Tydzień później…
Przez prześcieradło
mogłam poczuć jego gorące ciało na moim. Dochodziła 19, na zewnątrz powoli się
ściemniało, w miarę upływu czasu, a chłód zimowych nocy obijał się o ściany
mojego nagrzanego apartamentu.
Mimo, że miałam na sobie moją najcieplejszą, wełnianą
piżamę, a on był w pełni ubrany, byłam bliżej niego niż kiedykolwiek. Czułam
się jak jego najlepsza przyjaciółka, spędzając cały dzień na przytulaniu się na
podwójnym łóżku, oglądając stare, świąteczne filmy, jedząc chińszczyznę na
zamówienie i rozmawiając o wszystkim i niczym właściwie.
-Cholernie kocham gorącą czekoladę- Harry westchnął, kiedy
ponownie opróżnił pełne usta, zamykając oczy i opierając głowę o zagłówek- I
ten film też kocham.
Przytaknęłam, przybliżając się do niego, moje palce
owinęły się asekuracyjnie dookoła gorącego kubka, kiedy starałam się skupić na
dużej plazmie, wiszącej na ścianie mojego pokoju.
Nie mogłam tego zrobić. Ręka Harry’ego otaczała mnie, jego
uścisk spoczywał leniwie na moim biodrze, jego kciuk kreślił jakieś wzory na
mojej skórze, w miejscu, gdzie moja koszulka podwinęła się nieznacznie.
Sprawiał, że moja skóra mrowiła, a znajome uczucie wytworzyło się między moimi
nogami.
-Byłaś tam kiedykolwiek?- zapytał, wskazując na ekran. Mały
Macaulay Culkin, ubrany w swój płaszcz i
czapkę z pomponami, przemierzał Central Park, zanim spotkał tą dziwną
kobietę-ptaka, która zawsze mnie trochę przerażała. Kevin sam w Nowym Jorku-
‘niewiarygodne i bardzo klasyczne’, jak to Harry określił.
-Oczywiście- odpowiedziałam, sunąc gładko palcami w dół jego
torsu po jego Jack Wills’ie, próbując subtelnie zakomunikować mu, że go pragnę-
Wygląda pięknie zimą.
Przytaknął, biorąc kolejny łyk gorącej czekolady, mój
dotyk został niezauważony. Muszę go wziąć pod włos.
-Naprawdę masz tutaj ładnie- powiedział uprzejmie, rozglądając się po
mojej dużej sypialni. Wielkie okno, z którego było widać panoramę miasta, teraz
zasłonięte było przez grubą, purpurową zasłonę, odcinającą nas od reszty
świata. To sprawiało wrażenie zamknięcia, prywatności, i przytulności.
-Wiesz- wymruczałam ochryple, mój głos zgrubł przez to, że
ignorował moje potrzeby-To jest łóżko, w którym po raz pierwszy uprawialiśmy
seks…
Złośliwy uśmieszek pojawił się na jego twarzy- Tak, to
ono- wypuścił powietrze, kiedy przywołał wspomnienia z naszej niezapomnianej
nocy, kiedy nasze pijane ciała się spotkały, zderzając się perfekcyjnie i
wdzięcznie. Początek tego wszystkiego między nami- To była wspaniała noc.
Zachichotałam, pozwalając palcom musnąć jego przód, w dół
jego ramion. I delikatnie zacisnęłam uścisk na jego napiętych bicepsach, a on
ku mojej uciesze wzdrygnął się wyraźnie. Mój dotyk spowodował u niego gęsią
skórkę. Uśmiechnęłam się usatysfakcjonowana.
Zrozumiał mój humor, a jego palce jeździły dokuczliwie po
moich plecach, jego dotyk był bardziej żarliwy niż wcześniej. Sprawiał, że
szalałam. Poczułam, jak robię się mokra, kiedy oblizał kusząco usta.
-Co robisz w przerwie świątecznej?- zapytał. Przebiegły
uśmiech uformował się na jego ustach. Wiedział, że mi dokucza, każąc mi czekać,
więc dokuczał mi małą pogawędką, przeciągając to tak długo, jak to możliwie,
zanim podaruje mi upragniony kontakt fizyczny.
-Nic- warknęłam w odpowiedzi- Pewnie spędzę je sama, jak
zwykle- bez zastanowienia wygadałam prawdę, moje myśli szumiały, pospieszając z
odpowiedziami tak, byśmy mogli przejść do ważniejszej części.
