorując zbierające się w moich oczach łzy, ale mój głos załamał się, ukazując  moją słabość- To było dawno temu. Nie pamiętam ich zbyt dobrze.
Harry westchnął i mogłam usłyszeć w jego głosie, jak autentycznie smutny był, czując się winnym za przypomnienie mi o moim dzieciństwie, mojej dziurze w przeszłości. Owinął ramiona dookoła mojej talii, pocieszając mnie, jeśli to było możliwe. Nie mogłam przestać myśleć o tym, że jego pocieszenia na nic się nie zdadzą; nie mogły przecież niczego naprawić, prawda?
-Naprawdę przepraszam, Tammy- mruknął do mojego ucha, przyciskając moją głowę do swojej piersi, aż kilka samotnych łez spłynęło po moich policzkach.  Nigdy nie płakałam i nie zamierzałam teraz zaczynać. Nie, kiedy on tutaj był.
-W porządku, Harry, naprawdę. Wszystko okej- wykręciłam się z jego uścisku, ocierając szybko oczy. Minęło sporo czasu, odkąd ostatni raz tak się czułam. Nigdy nie płakałam z tego powodu- to była przeszłość i tak powinno zostać.
Przytaknął. Jego twarz była zmartwiona, uśmiechnęłam się na to, jak bardzo się przejął, to kochane. Znamy się zaledwie przez kilka tygodni, a on podaje mi swoje serce na tacy. Definitywnie nosił swoje serce na rękawie- i jest ono wielkie. Mieści wszystkich i wszystko, co kiedykolwiek spotkało się z jego uczuciami. Zawsze chce pomóc, pokochać, zatroszczyć się o wszystkich na raz. Czasami martwię się, że pewnego dnia będzie próbował za mocno i to go zdradzi- jeśli będzie próbował uszczęśliwić wszystkich dookoła, może doprowadzić go to do zguby. Ale on jest dużym chłopcem; potrafi o siebie zadbać. Po prostu tak wyszło, że zdecydował się też troszczyć o mnie.
-Jeśli będziesz chciała z kimś porozmawiać, albo coś, to wiedz, że zawsze jestem dla ciebie- powiedział. Jego głos był przekonywujący i znaczący, kiedy odgarniał blond loki z mojej twarzy do tyłu- Nie zapomnij o tym. Możesz mi powiedzieć wszystko, a ja cię wysłucham.
Uśmiechnęłam się do niego, oczarowana jego troskliwą naturą, kiedy część mnie czuła się smutna. To było trochę rozczarowujące, że osoba, która aktualnie troszczyła się o mnie najbardziej, która była teraz ze mną, to osoba, którą znam najkrócej.
-Dziękuję Harry. Zapamiętam to- powiedziałam cicho, pozwalając mu ponownie zagarnąć mnie w swoje ramiona, otaczając mnie kombinacją ciepła ze słodkim zapachem jego wody po goleniu, uspokajając mnie, jak kołysanka uspokaja dziecko.
Jego palce delikatnie bawiły się moimi włosami, a ja pozwoliłam sobie przymknąć oczy. Wiem, że nie powinnam tak zasypiać w jego ramionach- później będzie mnie boleć kark- ale jego uścisk był tak wzruszający. Byłam otoczona jego uściskiem, oparłam asekuracyjnie głowę o zgięcie jego łokcia, jak noworodek w ramionach rodziców. Nie chciałam, by mnie puszczał.
-Wiesz, co?- mruknął cicho, a ja przytaknęłam zmęczona, a on kontynuował swoim zamyślonym głosem- Powinnaś spędzić święta ze mną.
Parsknęłam, potrząsając głową- Myślałam, że jedziesz do Holmes Chapel. Nie mogę się tam zatrzymać, nie z twoją rodziną.
-Możesz- nalegał- Ucieszą się. Powiem im, że mam przyjaciółkę, która nie ma gdzie się podziać na święta i sądzę, że będą bardziej niż zadowoleni.
Zatrzepotałam rzęsami, ostrożnie otwierając oczy i patrząc w górę na niego. Świdrował mnie spojrzeniem, które było całkowicie łagodne, ale poważne zarazem.
-Będę się narzucać- stwierdziłam- To kłopot.
Zachichotał. Przebiegał palcami przez moje włosy, powodując tym dreszczyk na moim ciele- Nonsens. Moja mama będzie pełna zachwytu. To jak pomaganie komuś w szczęśliwym spędzeniu świąt. A moja rodzina cię pokocha, przysięgam!
Uśmiechnęłam się na to, jak jego ton zmienił się w błagalny, jak u dziecka, które zaprasza przyjaciela na herbatę.
-Ładnie proszę- błagał, robiąc tą minkę szczeniaczka.
-Nie chcę ci przeszkadzać w spędzaniu świąt z rodziną; to powinien być twój prywatny czas z nimi.
Potrząsnął głową, obstając na swoim- Nie będę szczęśliwy, jeśli cię tam nie będzie. Jeśli ze mną nie pojedziesz, to zrujnuje moje święta. Chcesz, żeby to była twoja wina?
Westchnęłam, chichocząc i potrząsając głową na to, jak łatwo ze mną wygrał- Dobra, okej, pojadę…
Zaczął wiwatować, ściskając mnie mocno, aż huknął radośnie, a ja śmiałam się, kiedy docisnął mnie do łóżka.  Unosił się ciężko nade mną, a jego waga mnie przygniatała. Ta sama, pulsująca potrzeba powróciła do mojego centrum.
-To zaproszenie jest najmilszą rzeczą, jaką ktoś kiedykolwiek dla mnie zrobił- westchnęłam, wplątując palce w jego miękkie loki, kiedy pociągnął za pasek mojej piżamy. Jego dotyk obudził emocje, który wymazały wszystkie wspomnienia smutku z mojej głowy. Czułam jedynie pożądanie.
-Cieszę się- wymruczał, pozostawiając mokre pocałunki na mojej szyi- Od tego są przyjaciele.
-Cholerna prawda-  jęknęłam, kiedy wsunął dłoń w moje spodnie, zaciskając palce wokół mojego wejścia. Moje delikatne westchnienia zmieniły się w jęki przyjemności, kiedy bez ostrzeżenia wsunął we mnie dwa palce. Wyszczerzył się z powodu reakcji, jaką ode mnie otrzymał oraz przez nieme błagania, kiedy wypychałam w jego stronę biodra.
To będą owocne święta, w rzeczy samej.
________________________
Tak dla jasności, to nie moje opowiadanie, ja tylko tłumaczę :)
Mam nadzieję, że się podoba ;)
Do napisania za tydzień~Lady Morfine <3
P.S. Prawie 500 wyświetleń, jesteście niesamowici! :*

2 komentarze:

  1. Naprawde super to tłumaczysz. Już nie mogę się doczekać następnego. Poprostu kocham cię że to tłumaczysz. :*

    OdpowiedzUsuń