Jego twarz opadła trochę, a spojrzenie stało się
skoncentrowane, jego palce już nie trącały mojej skóry- Dlaczego sama? Nie
polecisz do New Jersey, żeby zobaczyć się z rodziną?
Zamarłam, mój brzuch zburzył się niespokojnie, kiedy zdałam
sobie sprawę, iż zadał mi pytania, na które nie chcę odpowiadać. Nie chciałam,
by je zadawał. Znajome uczucie pieczenia w oczach, powróciło, jak zawsze, gdy
zaczynałam ten temat. Wierciłam się niekomfortowo w jego ramionach, pociągając
nosem, próbując powstrzymać się od szlochu.
-Nie mam rodziny- wymamrotałam, monotonnym głosem- Moja
mama, tata i siostra Alice zginęli w wypadku samochodowym, kiedy miałam siedem
lat.
Harry milczał, taka reakcja była dla mnie znajoma. Obwiniał
się z twarzą wypraną w szoku, to ta sama twarz, jaką mają wszyscy, gdy się
dowiadują. To była część, której bałam się najbardziej- litość. To się kryło w
jego oczach, kiedy popatrzył na mnie w dół, jakbym była bezbronnym, wrażliwym,
słabym i samotnym dzieckiem. Nienawidziłam tego. Nienawidziłam, że patrzył na
mnie inaczej, teraz, kiedy znał mój sekret. Robił to tak samo, jak wszyscy,
którzy się dowiedzieli.
-O Boże, Tamara, tak bardzo przepraszam… nie wiedziałem-
wyszeptał. Jego głos był pełen współczucia i życzliwości, zaciskając mój brzuch
ze złości. Nie potrzebuję niczyjej
litości. Jestem wystarczająco silna.
-W porządku. Skąd mogłeś wiedzieć- wymamrotałam,
wzruszając ramionami, dalej ignorując zbierające się w moich oczach łzy, ale
mój głos załamał się, ukazując moją
słabość- To było dawno temu. Nie pamiętam ich zbyt dobrze.
Harry westchnął i mogłam usłyszeć w jego głosie, jak
autentycznie smutny był, czując się winnym za przypomnienie mi o moim
dzieciństwie, mojej dziurze w przeszłości. Owinął ramiona dookoła mojej talii,
pocieszając mnie, jeśli to było możliwe. Nie mogłam przestać myśleć o tym, że
jego pocieszenia na nic się nie zdadzą; nie mogły przecież niczego naprawić,
prawda?
-Naprawdę przepraszam, Tammy- mruknął do mojego ucha,
przyciskając moją głowę do swojej piersi, aż kilka samotnych łez spłynęło po
moich policzkach. Nigdy nie płakałam i
nie zamierzałam teraz zaczynać. Nie, kiedy on tutaj był.
-W porządku, Harry, naprawdę. Wszystko okej- wykręciłam
się z jego uścisku, ocierając szybko oczy. Minęło sporo czasu, odkąd ostatni
raz tak się czułam. Nigdy nie płakałam z tego powodu- to była przeszłość i tak
powinno zostać.
Przytaknął. Jego twarz była zmartwiona, uśmiechnęłam się
na to, jak bardzo się przejął, to kochane. Znamy się zaledwie przez kilka
tygodni, a on podaje mi swoje serce na tacy. Definitywnie nosił swoje serce na
rękawie- i jest ono wielkie. Mieści wszystkich i wszystko, co kiedykolwiek
spotkało się z jego uczuciami. Zawsze chce pomóc, pokochać, zatroszczyć się o
wszystkich na raz. Czasami martwię się, że pewnego dnia będzie próbował za
mocno i to go zdradzi- jeśli będzie próbował uszczęśliwić wszystkich dookoła,
może doprowadzić go to do zguby. Ale on jest dużym chłopcem; potrafi o siebie
zadbać. Po prostu tak wyszło, że zdecydował się też troszczyć o mnie.
-Jeśli będziesz chciała z kimś porozmawiać, albo coś, to
wiedz, że zawsze jestem dla ciebie- powiedział. Jego głos był przekonywujący i
znaczący, kiedy odgarniał blond loki z mojej twarzy do tyłu- Nie zapomnij o
tym. Możesz mi powiedzieć wszystko, a ja cię wysłucham.
Uśmiechnęłam się do niego, oczarowana jego troskliwą
naturą, kiedy część mnie czuła się smutna. To było trochę rozczarowujące, że
osoba, która aktualnie troszczyła się o mnie najbardziej, która była teraz ze
mną, to osoba, którą znam najkrócej.
-Dziękuję Harry. Zapamiętam to- powiedziałam cicho,
pozwalając mu ponownie zagarnąć mnie w swoje ramiona, otaczając mnie kombinacją
ciepła ze słodkim zapachem jego wody po goleniu, uspokajając mnie, jak
kołysanka uspokaja dziecko.
Jego palce delikatnie bawiły się moimi włosami, a ja
pozwoliłam sobie przymknąć oczy. Wiem, że nie powinnam tak zasypiać w jego
ramionach- później będzie mnie boleć kark- ale jego uścisk był tak wzruszający.
Byłam otoczona jego uściskiem, oparłam asekuracyjnie głowę o zgięcie jego
łokcia, jak noworodek w ramionach rodziców. Nie chciałam, by mnie puszczał.
-Wiesz, co?- mruknął cicho, a ja przytaknęłam zmęczona, a
on kontynuował swoim zamyślonym głosem- Powinnaś spędzić święta ze mną.
Parsknęłam, potrząsając głową- Myślałam, że jedziesz do
Holmes Chapel. Nie mogę się tam zatrzymać, nie z twoją rodziną.
-Możesz- nalegał- Ucieszą się. Powiem im, że mam
przyjaciółkę, która nie ma gdzie się podziać na święta i sądzę, że będą
bardziej niż zadowoleni.
Zatrzepotałam rzęsami, ostrożnie otwierając oczy i patrząc
w górę na niego. Świdrował mnie spojrzeniem, które było całkowicie łagodne, ale
poważne zarazem.
-Będę się narzucać- stwierdziłam- To kłopot.
Zachichotał. Przebiegał palcami przez moje włosy,
powodując tym dreszczyk na moim ciele- Nonsens. Moja mama będzie pełna
zachwytu. To jak pomaganie komuś w szczęśliwym spędzeniu świąt. A moja rodzina
cię pokocha, przysięgam!
Uśmiechnęłam się na to, jak jego ton zmienił się w
błagalny, jak u dziecka, które zaprasza przyjaciela na herbatę.
-Ładnie proszę- błagał, robiąc tą minkę szczeniaczka.
-Nie chcę ci przeszkadzać w spędzaniu świąt z rodziną; to
powinien być twój prywatny czas z nimi.
Potrząsnął głową, obstając na swoim- Nie będę szczęśliwy,
jeśli cię tam nie będzie. Jeśli ze mną nie pojedziesz, to zrujnuje moje święta.
Chcesz, żeby to była twoja wina?
Westchnęłam, chichocząc i potrząsając głową na to, jak
łatwo ze mną wygrał- Dobra, okej, pojadę…
Zaczął wiwatować, ściskając mnie mocno, aż huknął
radośnie, a ja śmiałam się, kiedy docisnął mnie do łóżka. Unosił się ciężko nade mną, a jego waga mnie
przygniatała. Ta sama, pulsująca potrzeba powróciła do mojego centrum.
-To zaproszenie jest najmilszą rzeczą, jaką ktoś
kiedykolwiek dla mnie zrobił- westchnęłam, wplątując palce w jego miękkie loki,
kiedy pociągnął za pasek mojej piżamy. Jego dotyk obudził emocje, który
wymazały wszystkie wspomnienia smutku z mojej głowy. Czułam jedynie pożądanie.
-Cieszę się- wymruczał, pozostawiając mokre pocałunki na
mojej szyi- Od tego są przyjaciele.
-Cholerna prawda- jęknęłam,
kiedy wsunął dłoń w moje spodnie, zaciskając palce wokół mojego wejścia. Moje
delikatne westchnienia zmieniły się w jęki przyjemności, kiedy bez ostrzeżenia
wsunął we mnie dwa palce. Wyszczerzył się z powodu reakcji, jaką ode mnie
otrzymał oraz przez nieme błagania, kiedy wypychałam w jego stronę biodra.
To będą owocne święta, w rzeczy samej.
________________________
Tak dla jasności,
to nie moje opowiadanie, ja tylko tłumaczę :)
Mam nadzieję, że się podoba ;)
Do napisania za tydzień~Lady Morfine <3
P.S. Prawie 500 wyświetleń, jesteście niesamowici! :*
Naprawde super to tłumaczysz. Już nie mogę się doczekać następnego. Poprostu kocham cię że to tłumaczysz. :*
OdpowiedzUsuńAwww, dziękuję x
Usuń